Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2011

Drugie koty ;)

Piątkowy wieczór rozpocząłem szybkim, ledwie półgodzinnym meczem. Na dwie mapy, Wzniesienie Pyrrus oraz mój ulubiony Krwawy Kanał. W kill/death ratio pobiłem swój osobisty rekord z KZ2 robiąc 36/27. Takich wyników w KZ2 kiedyś nie było :) It's good to back! * 2h z lekkim hakiem później byłem już w initial warpie do środka POSa w wormhole, gdzie rezyduje Voo Doo. W planach była szybka wycieczka po sprzęt, gdzieś do hisecu (gdzieś, bo życie w "dziurze" oznacza, że wejścia do wormhola zmienianją się kilkadziesiąt godzin), ale plany nie wypaliły. Wypaliło coś lepszego - quick roam po low-secu. Miałem tylko maciupkiego Executionera, fregatę Tech 1 która chciałaby być interceptorem. Chłopaki stwierdzili, że taka też się nada. Pożyczyli 2x150 mm Autocannons Tech 2 ze sporym zapasem amunicji, a ja nauczyłem się fittować statek będąc w POSie. Executioner jest naprawdę małym statkiem. Poza działkami, do kompletu miałem jeszcze MWD, Warp Disruptor II i Damage Control II

Pierwsze koty za płoty

Obraz
Ostatnie dni spędziłem... poza EvE. Zupełnie zapomniałem, że był release Incarny , więc jak pojawiłem się w środę wieczorem, to przywitał mnie długi patch. A potem... * " Oh, jakie mam ładnie wypolerowane paznokietki! " - pomyślała Ezoko odrywając się od terminala, bo ledwo skończyła robić zakupy, kurier już dał znać, że towar pojawił się w hangarze. Warp Scramblery II, Disruptory II, pełen zestaw blach pancerza i nowy typ auto-cannonów... i przede wszystkim nowy model krążownika klasy Maller. Całość przygotowana na specjalną okazję, jaką jest... pierwszy rajd z nowymi wspólnikami! Tak, kolejny krok by stać jeszcze bardziej złą, najźlejszą postacią w Nowym Edenie został wykonany. Korporacja Voodoo czekała z otwartymi ramionami. Rande-vous point ustawiony został w systemie low-sec Ikoskio , na wrotach do hi-secowego systemu Samanuni . Tym razem przeskok był bezpieczny, dzięki friendly intel ze strony Voodoo. Ba, nowy, ciężkozbrojny Maller miał zostać gwiazdą wiec

Vu Du people, Vu Du!!

Sobotnią noc spędziłem na przygotowaniu sobie pięciu punisherów z fittem Tech 2 - wszystkie z małymi autocannonami 200mm. Tak! Amarrski ship ze Minmatarskimi karabinami. Potwarz? Czy ja wiem... dawno temu jako Caldari, zakochałem się w żabojadzkich statkach (Gallente) i to do tego stopnia, że wyskilowałem je bardziej, niż swoje, rodzime. A przecież Caldari toczą odwieczną wojnę z Gallente. Tak jak i Amarr zaciska pięść na chuderlawym gardle Minmattarskiego niewolnika. Skąd za tem ta... zdrada? Czyż Niemcy w czasie WWII nie pożądali radzieckich pepeszek? Jako z gruntu lepsze niż MP40? Brzydkie, byle jak zrobione, wrogie, ale jednak... lepsze. Amerykanie z dumą obnoszący się zdobycznymi AK47 (Wietnam) czy AK74 (Irak). Dalczego? Bo efektywniejsze. W walce o życie... niezastąpione! Wielu doświadczonych amarrskich pilotów pvp wybiera jednak stosowanie działek rasy niższej (oj, grabię sobie u Skippera ;-)) niż rodzime dzieła sztuki "laserników". Chodzi tylko i wyłącznie o efektywno

Ucieczka

Obraz
Mając już dosyć tego marazmu, ciągłej strefy wojny w 0.0, która tak naprawdę sprowadza się do dwóch rodzajów aktywności: capital ships online oraz flot, których piloci to bezwolni naciskacze F1..F8 na komendę fleet commandera (kiedyś tak nie było!), gdzie trzeba mieć raz - jeden, jedyny, właściwy i niepowtarzalny statek (Maelstrom), dwa - jeden, jedyny i najlepszy setup tego statku (1400mm artylery i shieldy), trzy - nie odzywać się najlepiej na Team Speaku... powziąłem decyzję by zakończyć ten etap gry. Sięgając do przeszłości - drugi raz już. Pamiętam, wtedy dokładnie przerobiłem ten sam schemat: 0.0 zaczęło wychodzić mi bokiem, bo nie widziałem juz funu w pvp na kilkudziesięciu luda i nikt praktycznie nie chciał latać w małych 3-4 osobowych grupkach by powalczyć po swojemu, z bliska. Wtedy odkryłem jaki fun mi daje bycie solo piratem w low-secach. Aż wreszcie zauważyłem, że 0.0 nic dla mnie nie znaczy i pożegnałem się ze wszystkimi i wyniosłem. A potem założyliśmy People’s Navy Of

Dość mam już

Obraz
Atak DDOS wczoraj na serwery EvE pominę milczeniem. Nie zrujnowało mi to wieczora, w planie miałem odlot w nieznane* ;) * nigdy nie wiem co mi się przyśni. Ale dzień wcześniej... Rzuciłem się w 0.0 by zrobić coś z moimi battlecruiserami. Dzień wcześniej latałem sobie fregatką rakietową Inquisitor po low-secu, ale szczęścia (lub nieszczęścia) mi to nie przyniosło. Potrzebowałem chwili przerwy i znalazłem ją właśnie w... PvE. Konkretnie - zbijaniu ISKów na odstrzeliwaniu tłustych rattów w rodzinnym systemi. Robiłem kolejny nawrót z łupami do stacji, gdy "zagrzmiał róg Gondoru". Rozesłano wici, że wróg idzie ku nam, wróg podąża ze wschodu. Pomyślałem sobie "koniec przerwy" i "zrobię wreszcie coś sensownego z jednym z tych battlecruiserów, co je mam" i zgłosiłem się do armii. Tj. odpowiedziałem na info o flocie obronnej "Gnomeland Defence Fleet" (tak, "Gnomeland" - w końcu sojusz nazywa się "Get Off My Lawn!!!" ;)). Po k

Kolejna nemezis

Obraz
W piątek i sobotę, by odreagować stres z tygodnia rzuciłem się aktywnie w pvp. Czyli w próbę złojenia skóry komuś. Próbę. Dobre słowo. To jak skok w nieznaną głębinę, "spróbuj na główkę!" "hell, yea, raz się żyje!". W low-sec nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć. Intel-channels nie istnieją. Nie ma od kogo zdobyć info co też może czaić się w następnym systemie - low security systems to bardzo niebezpieczne miejsca. Regiony 0.0 dzięki intelligence channels są bezpieczne jak rodzinny dom. Na filmie jest zapis niektórych zdarzeń z tych dni: EvE Online PVP: Ezoko's unhappy mistakes przez Ezraa_Ezronymius General Thunderbolt - tak się nazywa moje kolejne nemezis. Koleś bywa w systemie Kinakka sąsiadującym z hi-sec systemem Onnamon , w którym zrobiłem sobie bazę wypadową. Jednego dnia znalazłem go jak robił COŚ ludkom z zaprzyjaźnionego z moim sojuszu (byli "blue to me"). On świecił po overview krwistoczerwoną sygnaturą kryminalną, taką do odstrzału. A

Modern Top Gear Solid

Obraz
Sprzęt. Jestem czasem gear-freakiem. Tak jest w przypadku aut o zacięciu sportowym, tak jest w przypadku broni palnej wszelkiego rodzaju i tak jest w przypadku okręt ó w w EvE. Ich mnogość oraz możliwości rozbudowy na r ó żne sposoby są fascynujące - setki kompromis ó w, kt ó re podejmuje się w momencie setupu statku, setki sytuacji w kt ó rych m ó głby znaleźć się lub nie powinien znaleźć się dany statek... takie pytania pojawiają się za każdym razem gdy coś zmieniam. I nie mogę się doczekać, gdy sprawdzę sprzęt w boju. Wybieram najczęściej okręty Tech 1, gdyż dzięki pełnemu ubezpieczeniu, r ó wnemu mniej więcej cenie rynkowej taka inwestycja jest bezpieczna. W przypadku zestrzelenia traci się tylko r ó wnowartość wpakowanego doń sprzętu. To często wystarcza (bo musi), ale tak jak w przypadku samochod ó w sportowych - chciałoby się mieć i latać te statki, kt ó re mają dużo większe możliwości a przez to są droższe. Często dużo droższe i nieubezpieczalne (gdyż cena rynkowa statku j

Uzbrojony i...

Obraz
Niedzielny wieczór spędziłem uganiając się za celami w low-sec. Black Rise region, okolice Onnamon. Wcześniej zdecydowałem się, że wszystkie trzy Battlecruisery klasy Harbinger, które posiadam należy wcześniej (niż później) przerobić na poskręcany złom i umieścić w zimnej przestrzeni kosmicznej. By osiągnąć ten jakże szczytny cel, zdecydowałem sie odpuścić kolejny rajd krążownikiem. Co prawda parę dni wcześniej, tuż po stracie Mallera wykonałem odpowiednie zakupy i praktycznie przygotowałem sobie sprzęt, ale stwierdziłem, że ubezpieczenie na battlecruiserach zaraz się skończy (tj. w lipcu) i trzeba je jakoś "zutylizować". Podstawą mojej decyzji były też nieudane próby zrobienia anomalii w 0.0. Poziom trudności jak misji level'u 4 w hi-sec. Mimo pięciu podejść - nie udało się. Pięć razy wracałem płonącym Harbingerem do naszej stacji, gdzie na szczęście rapair services były za free. Kombinowałem za każdym razem z fittingiem BCka raz robiąc super pancerz, raz super tarczę,

Ninja!!! Salvaging ;-)

Dawno tego chciałem spróbować, ale jakoś nie było wcześniej takiej potrzeby aż do czasu, kiedy Szymon sobie nie zażyczył filmu z kolejnego "new EvE experience". Dobę wcześniej skoczyłem do mojego klona ulokowanego w hi-sec, więc nie namyślałem się długo. Hi-sec to idealne warunki dla uprawiania ninja-salvagingu . WTF? powie ktoś... Już tłumaczę. Jeśli ktoś wybiera sobie misje, to pojawia się ona gdzieś w systemie. Warpuje tam, znajduje acceleration gate które wiodą go do zamkniętego kawałka przestrzeni. Dzięki temu jest tam sam na sam z NPCami, które stanowią tło lub wręcz cel misji. Po wystrzelaniu wszystkiego, zostaje w takim miejscu kupa wraków w których często-gęsto znajduje się smakowity sprzęt. Same wraki natomiast należy przerobić na komponenty (tj. "zsalvageować"), które później sprzedaje się na rynku z dużym zyskiem. Niestety dla misjonarzy, to że gra wrzuca ich w losowe miejsce w przestrzeni - nie czyni to tego miejsca niedostępnym dla innych graczy, szcze