Destiny grind festival (strzelanie w locie, a na końcu cal. 0.68)

Dotarło do mnie, że czasem lubię grać w gry w których trzeba się narobić aby zarobić. Grindowanie to element, który pojawiał się i w EvE Online i w każdym cRPG i oczywiście w MMORPG też. A nawet - w grach multi, gdzie potrzeba odblokowania czegoś, ciągnęła mnie do grania w kółko, by to odblokować (jak MSBS w COD:Ghosts). Ale Destiny wspięło się na wyżyny grindu ;) i ogólnie uskrzydla mnie ta gra. Czytaj: napierdalam!!! [Choć nadal nie wiem czy to dobrze czy źle]. Lubię sobie postrzelać [choć poczucie, że marnuję ten czas tu, w tej grze pojawia się szybciej niż w multiplayerze BF4, pewnie dlatego, że recenzje są jakie są] . Więc w Destiny sobie strzelam i to tak, że często gęsto cofam się do misji, które już robiłem by zrobić je jeszcze raz - albo samemu albo ze znajomkami, tylko po to by "wymacać ściany" albo poczekać aż wypadnie zielony lub niebieski heksagon (czy oktagon w formie bryły ;)). [raz wypadł mi... statek, niebieski więc rzadki, swoją drogą nie jest niebieski o_...