The Division 2 - moje wrażenia z pierwszej bety

Informacje o możliwości zapisania się do bety The Division 2, za darmo, bez preordera,  potraktowałem początkowo jako nie, nie ma szans, więc szkoda mojego czasu na rejestrację…  ale w sumie kliknąłem w link. Gdy okazało się, że rejestracja była bardzo krótka, to pomyślałem j.w. z dodatkiem łatwo poszło, nic z tego nie będzie. Aż pewnego pięknego lutowego dnia dostałem info, że będę mógł zagrać!

Gotowi?!

No może, nie aż z takim entuzjazmem, jakby mogło się wydawać, ale poczułem się w obowiązku sprawdzić. A to wywołało ciekawość, oczekiwanie (dałem znać synkowi, by zapuścił ściąganie na konsoli) i entuzjazm (że sobie pogram wieczorem)…

...zgaszony od razu tym, że serwery nie działały (albowiem piątek, 6-tego lutego był to dzień, w którym sprawdzałem). Oczywiście sprawdziłem wpierw Twittera i pół internetu, zanim zajarzyłem, że 7-my jest w sobotę.


A za to w sobotę, gra uruchomiła się szybciutko i mogłem po chwili łazić po kostki w wodzie, na jakimś trawniku w okolicach Capitolu.

Mam zwykłe PS4, więc grafika wyglądała… ładnie, nie ustępując bardzo ładnej grafice jaką uraczył nas 3 lata wcześniej The Division 1. Może mogłoby być lepiej? Może, ale po co, jeśli było dobrze? Może trochę za jaskrawo, bo zielono, słonecznie i nie-zimowo (a znamy już przecież jaki efekt może wywołać zbyt jaskrawa zieleń na polu walki ;). No i wokół było masę śmieci, więc nie tyle post-apokalipsa, co raczej wybuch wojny na śmietniku. Rozglądając się wokół, uznałem, że to… mega klimatyczne!

Resztki dekoracji świątecznych, mikołaje, choinki i to wszystko w środku lata. Zniszczone. Widok niecodzienny, ale mający sens: w obliczu walki o życie, sprzątanie ma mniejszy priorytet. Jest klimat - mroczniejszy nawet niż w zimowym Nowym Jorku. Tam było to nagle, a tu minęło parę miesięcy i jest jeszcze gorzej.

No, ale to beta. Na pełne zanurzenie się w grze przyjdzie czas później, a najpierw - i ja dokonam trochę zniszczeń. Obowiązkowy zestaw sprawdzenia co się da zestrzelić, podziurawić i przedziurawić został zapodany i o ile przestrzał przez szybę skutkujący dziurą w siedzeniu samochodu wywołał zachwyt, to próba odstrzelenia bombek choinkowych - jęk zawodu. No cóż, bywa. Za to pingwin spadł z latarni, bo przeważyło 9 mm. Poszedłem więc tam, gdzie nie wolno było chodzić (w drugą stronę ;)) i dotarłem do granicy bety (zmyślnie to zrobili - kudos!). Pokopałem trochę piłki, połaziłem po workach ze śmieciami i pozamykałem drzwi. Jest dobrze.

Akcja!

Postrzelałem do pierwszych czerwonych NPCów. Mechanika jak w jedynce, poczułem się jak u siebie w domu, od razu wróciły odruchy więc go, go, aleluja i do przodu!

… a potem chwilę czekałem, aż skończy się ekran ładowania. Bywa, nie doceniłem przeciwnika.

Hmm…

Okazało się, że nie doceniałem jeszcze kilka razy, kombinując coraz bardziej jak załatwić pikietę za fontanną. Ostro chłopaki sobie poczynali, a gdy mi jeden NPC wyszedł z obszaru, zaszedł od tyłu od strony krzaków i zapodał criticala, to już byłem wniebowzięty! (dosłownie… reload).
Uznałem, że takie kozaki na przywitanie w becie, to po to, by prawie-platynowiec (98% trophy, bitch!) nie miał za lekko. I nie miał! W końcu udało się, loot pozbierany i ja szczęśliwy dotarłem do bazy. Pozwiedzałem chwilę i…

...wyłączyłem konsolę.

Reakcja!

Niestety nie miałem potem czasu by zasiąść ponownie do gry, albowiem udałem się w podróż. Z przekonaniem, że to jest gra, która przywiąże mnie do siebie na długo.

Dlaczegóż, to?

Jest kilka czynników, które powodują, że chce się w coś zagrać:
  • fabuła - chcę wiedzieć, co wydarzyło się dalej!
  • soloplayability, które powoduje, że w grę chce się grać samemu, dla znajdziek, dla fabuły, dla lootu, dla rozwoju postaci
  • multiplayability - ...i ta świadomość, że każda gra jest zajebista z przyjaciółmi, więc co dopiero taka, która już była dobra w coopie!
  • nie zepsuli mechaniki - zarówno strzelanie, gmeranie przy sprzęcie czy znajdźki dają wrażenie powrotu do przeszłości… ale to dobra przeszłość była.

Ktoś może powiedzieć phi, to już było i odgrzewany kotlet! (standardowe powiedzenie o Ubi na forach i komentarzach w PL-internecie). Pytanie, na jakiej podstawie? Bo podobne? Piłka nożna też jest TAKA SAMA, a ludzie się jarają, jak głupi… tu przynajmniej kolor murawy jest inny, a to już jest bardzo dużo ;)

A będąc już poważnym na zakończenie - nie wiem czego ludzie oczekują od każdej nowej części, bo z reguły malkontent zawsze będzie niezadowolony. A ten, komu gra się spodobała od pierwszego doświadczenia, będzie zadowolony. Ja na ten przykład czekam. Ze względu na konkurencję (Civ 6 Gathering the Storm) oraz ogólny układ cenowo-bugfixowy nowej gry, chyba poczekam trochę z zakupem, ale to, że pogram - wiem na pewno.

A czy ktoś z Was miał okazję pograć w betę? Co sądzicie? A może dopiero czekacie (będzie 1-4 marca)? Dajcie znać w komentarzach.

I do zobaczenia w Waszyngtonie!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło