Tłusty kill
"Co to takie, tłuste-obleśne?" - w
niebieskich oczach, podkreślonych czarną krędką odbijał się wstręt, jakby
patrzyła na wiwisekcję żaby.
"To kapsuła, kotku..."
Wczorajsza noc
zakończyła się dla mnie tym:
Ale cofnijmy się o
kilkanaście dni wstecz.
[kilkanaście dni wstecz]
Słońce, morze,
deszcz, wiatr, skóra mi schodzi z pleców, ale nic to bo mam też morze drinków
na bazie Treyos Devyneiros (tak, często stawiam butelkę do góry nogami by było
"666" ;)) oraz... EvE. W końcu to urlop, a ja muszę wypocząć (od
pracy, nie od EvE!!). No to... Gramy!
Alien Vampires
(tak ja wiem, że
podlinkowałem Centhrona, ale akurat to będzie kalendarium poczynań mojego
alta-misjonarki; Alien Vampires podlinkuję innym razem jak będę miał klimat na
słuchanie AV [tak wogóle, to na 69% od dziś będę linkował w postach muzę do słuchania]).
Iralaja w Black Rise
oraz okoliczne systemy były na tyle puste, że logując się co jakiś czas,
spędzając 11 minut na aktywnym spamowaniu D-Scanem, mój incursus w służbie
Floty Republiki Minmatar latając w kółko jak pokręcony zdobywał dla
sojuszniczego Gallente punkty kontroli, a moje zasługi nagradzane były
dziesiątkami tysięcy LP.
Aż do znudzenia.
Które to nadejszło po osiągnięciu pułapu stu tysięcy loyalty points. Oraz
zagęszczeniu się okolicznych systemów cwaniakami polującymi na bezbronne,
farmujące LP incursusy ;) Więc, ścigany znudzeniem, milicjantami udałem się w
stronę NIEBEZPIECZNEGO hi-sec. Nudę zostawiłem za sobą, i będąc ściganym - tym
razym przez floty systemowe wrogiego Caldari, po kilkunastu jumpach udało mi
się wlecieć w zbawcze tereny Gallente, a potem spokojnie już - do Hek, do
siedziby floty. Akurat wybrałem moment, gdy Minmatar osiągnął level 4 kontroli
we Faction Wars, więc spodziewany zysk z moich LP był...zajebiście spodziewany
:). Chyba, że coś zjebię...
Zjebałem.
Ale po kolei. Wpierw
uraczyłem się implantem (nie pamiętam jakim), który poszedł za 30+ mln ISK. A
potem inwestując dużo więcej LP nakupiłem... BPC Stabberów Fleet Issue, sądząc,
że zysk z ich sprzedaży / produkcji będzie przeogrmnie większy! I w tym momencie,
mój osąd był niewłaściwy (czyt. zjebałem).
Okazało się, że
przez to, że wszyscy farmują minmatarskie LP w incursusach, ceny sprzętu
frakcyjnego są najniższe z możliwych! Dla przykładu - CN Hookbil chodzi po ok.
20 mln, RF Firetail również po... ok.11 mln. A RF Stabber? Cóż... Wyprodukowany
chodzi po niżej 50 baniek (caldarski CN Caracal jest o min. 20 mln droższy).
Spojrzałem więc w kontrakty BPC - noż kurmasakra jakaś, 39 mln i nikt tego nie
kupuje. Moich również - wystawiłem jeden
na próbę. No cóż, ratunek w wyprodukowaniu tego. O Elizunia coś tam potrafi
wyprodukować, ale okazało się, że minerały/rudy lepiej kupię niż wykopię, bo
czasu to zje dużo więcej niż toto jest
warte. Ustawiłem jakieś zlecenia kupna rzadkich rud - coś tam się skupuje,
czasu jest dośc. Przeczekam po prostu okres dominacji Minmataru w farmowaniu LP
w bezbronnych incursusach (może CCP to zmieni, i przejęcie punktu kontroli
będzie wymagało również likwidacji NPCów, a nie jak obecnie - utrzymania się 10
min i ucieczka). Więc projekt wzbogacenia się na frakcyjnych stabberach nie
wypalił. Ba, te implanty w kosztach były dużo tańsze, a zysk byłby mega wielki,
niż spodziewany ze stabberów (przy normalnych cenach). Nic to...
Handel
Jestem łasy na ISK.
Niestety, nikt nie chce kupić Snow Launchera oraz
300 śnieżek do niego, więc wdupiłem
kilka milionów prowizji na kontrakcie. A potem, widząc jakieś gurista tagi w
sprzedaży za min. 23k sztuka, oraz kupno w jednej z ofert po... 50k sztuka
wpadłem na pomysł szybkiego wzbogacenia się. Ignorując ostrzegawcze "to tak nie działa" widząc, że min. Ilość
do kupna to 6000 sztuk (cena wyglądała na pomyłkę o jedno zero, bo wszystkie
ceny skupu były po 5k sztuka). Dokonałem szybkiego zakupu 6 tyś tagów po 23k
ISK, dotarłem do systemu gdzie był skup, wbiłem się na stację i... ogłoszenie
mi znikło (a jeszcze w warpie było aktywne). Albo się dałem, albo ktoś miał ten
sam pomysł i był szybszy o parę sekund. I tak wdupiłem 138 mln. Bo oczywiście -
udało mi się sprzedać po 21k tylko ze dwieście tagów. A jako, że rynek w Jita
ma swoje prawa, więc po pewnym czasie zmęczył mnie wyścig cen. A tydzień
później ceny sprzedaży prawie zrównały się z cenami kupna osiągając niesamowite
5 tysiaków z hakiem za sztukę.
I ze stoickim
spokojem...
Olałem szarpanie się
z tymi 5,7 tysiącami tagów które mi zostały. Jako, że wcześniej inne inicjatywy
handlowe zakończyły się, tym razem spodziewanym sukcese oraz to, że
wyprowadziłem cały handel z Jita na dużo spokojniejsze (i w dłuższym czasie
intratniejsze) zadupia, sprzedałem na pniu ten syf odzyskując 28 baniek. [wiem,
pewnie by są potrzebne w jakimś LP store, ale walić to].
W między czasie...
AV wypisałem z
faction wars i... nie chcąc wracać do misji, a jednocześnie chcąc zaznać trochę
dreszczyku i odbudować się jakoś finansowo, skierowałem się na drogę:
NINJASALVAGING!!!
Kiedyś mi to
wychodziło (Ezoko ) wyjść musi i teraz. Znalazłem sobie odpowiednie
miejsce (czyt. hi-sekowy mission hub), zaokrętowałem się na statek do
skanowania i rozpocząłem szukanie sygnatur battleshipów i battlecruiserów
robiących misje. Znadywały się nadspodziewanie szybko!
Gdy sygnaturka była
zbookmarkowana, przesiadałem się w Incursusa "Speedy Shields Edition"
i dawaj, salvaging pod nosem misjonarza. Po kilku pierwszych razach, zrobiło mi
się smutno, że muszę zostawiać cargo z tych wraków. Więc gdy nikt nie patrzył -
zacząłem również kraść. A potem już kradłem i pod okiem misjonarzy ^_^.
Parę razy,
misjonarze (w CN Ravenach, Golemach oraz innych drogich BSach) w momencie, gdy
stawałem się dla nich czerwony - czmychali od razu. Ja brałem na klatę ostrzał
NPCów, którzy nie wiedząc, że pruję w Incursusie
SSE marnowali tylko ammo. By usprawnić proces kradzieży, szczególnie, że
Incursus SSE ma niewielką ładownie,
która szybko zapełniała sie na full kilkoma BSowymi modułami, Elizunią
przywiozłem sobie w okolicę Gigantycznie Duży Zabezpieczony Kontener, który
zakotwiczyłem na środku niczego i nazwałem po prostu "Schowek". Per "misja"
- AV schowek odwiedziła parę razy.
Po kilku/kilkunastu
godzinach takiej zabawy, przyleciałem pod Schowek transporterem (opancerzonym
;)) i zabrawszy wszystko, spieniężyłem w Jita. Po odliczeniu kosztów - jeden stracony incursus w wyniku zbytniej pewności siebie i drejka, stałem się bogatszy
o jakieś 120 mln ISK. I to było dobre, rzekł
Pan.
Mój drogi kolega
Ascheron z entuzjazmem tłukł NPCów misjyjnych swoim Rifterem, więc i ja
zapragnąłem wrócić na łono Sisters of EvE, wracając na drogę pokuty, użalania
się nad sobą i powolnego farmowania LP. Alien Vampires otrzymała nowy lśniący
statek klasy Siepacz. I LP z misji level
3 bardzo mi się spodobały. Aż z wrażenia
przeglądnąłem sobie sisterkowy LP Story i z uśmiechem policzyłem sobie, ile
teraz mogę sobie kupić Sisters Probe Launcherów.
Yuuupie!
A co z Ezoko, spytacie?
Ezoko, w morzu
drinków "999" oraz nad morzem (deszczu) nie miała zbyt wiele do
roboty. Za to ma PLAN. I ewoluowała.
[duży fragment tekstu który nigdy nie powstał o
nowych tajnych gablotach, które są w posiadaniu Ezoko i przeznaczone bedą do
siania zwątpienia, zamętu, zniszczenia i wogóle masakry...... CENSORED... TOP
SECRET... BURN BEFORE OPEN]
No właśnie, Ezoko jest przecież
certyfikowanym żołnierzem Amarrskich i Caldarskich sił specjalnych [omg, wygadałem się jak głupi...]
Wczoraj, z okazji
wielkiego powrotu do pirackiego życia i utknięciu po niewłaściwej stronie
DZIURY, pokonaniu 47 jumpów do nowej oraz przewiezienia do DZIURY nowych
szybkich statków klasy Interceptor oraz Tajne/Przez Poufne Ezoko była gotowa na patrol
w okolicach Old Man Star.
Wcześniejsze
wydarzania, w których m.in. ominąłem dwie wielkie bitwy w których NASI rządzili
(dziwnym nie jest :)) wprowadziły mnie w nastrój ja
też chcę!! Ale sam. By zrealizować PLAN.
Zdarzenie 1
Z mapy wynikało, że
w jednym z odciętych low-seków, blisko OMS, ktoś namiętnie tłucze NPCów. Udałem
się tam na patrol w interceptorze Maledicition.
Przyznam się, że to był dziewiczy dla Ezoko przelot tak szybkim statkiem
(szybszym niż Slicer). A ja już zapomniałem jak fajnie się lata zoom-shipami.
Piracki frig, klasy Daredevil był w moim skanie, bardzo blisko
kompleksu Pithi, którego beacon świecił przez pół systemu (a nawet cały
system). Na lokalu był jeden koleś. Z ujemnym security, więc założyłem, że na tym zadupiu sobie dorabia, albo podnosi
minusa... Uzbrojony w pewność siebie, z maksymalnie zwiększającą się adrenaliną
w moim krwiobiegu wbiłem się na kompleks. Pierwszy deadspace room przywitał
mnie wrakami, więc ja dopalacz i skok do następnej drabinki i... przez
adrenalinę i no bo zaraz będzie solo walka!!!
ręce mi latały... gdy wbiłem się do kolejnego obszaru i widząc masę NPCów,
wraków i... ZERO mojego przeciwnika odwarpowałem na safe-spota. A po chwili do
mnie dotarło, że były tam kolejne wrota do dalszych głębii kompleksu.
Wróciłem więc szybko
przez wszystkie znane mi już strefy tego deadspace complex i ignorując
namierzającą mnie chmarę NPCowych fregat - zbliżyłem się do wrót, za którymi
był on (krótki skan na 9 tyś km pokazywał tego daredevila),
aktywowałem je i dostałem w odpowiedzi: wstęp
wzbroniony. Damn, wrota aktywowane kluczem/tagiem który pewnie był w
jednym z tych kilku wraków, które koleś załatwił.
Ze smutkiem
odpuściłem...
Zdarzenie 2
Dziura była na
wykończeniu, ale przekonałem Lastrika, żeby dał mi chwilę to sobie polatam w
poszukiwaniu guza. Byliśmy razem we flocie, więc jakby co - cynabal Lastrika
pomoże mojemu małemu stateczkowi.
Latałem 1 jump od
Old Man Star (notabene - w pizdu luda tam siedzi, dziwnym nie jest bo to
"Sławne OMS" jest) i wyskanowawszy na pasku krążownik klasy Arbitrator rzuciłem się. Wbiłem na 20km, z
pre-przepalonym warp disruptorem... wrzuciłem orbitę, MWD i złapałem arbiego
(!). I zacząłem ładować w niego rakkkety. Dla pewności częstując trakcing
disruptorem. Koleś, gdy mnie zobaczył - wciągnął swoje hammerheady II z zamiarem ucieczki, ale mu ją udaremniłem. On
więc wypuścił oddziałek Warriorów II.
Więc ja w odpowiedzi... popełniłem BŁĄD i NIE zmieniłem zbyt wąskiej orbity
oraz za późno zacząłem strzelać w dronki. Lastrikowi udało mi się skłonić do
mówienia "mów CO SIĘ DZIEJE!?!?"
i był już w drodze by nieść pomoc. Niestety, mój CRITICAL
ERROR spowodował, że warriory mnie dogoniły i zaczęły zjadać... [zapamiętać: droneboat= większa orbita i czekanie na pomoc jednocześnie
czekając z ostrzałem na drony].
Lastrik przyleciał,
ale arbi uciekł. We wraku interceptora zostało trochę rzeczy, więc nie było źle
- zastępnik będzie tańszy, ale - nauka kosztuje.
Zdarzenie 3
Poleciałem kapsułą
do DZIURY, a Lastrik mówi, że merlin robi
kompleks milicyjny, który wpuszcza tylko fregaty tech 1. Ja, mając pod ręką Kestrel Speed Suprise Issue, co prawda w
wersji mocno prototypowej, rzuciłem się z powrotem do low-seka jak szczerbaty na suchary.
Merlinek robił punkt
kontroli, gdy wbiłem się do kompeksu, wiedziałem, ze muszę przebyć prawie 60 km
zanim znajdę się w zasięgu. Merlin miał jeszcze 8 min do końca, i nie uciekł na
mój widok, bo miał w pobliżu KOLEGÓW. Ja, mając to gdzieś, prułem do niego, mając nadzieję zdążyć ubić
go nim przybiegnie pomoc. Złapałem go (wstępnie przepalony WD II rulz!) i na
luzaka rozpocząłem orbitowanie. Niestety, ze względu na to, że KSSI było w wersji prototypowej, a merlin w
wersji przeczekaj 10 min i nie daj się ubić
przez 50 NPCowych fregat, to jego tarcza spadała BAAARDZO WOOOLNO.
Biorąc pod uwagę mój brak doświadczenia w prowadzeniu statków klasy KSSI... wyłączyłem overheat na punkcie oraz
swoją uwagę, co skrzętnie wykorzystał merlin, bo mi się zerwał z punkta i
czmychnął. NPCe skierowały swój ogień na mnie, ale dzięki szybkości KSSI, był to ogień mocno niecelny.
Lastrik mi
powiedział, że FN Comet mi się zbliża na komplex, więc ja ochoczo wybiegłem
zobaczyć kometę (mając w zanadrzu siurpryzę!!). Niestety, moje nadnercza
pojebało, i adrenaliny miałem we krwi tyle, że nie mogłem opanować drżenia rąk
i mózgu. Najpierw Comet strzelił, później nie strzelił (dzięki edycji
specjalnej mojego kestrela), a sekundę później palec mi drgnął, powodując
TRAGICZNY W SKUTKACH przebieg wydarzeń. WYŁĄCZYŁEM dampener, dzięki któremu
comet przestał strzelać. Więc po chwili zaczął strzelać znów. Więc próbowałem
go włączyć, ale to ciulstwo dłuuugo się wyłącza, więc oczywiście moją rekacją
na to był - brak odpowiedniej korekty lotu. To nie był błąd. To był już skutek
błędu wcześniejszego, polegającego na zapomnieniu, że w moim excelu, który
zrobiłem sobie po to, by wiedzieć jakie fregaty mogę atakować KSSI, przy pozycji FN Comet pisało - DEADLY,
DO NOT ENGAGE.
Śmignałem więc
kapsułą z powrotem do DZIURY, po drodze mijając całą flotyllę fregat T1,
śpieszących na pomoc swoim KOLEGOM.
Zdarzenie 4
Zastanawiałem się
czy iść spać już, gdy zmęczonym głosem przywitał się z nami Col. A po chwili
Khurgan. Po pytaniu "dzieje się coś?" i stoicką odpowiedź: "...
Nic" a potem drugą: "tu jest ten koleś który rozwalił Ezoko"
i... blablabla... skończyło się na tym,
że zamiast iść spać ("dajmy sobie DWIE
minuty i zobaczymy co się stanie"), tkwiliśmy na DZIURZE w tornadach czekając, aż Col złapie jednego z
marudzących na gate campie do hi-seka (Villore) ludków w czymś (konkretnie Talosie) co zejdzie od Przerażającego Gniewu
Tornad.
20x DWIE minuty później...
Probe (frig)
siedział sobie na wejściu do naszej DZIURY. Kurgi go złapał, a Tornada
lockowały i oddawały salwę nie trafiając. Moje o ułamek sekundy spóźniło się z
wystrzałem, dzięki czemu ominął mnie kill. Za to - po złapaniu kapsuły, i
dłuuugim namierzaniu - oddałem salwę, zdobywając tak potrzebnego mi tej nocy
TŁUSTEGO KILLa :)
Fly safe!!
Słuchaliśta Centhron "Bitch of Dreams"
przygotowanej przez Narodowy Program Propagowania Industrial Rave Jako Muzy
Pasującej Do EvE.
Super blog. Masz nowego czytelnika :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, dzięki! :)
OdpowiedzUsuń