Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015

Ten świat żyje!

Obraz
Parę kolejnych godzin minęło i wylądowałem w prowincji Velen. Biały Sad opuściłem zostawiając jedno z miejsc nieodkryte (na środku rzeki, gdzie utopce topiły mnie praktycznie natychmiast). Pomyślałem, że może tam kiedyś wrócę jak poznam sposób na utopce w ich naturalnym środowisku. Tak się złożyło, że po kilku pobocznych misjach byłem wiedźminem rannym i notorycznie głodującym. Wyprztykałem się z jakiegokolwiek jedzenia i już dawno zaakceptowałem fakt, że surowa wątroba wilka jest całkiem pożywna - swoją drogą, dlaczego w grze mimo ognisk w obozach, i mięsa nie można upiec?? Na dodatek, wilki i psy które tam spotykałem, po ubiciu zostawiały po sobie "psi smalec", a ja potrzebowałem zjeść... cokolwiek! W karczmie doszło do bitki, więc karczmarz kazał mi się ulotnić i z handlu... nici. Przy trzecim queście, który wykonałem w 95% i... resztek sił nie starczyło, ghul posłał mnie w zaświaty. Cholera jasna! Znów od początku, bo przecież zapomniałem o save! Okazało się, że nie, lo

Pierwsze wrażenie... wooow!

Obraz
Wiele różnych rzeczy napisano ostatnio o Wiedźminie 3 Dziki Gon. Różnych. Na growych portalach odniosłem wrażenie, że "60hz&PC@ultra" dominowało, przebijane nieśmiałymi zachwytami nad samą grą. A ja po prostu powiem: wow. WOW! WOOOOW!!!! Przede wszystkim, to wiedźmin. Pamiętam, jak w Fantastyce pojawiały się kolejno opowiadania o Wiedźminie. Pewnym rozczarowaniem była "Droga z której się nie wraca" bo... nie była o wiedźminie, ale za to umiejscowiona w tym samym świecie (a jak się później okazało - o matce Geralta). Powoli, geografia świata, jego niuanse kulturowe, polityczne, wreszcie nieziemska fauna i nieludzkie rasy rozumne stawały się dla mnie czymś, bez czego kanon fantasy nie istnieje. Niedawno zupełnie, przypomniałem sobie ten świat rzucając sobie na uszy genialne audiobooki - słuchowiska. Świat ożył. A wczoraj, gdy wreszcie mogłem odpalić grę Wiedźmin 3 - ożył dla mnie w pełni! Wersja na PS4 oszałamia ferią barw, oszałamia tym co na ekranie, tym

Pełne zanurzenie w świecie gry

Obraz
Niewiele jest gier, które u mnie wywołują szybsze bicie serca. Tzn. mam na myśli takie, o których choć wzmianka, a ja już zaczynam się ślinić i zaczynam mieć chcicę na granie. Jedną z takich gier jest seria Killzone. Dziś, natrafiłem na takie arcydzieła - obrazy wiszące na ścianach, gdzieś na Helghanie (podobno z Killzone 2), w którejś misji. Socrealizm pełną gębą ;-) Pomyślałem sobie właśnie, że może mój ojciec namaluje mi do domu coś podobnego... choć może się takie dziełko nie spodobać mojej małżonce ;-). Wracając do tematu - w świecie Killzone jest coś co przyciąga mnie jak magnes - mroczna przyszłość, konflikt, "wieczna wojna", być może to samo, czego zawsze szukałem w Warhammer 40000 - społeczeństwo o charakterze imperium, totalitarne, okrutne, ale gdzieś w głębi - osamotnione, na dnie, bliskie katastrofy i walczące o przetrwanie. I zawsze odrealnione, umiejscowione w świecie alternatywnym, fikcyjnym. Tak jak Imperium Człowieka w Warhammer 40000 i genialna

Nowy Assassin me gusta!

Obraz
Właśnie jestem na gorąco po obejrzeniu zwiastuna i gameplay'a z zapowiadanego na przyszły rok Assassin's Creed Syndicate. To co zobaczyłem tu: ...bardzo mi się podoba! Mamy rok 1868, mamy Londyn i w odróżnieniu od Londynu z the Order 1886 (cóż za zbliżone daty!) - mamy świat otwarty. Na filmie powyżej widać, że AC przeradza się powoli w Grand Theft... Coach (choć wolałbym skrót GTAC ;)) Bo poza pobraniem z ulicy powozu, w grze są i gangi, i walki między nimi, a sam assassin wygląda przekozacko w tym kapeluszu i z bokobrodami. Jak lump z East Endu. Era przemysłowa, wypisz wymaluj steampunk (gdyby były orki w cylindrach, mielibyśmy remake Arcanum Przypowieść o Maszynie i Magyi!) Co mnie jednak trochę martwi, to mniejsza ilość ludzi na ulicach niż AC Unity. W Unity, tłumy mi się bardzo podobały. Tu, w Londynie, ludzi jest mniej - może to kwestia tego, że grę robi inne studio? Oby nie spieprzyli gameplay'u, który w Unity stał się już tym czego oczekuję po takiej grze (

Jak grać gdy czasu brak

Obraz
Do napisania tego posta natchnęła mnie krótka dyskusja ze Skipperem na temat ewentualnego powrotu do Eve Online. Eve przez swój model biznesowy płać by grać  powodował, że jak już zapłaciłem - to chęć grania była na poły "ponaglana" potrzebą grania ( gram, bo zapłaciłem ). Miało to ten negatywny efekt, że było przyczyną... yhm... konfliktów (w domu: znów non-stop grasz w tę grę!!! ). Oczywiście, z czasem wszystko łagodniało i uspokajało się, ale efekt najarania-zapłacenia-spędzania każdej wolnej chwili na Eve początkowo robił niepotrzebny dym. Bo niestety - ja mam tak, że jak już płacę, to wolę grać. A jak mi się nie chce grać - to nie płacę, bo po co. Stan pośredni - pt. kupiłem, zapłaciłem, grać mi się nie chce  pomijam milczeniem. Staram się tego unikać, bo wiem jak będzie. W sukurs przychodzi konsola. W grach singleplayerowych ciśnienie na granie jest zerowe - to oczywista oczywistość. W multiplayerach natomiast, szczególnie w przypadku umawiania się na grę jest o ty

Gra drużynowa

Obraz
W piątek, drużyna DADS w składzie prawie pełnym (brakowało Ascherona), tj. 5 osób czasem rządziła, a czasem bawiła się po prostu świetnie! Jest coś fajnego w tym, że idzie się w ramię ramię do walki, skupia się razem na celu i te cele osiąga. W BF4 mamy to teraz na bieżąco: zwołujemy się na WhatsApp, włączamy konsole, grę, robimy imprezę i do boju. W rozmowach, poza okazjonalnymi żartami, skupiamy się na celach - głównych, pobocznych, sytuacji taktycznej. Padają często gęsto informacje co i kto i gdzie jest, czasem prośby o rozkazy, a czasem sarkanie na dowódcę lub ochrzan to jednego, to drugiego ;) To nazywam multiplayerem. * Pamiętam jak dorwaliśmy dawno dawno temu, w erze SOCOM Confrontation. Gra wydała nam się tym, czego od dawna szukaliśmy: taktyczny shooter. W głowach mieliśmy jeszcze nieszczęsne Killzone 2, z jego rzezią i beznadziejnym systemem komunikacji. Raz działał, raz nie, gówno było ogólnie słychać. SOCOM pokazał się od jak najlepszej strony - nie dość, że gra ws