Pełne zanurzenie w świecie gry

Niewiele jest gier, które u mnie wywołują szybsze bicie serca. Tzn. mam na myśli takie, o których choć wzmianka, a ja już zaczynam się ślinić i zaczynam mieć chcicę na granie. Jedną z takich gier jest seria Killzone. Dziś, natrafiłem na takie arcydzieła - obrazy wiszące na ścianach, gdzieś na Helghanie (podobno z Killzone 2), w którejś misji. Socrealizm pełną gębą ;-) Pomyślałem sobie właśnie, że może mój ojciec namaluje mi do domu coś podobnego... choć może się takie dziełko nie spodobać mojej małżonce ;-). Wracając do tematu - w świecie Killzone jest coś co przyciąga mnie jak magnes - mroczna przyszłość, konflikt, "wieczna wojna", być może to samo, czego zawsze szukałem w Warhammer 40000 - społeczeństwo o charakterze imperium, totalitarne, okrutne, ale gdzieś w głębi - osamotnione, na dnie, bliskie katastrofy i walczące o przetrwanie. I zawsze odrealnione, umiejscowione w świecie alternatywnym, fikcyjnym. Tak jak Imperium Człowieka w Warhammer 40000 i genialna...