Pierwsze koty za płoty

Ostatnie dni spędziłem... poza EvE. Zupełnie zapomniałem, że był release Incarny, więc jak pojawiłem się w środę wieczorem, to przywitał mnie długi patch. A potem...

*

"Oh, jakie mam ładnie wypolerowane paznokietki!" - pomyślała Ezoko odrywając się od terminala, bo ledwo skończyła robić zakupy, kurier już dał znać, że towar pojawił się w hangarze.

Warp Scramblery II, Disruptory II, pełen zestaw blach pancerza i nowy typ auto-cannonów... i przede wszystkim nowy model krążownika klasy Maller. Całość przygotowana na specjalną okazję, jaką jest... pierwszy rajd z nowymi wspólnikami! Tak, kolejny krok by stać jeszcze bardziej złą, najźlejszą postacią w Nowym Edenie został wykonany. Korporacja Voodoo czekała z otwartymi ramionami.

Rande-vous point ustawiony został w systemie low-sec Ikoskio, na wrotach do hi-secowego systemu Samanuni. Tym razem przeskok był bezpieczny, dzięki friendly intel ze strony Voodoo. Ba, nowy, ciężkozbrojny Maller miał zostać gwiazdą wieczoru gdyż pełnił zaszczytną rolę przynęty na grubsze ryby, które pływały w mętnej wodzie systemu Prism jump dalej. 46 tyś EHP to nie jest szczyt możliwości krążownika Tech 1, ale jakby nie było - 2x więcej niż zafittowane było w wersji solo i statek powinien przetrwać wystarczająco długo, by kawaleria zdążyła z odsieczą.

Taki był plan. Pierwsza wspólna operacja. W zasadzie... wkupne. Z Ezoko w roli zwiadowcy. Przynęty. I co by nie mówić... mięsa armatniego.

Col, szef operacji cierpliwie tłumaczył wszystkie zawiłości planu, praktycznie do zdarcia gardła, ale chciał mieć pewność, że wszyscy zrozumieli szczegóły. Niewidoczne kiwania głowami, potwierdzające mruknięcia przez voice-commy i operację czasz zacząć.

Ezoko, mająca w pamięci jeszcze niedawne samotne wyprawy, postępowała wg wyuczonego schematu. Wywołało to lekkie nieporozumienie, ale na zgranie się z innymi jeszcze przyjdzie czas. Do decydującego skoku do Prism pozostały jedynie sekundy... jump.

Gdy Maller pojawił się w systemie Prism, overview wyświetliło dwie tłuste, krwisto czerwone sygnatury. Battlecruisery klasy Hurricane. Ich skanery pewnie szalały przeczesując przestrzeń wokół wrót, których aktywność zanotowały przed chwilą. Sekundy mijały, a skryty w cloaku Maller tkwił nieruchomo niecałe 15 km od pierwszego ze statków.

Voice comms zawrzały. "Ujawnij się, ale nie atakuj!". Gdy silniki Mallera ruszyły, oba Hurricany rozpoczęły namierzanie, a chwilę później jednoczesny ostrzał.

"Jak długo wytrzymasz?" - pewny głos Col'a zabrzmiał w słuchawce.

"Poszły tarcze, zostało 2/3 pancerza". Przez hałas panujący na własnym statku - alarmy, brzęczyki i komunikaty ostrzeżeń płynęły z głośników obwieszczając, że praktycznie każdy z systemów ma poważne problemy - Ezoko nie mogła zebrać myśli. W tym momencie przybyły dwa dodatkowe statki.

"Jeszcze jeden Hurricane i Falcon". Chwila konsternacji i dyskusji w słuchawkach. Z Falconem możemy nie dać rady.

"Zbieraj się do wrót i skacz!" - Maller, ociężały jak pijany bawół powoli obrócił się i majestatycznie zbliżał do wrót. Wreszcie upragnione 2 km i skok. Połowa zbroi została.

"Ożesz kurwa, jeden z Hurricanów skoczył za Ezoko!" - jeden z pilotów rzucił gorączkowo.
"Jak to, przecież nie mogli!" - Col był wściekły. "Ezoko, mówiłaś, że wszyscy cię atakują!"
"Nie wszyscy, a dwie. Dwie z trzech". Nie ma co, "pkp" po prostu. Ezoko przypomniała się stara, wojskowa maksyma: Żaden plan nie wytrzyma kontaktu z wrogiem.

"Spadaj z tamtąd!" - powrót do systemu Ikoskio trwał szokująco długo. Natomiast dla odmiany, szokująco krótko trwało, nim trzecia z Hurrican ujawniła się na overview. Dla ustawiającego się do warpa Mallera było to wręcz tragicznie za szybko! Niestety, Hurricane zarzucił warp scramblera, energy neutralizera i o jakiejkolwiek akcji można już było zapomnieć. "The capacitor is empty" przebijało się przez harmider brzęczyków i bipnięć. W sterówce krążownika nie było już Ezoko. Ta właśnie odpalała sekwencję startową kapsuły, licząc na to, że battlecruiser nie zdąży tym razem przerwać warpa.

Nie zdążył. Kapsuła Ezoko wystrzeliła w przestrzeń zostawiając daleko w tyle to, co zostało z krążownika.

Witamy po ciemnej stronie EvE!
:)

*

Wyciągając wnioski z tej akcji, stwierdziłem, że było ok. Początki zawsze są trudne. Gdy błysnął portfel, oznajmiając, że ubezpieczenie za krążownik przyszło - gdy zobaczyłem ile (!), stwierdziłem, że czas na podsumowanie błędów.

1) podstawowy - cargo (4x Large Shield Extendery II dla jednego z corp-mateów) należało zostawić w hi-secu PRZED akcją
2) podstawowy do bólu, ale chyba pierwszy raz mi się zdarzyło: Maller kosztuje ok 9 mln, a ubezpieczenia przyszło... 2,5 mln. Oznacza to, że.... DAMN!!! zapomniałem go ubezpieczyć! Albo - pomyliłem się przy ubezpieczaniu i wybrałem najniższą, podstawową stawkę. Na jedno wychodzi.
3) ocena sytuacji - za nerwowo, zbyt niejasny opis sytuacji dla dowódcy... poprawi się w przyszłości i będzie lepiej
4) fit... tu jednak muszę zaufać instynktowi swojemu - samotnego łowcy. Double-plated jest ok bo daje duży bufer, ale z drugiej strony o ile ciekawiej by było, gdybym miał cap boostery... wtedy walka z samotną hurricaną na wrotach do Prism mogła by wyglądać ciutkę inaczej (choć nie, aż tak pięknie jak na video z tamtym Lokim). Tym razem, Maller które mam - zfittuję z cap-boosterem. Działało wtedy, to zadziała i teraz, a przy pomocy przyjaciół... będą cuda :)

Podsumowując... bardzo ciekawie wydane ok 35 mln ISK :)

*

"...by crushing armies of our enemy..." - głos Visariego jeszcze raz rozległ się po moim pokoju. Niedzielne popołudnie, w ramach chilloutu spędziłem na upewnianiu się czy nadal lubię i potrafię zagrać w... Killzone. Bo nie wiem, czy podobałoby mi się multi w Killzone 3. Single demo - nie podoba mi się, a dema multi już nie ma na PSN. Sprawdziłem więc multi w dwójce.

Pewna osoba, z którą często-gęsto dyskutuję o fpsach i zdaję się na jej osąd (bo ma bardzo dobre kill-death ratio... a nie wygląda ;)) twierdzi, że za mną nie da się nadążyć. I ma rację. Niedawno dyskutowaliśmy o serii Call Of Duty, szczególnie o nadchodzącej nowej MW3 i ostatniej części - Black Ops (albo Lag Ops) i wyszło na to, że najlepiej gra mi się w CODy właśnie. Że KZ3 nie będzie fajne. Ale... coś w tym jest. W tym cholernym "bliiiip" oznaczającym fraga. Fast-paced action taka sama jak w CODach. Tylko z niesamowicie zajebistą grafiką. I tym klimatem...

Dla pewności - "jak bardzo NIE będzie mi się podobało KZ3" spędziłem na mapach KZ2... 2 godziny! Co jest tak naprawdę rekordem. Przy okazji sprawdziłem statsy - o dziwo, bardzo mało grałem w KZ2 wogóle, ledwie 28h total (w porównaniu ze 100h w MAG i z 60-70 BC2) to ledwo ciutkę więcej niż przeznaczyłem na MW2. I o kilkanaście godzin mniej niz w COD:World At War i Black Ops. Pomyślałem sobie... po kij mi KZ3, jak tak naprawdę nie ugrałem nic w KZ2?

Stan multi KZ2 na dziś? Dużo, dużo i jeszcze raz.. dużo meczy. "Wzniesienie Pyrrus" mapa, której kiedyś nie lubiłem nagle stała się fajna, ciekawa i zabójcza (dla czasu). Wprost oderwać się nie mogłem. Z początkowych k/d = 0/14, gdy wreszcie przypomniałem sobie jak się gra skończyłem na kd=21/30. Czyli przyzwoicie. Ludki z pierwszych miejsc mieli 88/55 ale trzeba pamiętać, że KZ2 to rzeźnia. Gdy podlejemy ją taktyką (tak, gdy zacząłem grać taktycznie - to w sposób magiczny zielone cyferki (fragi) zaczęły rosnąć, a czerwone (zgony) zatrzymały się w miejscu!) gra nabiera zajebistych rumieńców. Bliiiiip!

Dla pewności uruchomiłem jeszcze Battlefielda Bad Company 2. Mimo nowych, darmowych mapek - typ razem NIC. Gra mnie kompletnie nie porusza już. I dobrze, bo zapowiedzi i filmy z BF3 też nie. Musi... przejadło mi się.

sci-fi rulez i tyle w temacie :D

Komentarze

  1. Droga, ale super fajna przygoda. No to życzę powodzenia w nowym corpie, coś czuję, że w tym zostaniesz na dłuuużej :-) Chyba trafiłeś na swoich ;-)

    Mój plan jest taki, że i ja niedługo zacznę latać po low sec, muszę jeszcze dopracować sposób zarabiania na ninja-salvaging (skille na skanowanie i salvaging plus trening, skanowaniu - już widzę postepy), żeby było z czego się zbroić.

    OdpowiedzUsuń
  2. BTW. O co dokładnie chodzi z tym, że gość za tobą skoczył, a nie powinien? Rozumiem, że gdyby Cie atakował w low-sec, to nie mógł by skoczyć za tobą do hi-sec, bo miałby criminal flagę na sobie i został by "pouczony" przez konkorda. Ale przecież jak Cie zaatakował już po drugiej stronie, w hi-sec, to czemu konkord go nie >pouczył< ?

    OdpowiedzUsuń
  3. chodzi o to, że atakując kogoś przy wrotach dostaje się tzw. gate aggro timer (nie pamiętam ile) który nie pozwala na aktywację wrót po ataku (dzięki temu, można stosować technikę ucieczki polegającą na powrocie do wrót i skoku).

    OdpowiedzUsuń
  4. A że tak spytam, jak Ty będziesz teraz zarabiał na takie hulanki? Rozumiem, że do tej pory było to racenie w 0.0? Rozumiem VO-DO ma swoje systemy w 0.0 i nadal to będzie to?

    OdpowiedzUsuń
  5. zarabia sie na stuffie który wypada z delikwenta plus okup za kapsułę, jeśli nie chce stracić implantów :) Mówimy tu o np. startowych 50 milionach ISK.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło

Zróbmy sobie grę