Ucieczka
Mając już dosyć tego marazmu, ciągłej strefy wojny w 0.0, która tak naprawdę sprowadza się do dwóch rodzajów aktywności: capital ships online oraz flot, których piloci to bezwolni naciskacze F1..F8 na komendę fleet commandera (kiedyś tak nie było!), gdzie trzeba mieć raz - jeden, jedyny, właściwy i niepowtarzalny statek (Maelstrom), dwa - jeden, jedyny i najlepszy setup tego statku (1400mm artylery i shieldy), trzy - nie odzywać się najlepiej na Team Speaku... powziąłem decyzję by zakończyć ten etap gry.
Sięgając do przeszłości - drugi raz już. Pamiętam, wtedy dokładnie przerobiłem ten sam schemat: 0.0 zaczęło wychodzić mi bokiem, bo nie widziałem juz funu w pvp na kilkudziesięciu luda i nikt praktycznie nie chciał latać w małych 3-4 osobowych grupkach by powalczyć po swojemu, z bliska. Wtedy odkryłem jaki fun mi daje bycie solo piratem w low-secach. Aż wreszcie zauważyłem, że 0.0 nic dla mnie nie znaczy i pożegnałem się ze wszystkimi i wyniosłem. A potem założyliśmy People’s Navy Of New Haven i gdzieś tam też śmignęło Centrum Badań Chaosu.
Wracając do AD 2011: czytając wiele blogów o piractwie (Flight Of Dragons, EvE FNG, Confessions Of Wormhole Killer - linki z boku) kiełkowała we mnie decyzja by uwolnić się na stałe od 0.0. Opuścić Blueprint Haus i sojusz Get Off My Lawn i pójść na swoje. Oczywiście lepsze od solo-piracy jest small-gang piracy, bo czasem tłuste i smakowite kęski trzeba było odpuścić z braku pomocy jednego czy 2 tak samo jak ja myślących piratów. I pomocy ich statków. Idąc za radą jednego z blogerów - “jak znaleźć dobrą korporację piracką: polecieć do low-secu i powalczyć. I przyłączyć się do tego, kto cię pokona.” - rzuciłem okiem na killmaile. Konkretnie na ten gdzie straciłem Mallera dzięki chłopakom z VU-DU. Przeczytałem ich stronę, zagadałem in-game i … decyzja podjęta.
Trudniej z realizacją.
Sięgając do przeszłości - drugi raz już. Pamiętam, wtedy dokładnie przerobiłem ten sam schemat: 0.0 zaczęło wychodzić mi bokiem, bo nie widziałem juz funu w pvp na kilkudziesięciu luda i nikt praktycznie nie chciał latać w małych 3-4 osobowych grupkach by powalczyć po swojemu, z bliska. Wtedy odkryłem jaki fun mi daje bycie solo piratem w low-secach. Aż wreszcie zauważyłem, że 0.0 nic dla mnie nie znaczy i pożegnałem się ze wszystkimi i wyniosłem. A potem założyliśmy People’s Navy Of New Haven i gdzieś tam też śmignęło Centrum Badań Chaosu.
Wracając do AD 2011: czytając wiele blogów o piractwie (Flight Of Dragons, EvE FNG, Confessions Of Wormhole Killer - linki z boku) kiełkowała we mnie decyzja by uwolnić się na stałe od 0.0. Opuścić Blueprint Haus i sojusz Get Off My Lawn i pójść na swoje. Oczywiście lepsze od solo-piracy jest small-gang piracy, bo czasem tłuste i smakowite kęski trzeba było odpuścić z braku pomocy jednego czy 2 tak samo jak ja myślących piratów. I pomocy ich statków. Idąc za radą jednego z blogerów - “jak znaleźć dobrą korporację piracką: polecieć do low-secu i powalczyć. I przyłączyć się do tego, kto cię pokona.” - rzuciłem okiem na killmaile. Konkretnie na ten gdzie straciłem Mallera dzięki chłopakom z VU-DU. Przeczytałem ich stronę, zagadałem in-game i … decyzja podjęta.
Trudniej z realizacją.
W 0.0 zgromadziłem trochę stuffu, którego sprzedaż nie wchodziła w grę ze względu na to, że Ezoko nie ma skilli do sprzedawania (tylko 5 slotów na sprzedaż) oraz ceny skupu - nawet salvaged materials były śmiesznie niskie. Jedynym sposobem było spakować się i przenieść z dobytkiem. Problem dwóch battlecruiserów rozwiązałem następująco - poleciałem pustymi na jakąś anomalię, tam poczekałem chwilę i NPCe przerobili je na kasę z ubezpieczenia. Może niezbyt efektywna metoda, bo sumarycznie na każdym straciłem jakieś 70% kwoty ubezpieczenia (dlaczego tylko tyle? bo kupione były z dużą, korporacyjną zniżką).
Największy kłopot miałem z górą materiałów wyrzucanych przez drony. Na stacji w EL8 nie było reprocessing factory, więc nie miałem jak ich przerobić i nie było na nie sensownych zleceń kupna. Na szczęście 2 jumpy dalej, w przyjacielskiej stacji taka fabryka była, więc zapakowałem wszystko do czegoś z dużą ładownią (plus hangaru korporacyjnego) i poleciałem przerabiać. Na miejscu był skup minerałów i to po normalnych cenach, więc wróciłem zadowolony z 20 mln ISK w kieszeni.
Początkowo chciałem pobrać z hangaru korporacji fregatę Punisher - jako statek na ostatnią podróż, ale jej zbyt mała ładownia mnie zniechęciła. Jednak trochę stuffu miałem (named i Tech II) i nie chciałem się pozbywać tego za free, więc zmieniłem friga na Inquisitora. Ponad 300 m3 dało radę. Z hangaru pobrałem jeszcze 3 warp core stabilizers (by uciec warp scramblerom), zapakowałem wszystko (montując jeszcze capacitor recharger oraz microwarp drive) i poleciałem. Na jump bridge’a. Miałem ich do pokonania kilka, a chciałem wyskoczyć wejściu do Torrinos, w hi-sec (mając pełne łądownie ISKów daleki byłem od puszczenia się przez low-sec).
Gdy jump bridge wyrzucił mnie do systemu - local zamiast przyjaźnie niebieski, bił po oczach czerwienią wrogów. Próbowałem innej drogi i nic z tego - wszędzie niebezpiecznie. Wróciłem więc do stacji i wylogowałem się na jakiś czas.
Przeczekanie nic nie dało - wszędzie kręcili się wrogowie. Dość długo tkwiłem na POSie czekając by konwencjonalnie, przez wrota, móc skoczyć do systemu, w którym był jump bridge łączący się bezpośrednio z systemem EC-cośtam (przylega do Torrinos). Gdy wreszcie mi się udało, jump bridge do EC- odmówił posłuszeństwa.
Wait, jak to odmówił posłuszeństwa??? Może hasło źle wpisałem...
Nie, nie działa! Po krótkich konsultacjach na kanale sojuszu - dlaczego JB odmawia działania - dowiedziałem się, że tak się dzieje w przypadku, gdy w systemie docelowym jest incrusion (czyli zmasowany atak piratów NPC - Sansha). Daaaaaaamn!
Przez kolejną godzinę główkowałem na mapą jump bridgey i regionu Pure Blind i starałem się znaleźć jakąkolwiek drogę do Torrinos. Skakałem tu i tam, latałem konwencjonalnie unikając jak ognia wrogich gangów i nic. Pięć najbliższych Torrinos systemów, gdzie były umocowane jump bridże było pod atakiem Sanscha, więc te systemy były najzwyczajniej w świecie zablokowane. Można było wlecieć tam jedynie przez wrota systemowe. A jako, że te systemy były “hot” - to miałem problem.
Po północy straciłem już cierpliwość. Już miałem dać sobie spokój, gdy odkryłem na mapie bardzo długi ciąg jumpbridży, zachaczający nawet o kolejny region głębokiego 0.0, ale na końcu prowadzący do systemu, który był ledwie o dwa systemy od EC-. Wg mapy, statsy pokazywały bardzo mało skoków w przeciągu ostatniej godziny w tych systemach, co oznaczało, że wrogowie tamtędy nie latali. Jednocześnie okazało się, że tym razem wrota do Torrinos są kampowane, ale przez naszych! To była moja szansa.
Pokonanie ciągu jump bridży oraz kilka objazdów między nimi zajęło mi równo pół godziny i obyło się bez adrenaliny :) Będąc już bezpiecznym po stronie hi-sec udałem się do Jita na wielką sprzedaż. W między czasie rozpocząłem procedurę wyjścia z obecnej korporacji. Ku memu zdziwieniu - nie dzieje się to natychmiastowo, a trwa 24 h.
Wielka sprzedaż... okazało się, że takie rozszerzenie tarczy “Medium F-S9 Regolith Shield Introduction” kosztuje (i to w skupie!!!) 5.5 mln ISK, gdy tym czasem jej większa wersja “Large F-S9 Regolith Shield Introduction” - jedyne 750k ISK. Zarówno wysoka cena medium jak i rozbieżność między medium i large wprowadziły mnie w osłupienie. Ale i w zadowolenie, że właśnie taki stuff przywiozłem z 0.0 :)
Logoff!
Największy kłopot miałem z górą materiałów wyrzucanych przez drony. Na stacji w EL8 nie było reprocessing factory, więc nie miałem jak ich przerobić i nie było na nie sensownych zleceń kupna. Na szczęście 2 jumpy dalej, w przyjacielskiej stacji taka fabryka była, więc zapakowałem wszystko do czegoś z dużą ładownią (plus hangaru korporacyjnego) i poleciałem przerabiać. Na miejscu był skup minerałów i to po normalnych cenach, więc wróciłem zadowolony z 20 mln ISK w kieszeni.
Początkowo chciałem pobrać z hangaru korporacji fregatę Punisher - jako statek na ostatnią podróż, ale jej zbyt mała ładownia mnie zniechęciła. Jednak trochę stuffu miałem (named i Tech II) i nie chciałem się pozbywać tego za free, więc zmieniłem friga na Inquisitora. Ponad 300 m3 dało radę. Z hangaru pobrałem jeszcze 3 warp core stabilizers (by uciec warp scramblerom), zapakowałem wszystko (montując jeszcze capacitor recharger oraz microwarp drive) i poleciałem. Na jump bridge’a. Miałem ich do pokonania kilka, a chciałem wyskoczyć wejściu do Torrinos, w hi-sec (mając pełne łądownie ISKów daleki byłem od puszczenia się przez low-sec).
Gdy jump bridge wyrzucił mnie do systemu - local zamiast przyjaźnie niebieski, bił po oczach czerwienią wrogów. Próbowałem innej drogi i nic z tego - wszędzie niebezpiecznie. Wróciłem więc do stacji i wylogowałem się na jakiś czas.
Przeczekanie nic nie dało - wszędzie kręcili się wrogowie. Dość długo tkwiłem na POSie czekając by konwencjonalnie, przez wrota, móc skoczyć do systemu, w którym był jump bridge łączący się bezpośrednio z systemem EC-cośtam (przylega do Torrinos). Gdy wreszcie mi się udało, jump bridge do EC- odmówił posłuszeństwa.
Wait, jak to odmówił posłuszeństwa??? Może hasło źle wpisałem...
Nie, nie działa! Po krótkich konsultacjach na kanale sojuszu - dlaczego JB odmawia działania - dowiedziałem się, że tak się dzieje w przypadku, gdy w systemie docelowym jest incrusion (czyli zmasowany atak piratów NPC - Sansha). Daaaaaaamn!
Przez kolejną godzinę główkowałem na mapą jump bridgey i regionu Pure Blind i starałem się znaleźć jakąkolwiek drogę do Torrinos. Skakałem tu i tam, latałem konwencjonalnie unikając jak ognia wrogich gangów i nic. Pięć najbliższych Torrinos systemów, gdzie były umocowane jump bridże było pod atakiem Sanscha, więc te systemy były najzwyczajniej w świecie zablokowane. Można było wlecieć tam jedynie przez wrota systemowe. A jako, że te systemy były “hot” - to miałem problem.
Po północy straciłem już cierpliwość. Już miałem dać sobie spokój, gdy odkryłem na mapie bardzo długi ciąg jumpbridży, zachaczający nawet o kolejny region głębokiego 0.0, ale na końcu prowadzący do systemu, który był ledwie o dwa systemy od EC-. Wg mapy, statsy pokazywały bardzo mało skoków w przeciągu ostatniej godziny w tych systemach, co oznaczało, że wrogowie tamtędy nie latali. Jednocześnie okazało się, że tym razem wrota do Torrinos są kampowane, ale przez naszych! To była moja szansa.
Pokonanie ciągu jump bridży oraz kilka objazdów między nimi zajęło mi równo pół godziny i obyło się bez adrenaliny :) Będąc już bezpiecznym po stronie hi-sec udałem się do Jita na wielką sprzedaż. W między czasie rozpocząłem procedurę wyjścia z obecnej korporacji. Ku memu zdziwieniu - nie dzieje się to natychmiastowo, a trwa 24 h.
Wielka sprzedaż... okazało się, że takie rozszerzenie tarczy “Medium F-S9 Regolith Shield Introduction” kosztuje (i to w skupie!!!) 5.5 mln ISK, gdy tym czasem jej większa wersja “Large F-S9 Regolith Shield Introduction” - jedyne 750k ISK. Zarówno wysoka cena medium jak i rozbieżność między medium i large wprowadziły mnie w osłupienie. Ale i w zadowolenie, że właśnie taki stuff przywiozłem z 0.0 :)
Logoff!
No to czkamy na pirackie opowieści. Masz kasę, nową korporację, czas na killmaile.
OdpowiedzUsuńFajny post.