Posty

Wyświetlanie postów z 2011

Gdy gra rodzi frustrację

Czasem mam problem z określeniem w co tak naprawdę chciałbym pograć. Są gry co pociągają klimatem, a są gry które mnie nakręcają sposobem w jaki łatwo osiągam satysfakcję z rozgrywki. I tu dochodzimy do sedna. Bo czasem jedno nie idzie w parze z drugim. I wtedy jest źle. Najfajniej gra mi się w gry, w których mam wolność wyboru - w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze wolność. Wolność która polega na tym, że jeśli czegoś nie mogę zrobić, na czymś się zatnę - gra daje mi możliwość zrobienia tego w inny sposób. I wtedy nie zawsze klimat jest tym, co trzyma mnie przy grze. Stąd pewnie - dlatego tak fajnie gra mi się w multiplayery, bo tam można wszystko. No, ale gry to też historia, przemycana w postaci kampanii singlowej i tu traktuję to zawsze jak film czy książkę. Jeśli dobra, lub ciekawa - chcę wiedzieć co będzie dalej. Gorzej, jeśli film się urywa, książka nie ma części kartek, a gra... nie pozwala grać dalej. Nie jestem graczem hardcore'owym. Nie mam

Przerwa w multi ;)

Obraz
Nie wiem czy to przeżyję... ...ale już spróbowałem wejść w Wonderland. Groteska, a właściwie... gore-teska ;)

Killing Machine część 2: k/d=16/1!!

Obraz
Staram się unikać postowania dzień po dniu, ale w powyższym przypadku nie mogłem się powstrzymać :). Dołączyłem do gry w którą grał Maciek, wylądowaliśmy w tym samym teamie. To tryb podbój na mapie nocnej "autostrada do Teheranu". Wpierw udałem się do flagi B, która jest na autostradzie, a później po naprawieniu konającego tam wozu pancernego - wsiadłem do niego i dołączył do mnie zmyślny KaeMista. Pojechałem wprost na stację benzynową (flaga C) bo ten cel nam umierał. I tam... manewrując bwp tam i nazad, strzelając z działka w nadjeżdżającego t-90 oraz BWP oraz próbujących nas ściągnąć z RPG wrogów spowodowałem, że do końca gry cel był nasz! W między czasie musiałem często opuszczać wóz, naprawiać go razem z kolegą, jednocześnie strzelać z karabinku i przeżyć. Po pewnym czasie wóz przestał istnieć więc pozostało kryć się w gruzach i często zmieniać pozycję. Aż wreszcie skończyła mi się amunicja w karabinku i został pistolet. Żadnego wsparciowca który by rzucił am

Pole Walki - killing machine!

Obraz
Takie mecze lubię :) bo kto nie lubi, z kill/death ratio = 2.4... Punktowo też nie najgorzej, choć częściej ląduję w środku teamu niż na jego wierchu. BF3 poprzez swoją różnorodność - wciąga mnie tak jak kiedyś wciągnął MAG i BFBC2. Co prawda teraz dopiero zaczynam, bo nabiłem ledwie 7 godzin i do ok 150 godzin MAGa oraz 70+ godzin w Bad Company 2 trochę brakuje, ale wtedy, te dwie gry można powiedzieć walczyły ze sobą o mój czas. Teraz sprawę mam można powiedzieć - czystą. BF3 nie ma w tej chwili równie wciągającej konkurencji. Prawda - mam też na celowniku inne gry włącznie z pecetową Call Of Duty Black Ops. To w ramach testu i sprawdzenia się w warunkach PC-towych nolif..., tzn pro-gamerów ;). Po zaledwie 3 godzinach (nie wiem dokładnie bo "karta postaci COD" z historią gry odblokowuje się dopiero po 10 lvl a ja mam 8) jedno co mogę stwierdzić: nie ogarniam myszy. Paradoksalnie, najlepiej mi się grało na pececie padem, mimo iż ten zachowywał się zupełnie nie tak

Pole Walki - wciąga jak bagno :)

Obraz
No... muszę powiedzieć, że mimo wszystkich obiekcji - gra mega wciąga i jest mega fajna. Wczoraj narzekałem trochę na brak celów (fragów), teraz po 3h gry mogę jedynie stwierdzić - MYLIŁEM SIĘ :). Ostatni mecz zakończyłem z k/d = 11/2 (!), co nie byłoby możliwe przy współudziale kogoś dobrego za kierownicą czołgu, bo ja siedziałem przy karabinie maszynowym. Natomiast walki na piechotę - tu się pochwalę: używam tylko karabinków M4A1, AKSU-74 (powoli zastępowany przez SCAR), jedyne przyrządy optyczne to.... muszka lub kolimator i w jednej rundzie - 5 headshotów w serii :D. Z czego połowa zrobiona pistoletem. Snajpowaniem nie mam zamiaru się 'skalać', więc klasę recon omijać będę szerokim łukiem. Andrzej, przestań grać w kampanię, tylko dawaj do Sons of Gehenna!

Pole Walki czeka! Synowie Gehenny, c'mon!

Obraz
i tyle w temacie :) Mimo ambiwalentnych uczuć (bo ZA MAŁO LUDZI!!!! 24 graczy zamiast 64 to pomyłka jakaś przy mapach większych niż te w MAG, a tam hasało 256 ludzi!) - gra wciąg. Pluton "Sons of Gehenna" otworzył swoje podwoje i rekrutuje - Maciek, Andrzej, nie stać, nie czekać, wbijać mi sie na hardcore'a!! (i każden kto jest na PSN też :D) Gra urzeka mnie tylko w trybie hardcore. Hooah!

iPad: the Battle for Wesnoth - the Dark Hordes

Obraz
Kiedyś na mojego iPada trafiła strategia turowa, którą znalazłem bo "była podobna do Warlords i Heroes of Might and Magic ". Ale dopiero teraz, gdy moja latorośl okupowała komputer, a małżonka - TV, ja nie mając nic innego do roboty zacząłem sprawdzać gierki które mam na iPadzie. I... wsiąkłem. The Battle for Wesnoth: the Dark Hordes okazało się grą, którą bardzo, bardzo szukałem. Tak jak kiedyś, proste Warlords (na Amigę) spowodowało wiele bezsennych nocy, tak i teraz tego rodzaju strategia spowodowała, że pojawił się znów "syndrom jeszcze jednej tury". W tej chwili robię 3cią kampanię i oderwać się nie mogę. Fabularnie - to fantasy. Rasy elfów, ludzi, nieumarłych, orków i pewnie jeszcze wielu innych, których jeszcze nie spotkałem, dzień i noc toczą krwawy bój o władzę nad Wesnoth. Mechanika jest prosta: wysyłaj kolejne jednostki do boju, nowe rekrutuj, ale też dbaj o to, by mieć za co rekrutować - kontroluj okoliczne osady, bo to one dostarczają hajs

Czasu mało

Obraz
i tak na dzień dzisiejszy wygląda mój multiplayer w Killzone 3 ;) W międzyczasie od ostatniego wpisu zdążyłem: - skończyć kampanię singlową Killzone 3 - zrazić się do Battlefielda 3 - uruchomiłem betę, i stwierdziłem, że to brzydka grafika (przesiadka z KZ3!), camp-fest, i wogóle.. za długa rozgrywka - zrobić 7 epizodów kampanii singlowej Call Of Duty Black Ops - zrobić początkowe misje w kampanii singlowej Resistance 3 - odpalić tryb multiplayer w Resistance 3 i się w nim zakochać - pograć w multiplayerze KZ3 i potwierdzić, to, że w tym sezonie lubię szybką rozgrywkę :) - wpaść na pomysł pogrania w Call Of Duty Black Ops na... PC. Jak mi pójdzie? Wkrótce!! EvE Online leży i kwiczy (zmieniam skille tylko) i narazie nie wiem kiedy będę miał chęć na powrót "into space". A czas... tego mam najmniej :/

Killzone 3, partyzantka k/d= 9:4!!!

Obraz
Wreszcie skusiłem się na KZ3. Nówka, 99 pln. I do cholery ciężkiej... żałuję, że nie zrobiłem tego po premierze (choć akurat to na dobre wyszło, bo wtedy nie wpadłbym na powrót do EvE Online ;)). Wrzuciłem grę, jakieś 250 MB patcha i multi. Od razu poczułem "killzone-feeling" gdy mecz pierwszy skończyłem z k/d = 1/21 :D, drugi trochę lepiej k/d = 0/18 (!). No i dalsze oswajanie się z tą grą. Zmienili dużo, w stosunku do KZ2. Nadal postać żołnierza jest ciężka, grafika olśniewająca a dźwięki miażdżą. I ten wszechobecny śnieg, dym, ogień, latające śmieci... to prawdziwa Strefa Wojny. Tryby, z nowych, to "Partyzantka" oraz "Operacje". Oczywiście stara dobra "Strefa Wojny" też jest. I krótko - SW to coś a'la Kocioł z MW2, czyli bardzo dużo trybów jeden po drugim: TDM, kontrola obszaru (jak w COD: Domination czy Battlefieldach), polowanie/chronienie jednego z graczy, przejęcie speakera (capture the flag). "Operacje" to coś a

Jeźdźcy Apokalipsy

Motorstorm Apocalypse odkrył przede mną kolejne swe oblicza (po tym jak wreszcie udało mi się przetrwać ten wyścig z kampanii Tylera (poprzedni post). Nie było łatwo. Dla odmiany kolejny, jeszcze trudniejszy... wciągłem nosem od razu plasując się na 1 pozycji. Ale, ale... to druga kampania, już dla "zawodowców". Next race nauczył mnie pokory... i kosztował mnie wiele prób. Dałem sobie narazie spokój. I odkryłem multiplayer! Raz, jest to sposób na odblokowanie nowych bryk, dwa, zmagania z innymi graczami to nie jest to samo co z najdzikszymi oszustwami graczy komputerowych. Idzie mi... tak sobie. Lepiej Maksiowi, który o ile jedzie motorem (crossem, ścigaczem lub chopperem) to zajmuje całkiem fajne pozycje (ostatnio 4 na 12!!). W multi są wyzwania graczy przeciwko graczom i zakłady. Jakiś koleś non stop obstawiał przeciw mojemu synkowi. Raz wygrał, raz... przegrał, potem znów wygrał. Jako, że miał włączony voice comms słyszałem, że to na oko jakiś 20+ latek. Przez chwilę w

Speed is all I need...

Na szybko... Motorstorm Apocalypse jest chyba najlepszy z całej serii i ... w odróżnieniu od Pacific Rift, kampania single jest równie dobra jak multi na 2-3-4 pady! Tu.. druga już kampania, zaawansowana. Po raz pierwszy NIE WYGRAŁEM!! Przez całą kampanię żółtodzioba byłem 1szy, potem przez kolejne rajdy Tylera - 1 bądź 2. A tu, z okazji nagrania... Motorstorm Apocalypse 2nd Campain Tyler - My... przez Ezraa_Ezronymius

Flash news

Paintball Było super, było krwawo i było kamikaze. W pierwszej grze, oberwałem headshota i to tak nieszczęśliwie, że jeden z metalowych wywietrzników w moim kapeluszu "US Army Bonnie Hat" wbił mi się w łeb. Schodzę sobie z pola i myślę: "ale mokra ta kulka". Gdy na szybkę, od wewnątrz padła mi duża, rubinowa kropla - wiedziałem już, że to nie kulka. Jak ściągnąłem maskę to się dosłownie zalałem krwią (brew, oczodół, po nosie...). Chłopaki w szoku, ja też, maska cała zakrwawiona. Na szczęście szybko była apteczka, woda utleniona, przestało wreszcie lecieć, a next 10 minutes miałem ostre czyszczenie maski. Przez całą grę zmagaliśmy się ostro z chłopakami ze Skierniewic (team F.S.Z.A.), ale ostatnia gra była nasza - no, też nie chwaląc się: dzięki mojej brawurowej akcji a'la kamikaze wewnątrz budynku :D Czyli szturm zza rogu na umocnioną pozycję wroga (w liczbie 2 szt.). Ostrzelałem ich zdrowo, wyglebiłem się na stertę cegieł, oni ostrzelali mnie również i mó

Shoot em!

Obraz
Narazie w EvE przerwa na jakieś 20-30 dni może? Skille muszą się zrobić. W ramach grania w realu - spotkanie paintball w Andrespolu, testowałem maskę z szybką bursztynową. Nie dość, że antytermiczna to jeszcze podbija kontrast jak elektroniczne naprowadzanie celów! Jestem bardzo happy z tego powodu :). Dodatkow, granie bez munduru i w kapeluszu w upały wymiata. Wreszcie się nie przegrzałem. Za to kulki Bang, yellow-green mi nie podpasowały. Co mecz - kisiel z lufy i czyszczenie tego. Są zbyt mocno dopasowane do wkładki 0.686 i niestety trafia się czasem taka która pęka :( Tomahawki Classic za to działały bez zarzutu. Może zdobędę wkładkę 0.688-0.689 i będzie lepiej dla Bangów? Elastyczne podejście, kulek jakich chce nie zawsze znajdę. A jak sama gra? Ba :) fragów dużo, zejść mało i praktycznie każdy jeden mecz wygrany. Szczególnie, że przeciwnik ANI RAZU nie zajął budynku, niezależnie od strony z której zaczynał. Assault Skill+ Skok przez przeszkodę+ Wspinaczka+ Celno

The Drake is dead, long live the Drake!

No i... pojawiła się krew. Co prawda moja (jak zwykle), ale tym razem staranniej przygotowałem się do jej upuszczenia. Tzn. tak mi się wydawało, że staranniej :) http://eve.battleclinic.com/killboard/killmail.php?id=14045524 Mimo tego, że jestem do tyłu równe 31 mln ISK, bawiłem się świetnie. Nowy Drake będzie lada chwila kupiony, a wszystkie błędy taktyczne zapamiętane i poprawione będą. Szczerze mówiąc zdziwiony jestem jak fajnie (mimo błędów) mi się walczyło, fajne było uczucie jak inne statki przede mną pryskały, wreszcie... zwrotność tego bydlęcia mnie zaskoczyła. Tego na filmie nie widać, ale do wrót dolatywałem 3 razy, za każdym razem przedłużałem czas mojego postoju dając "się złapać". Hurricane był jednak zbyt wolny, a moje zwroty szybkie więc udawało mi się uciec. Stąd - zabawa w kota i myszkę. Powtórka... hmm... z przyczyn niezależnych, będzie trochę później. Raz, pojawiła się u mnie chęć na RPGa, konkretnie na Opad Radioaktywny w rejonie Ne

Lol!! Beast in sandbox

Obraz
Jak wyglądało moje pierwsze 30 min w battlecruiserze klasy Drake? Spróbowałem wczoraj. Wiem, mam górkę statków do pvp już, ale... to był impuls. Yep, zakupy impulsowe rządzą. Szczególnie takie za 57 mln ISK (wliczając w to 8 mil na ubezpieczenie kadłuba za 27 mil ISK i pełne osprzętowienie Tech 2, 20 dronek ECM Hornet EC-300, stos Imperial Navy Scourge Heavy Missiles oraz.... takie-sobie Tech 1 "Limos" Heavy Missile Launchers). Oczywiście o zakupie pocisków klasy Friend Or Foe (przydatne, gdy utracimy namiar na przed chwilą stargetowany statek) przypomniałem sobie jak już się wbiłem głęboko w low-sec, ale co się odwlecze to nie uciecze. Setup bestii (tak, Drake to numero-uno i absolutny hit sezonu 2010/2011 w pvp w Eve - sprawdza się zarówno solo jak i we flotach jako maszynka do mielenia mięsa) ukradłem od Lady Shaniqua'y. Stwierdziłem, że jeśli ona potrafila atakować nim 3 inne battlecruisery na raz i wygrywać, coś musi być z tym setupem OK, że daje radę :) Prz

Samotny Wilk reloaded

Obraz
Sprowadziłem wszystkie swoje bojowe okręty do dwóch baz w low-sec w regionie Black Rise i zacząłem aktywnie latać i szukać guza. Ciężko niestety z tym idzie. Gdy ja się loguję, to ruch w eve wydaje się zamierać, a na local straszą piraci z security status równym -10. Gdzie tam mi do nich. Pewnego razu, w systemie Eha gdy się zalogowałem, jakiś english-speaker nawoływał, że stację campi "cloaked Tengu". Po podaniu nicka campera - okazało się, że to rosjanin. Jako, że koleś gadał coś po rosyjsku na local-chacie z innym ruskojęzycznym, wdawanie się w walkę z nim i jego dwoma pomagierami (tak, wśród ludzi z Ru na localu był jeszcze jeden, trzeci, gracz) w moim krążowniku Tech 1 nie będzie miało sensu. A kusiło mnie i to zdrowo, bo już chciałem zawrzeć szybki sojusz z amerykaninem nawołującym wciąż w kółko "cloaked Tengu is camping station"). Czasu niestety nie miałem zbyt wiele. Przy kolejnym logowaniu wybrałem się w długą podróż po low-secu, raz - szukając guza, dw

Powrót do starego życia

Obraz
Jednak nie wytrzymałem dłużej w regularnym corpie. Mimo, że mały, że w 100% piracki - przytłaczała mnie świadomość pewnego rodzaju powinności, które wiążą się z byciem razem. Samotny wilk nie znosi, gdy mu mówić co ma robić ;) więc... rzekłem sayonara! Interstellar Shipment Vindicators otworzyło swe podwoje. Tzn, dla mnie i dla Dab3ra i może jeszcze dla wojownika prowadzonego przez Bartka. I tyle w temacie - "cru, not corp". Narazie jestem one man army (tj. woman) i baza jest w dwóch systemach w regionie Black Rise. Dziś pierwszy poważny roaming po regionie i okolicach, zakończony tak-sobie: przeżyłem. Pewien koleś z uporem maniaka deptał mi po piętach i gdy odkryłem, że lata on w covopsie, stwierdziłem: dziękuję, spikniemy się na tete-a-tete i za chwilę będzie tu zgraja jego przyjaciół, nie ma głupich! . Sam mykałem to tu i tam w Omenie, krążowniku. Shield-tanked, Auto Cannon IIs + 3 maluszki ze zdolnościami ECM. Szybkie (1600 m/s), zwinne w miarę i... narazie nuda. Zoba

Duszno. I gorąco, jak w pierdolonym Sudanie

Obraz
Socom4 Polskie Siły Specjalne trafiły do mnie w formie prezentu. W sumie ucieszyłem sie, bo ze dwa miesiące temu podjąłem decyzję (przy wielkiej pomocy i argumentacji TheMostBeautifulSniperInTehWorld), by gry nie kupować bo "przecież nie będziesz grał w grę, która ma grafikę sprzed pięciu lat!". Ucieszyłem się, bo pomyslałem sobie, że wreszcie wykorzystam gnijący w szafce Sharpshooter i PS Move. Dawajcie, fiuty! Gra może podobać się tym, którzy zagrywali się w SOCOM: Confrontation oraz tym, którzy przyzwyczaili się do engine graficznego w M.A.G. Oraz ludziom posiadającym move'a. Może, ale... nie musi. Dalej, cioty jebane! Gwoli wyjaśnienia - podtytuły nie są moim widzimisię, to cytaty z gry. Yep, pod tym względem Sony poszło z lokalizacją o krok dalej i w grze nie uświadczymy już choroby o nazwie cholera . "Cholera" to czy tamto napawało obrzydzeniem w Killzone 2 i w Uncharted 2, mi osobiście rzygać się chciało jak takie teksty słuchałem i

Ostatnio

Coś ostatnio nie wychodziło mi wogóle granie (może dlatego, że byłem na urlopie? ;)) stąd taka cisza. Jednak ostatnie dwa dni - udało mi się wreszcie polatać z piratami. Pierwszy dzień to raczej setup kolejnego stealh bombera (o tym zaraz) a wczoraj to już polowanie pełną gębą (choć nie wiem jak się zakończyło, bo jednocześnie ostatnie dni miałem dość wyczerpujące, więc już przed północą...skończyła mi się energia i poszedłem spać). Kilka dni wcześniej... Po tym jak utknąłem w low-sec któregoś dnia (bo nie wróciłem do Dziury i następnego dnia następne wejście było... 34 jumpy dalej) postanowiłem swoim tempem udać się w tamtym kierunku, nieśpiesznie, wykorzystując sytuację na solo-roaming po low-sec'ach. Słabo trzymałem się trasy - brak konsekwencji w EvE jest moją cechą nadrzędną ^_^, więc wreszcie wylądowałem w pętli Hevrice-Old Man's Star (tej SŁYNNEJ pętli zwanej jako "Pirates Battleground Arena"). Co parę dni sprawdzałem też gdzie jest ko

Niewidzialny

Obraz
Ostatni tydzień spędziłem w EvE mało aktywnie (zmiany skilli, kopanie asteroid bez żadnego nadzoru z mojej strony) - ot, typowy sposób grania wielu "starych" ludzi ;-). Do wczoraj naszczęście. Udało mi się zagrać po raz kolejny z moimi kumplami-piratami. Nasza siedziba w przestrzeni nieznanej, w której mamy naszego POSa o wdzięcznej nazwie "Tortuga" (lub DZIURA) co dziennie jest w... innym miejscu. Wszystko przez to, że tunele podprzestrzeni, które łączą przestrzeń nieznaną trwają średnio dobę. Jeden dzień łączą się z low-sec'iem kilka jumpów od Jita , drugiego dnia - wyjście do znanego low-sec'a jest 45 jumpów dalej. Wczorajszy wieczór zastał mnie w hi-sec Onamon/Black Rise , a wejście do DZIURY było w Dal. Ot, 20 jumpów w wersji shorter i 28 jumpów w wersji safer. Wypakowałem swojego nowiuśkiego NIEWIDZIALNEGO stealh bombera klasy Purifier w kilkaset frakcyjnych (czyli lepszych niż zwykłe) torped oraz, kontynuując swą przeprowadzkę - sprzęt do użycia w

Drugie koty ;)

Piątkowy wieczór rozpocząłem szybkim, ledwie półgodzinnym meczem. Na dwie mapy, Wzniesienie Pyrrus oraz mój ulubiony Krwawy Kanał. W kill/death ratio pobiłem swój osobisty rekord z KZ2 robiąc 36/27. Takich wyników w KZ2 kiedyś nie było :) It's good to back! * 2h z lekkim hakiem później byłem już w initial warpie do środka POSa w wormhole, gdzie rezyduje Voo Doo. W planach była szybka wycieczka po sprzęt, gdzieś do hisecu (gdzieś, bo życie w "dziurze" oznacza, że wejścia do wormhola zmienianją się kilkadziesiąt godzin), ale plany nie wypaliły. Wypaliło coś lepszego - quick roam po low-secu. Miałem tylko maciupkiego Executionera, fregatę Tech 1 która chciałaby być interceptorem. Chłopaki stwierdzili, że taka też się nada. Pożyczyli 2x150 mm Autocannons Tech 2 ze sporym zapasem amunicji, a ja nauczyłem się fittować statek będąc w POSie. Executioner jest naprawdę małym statkiem. Poza działkami, do kompletu miałem jeszcze MWD, Warp Disruptor II i Damage Control II

Pierwsze koty za płoty

Obraz
Ostatnie dni spędziłem... poza EvE. Zupełnie zapomniałem, że był release Incarny , więc jak pojawiłem się w środę wieczorem, to przywitał mnie długi patch. A potem... * " Oh, jakie mam ładnie wypolerowane paznokietki! " - pomyślała Ezoko odrywając się od terminala, bo ledwo skończyła robić zakupy, kurier już dał znać, że towar pojawił się w hangarze. Warp Scramblery II, Disruptory II, pełen zestaw blach pancerza i nowy typ auto-cannonów... i przede wszystkim nowy model krążownika klasy Maller. Całość przygotowana na specjalną okazję, jaką jest... pierwszy rajd z nowymi wspólnikami! Tak, kolejny krok by stać jeszcze bardziej złą, najźlejszą postacią w Nowym Edenie został wykonany. Korporacja Voodoo czekała z otwartymi ramionami. Rande-vous point ustawiony został w systemie low-sec Ikoskio , na wrotach do hi-secowego systemu Samanuni . Tym razem przeskok był bezpieczny, dzięki friendly intel ze strony Voodoo. Ba, nowy, ciężkozbrojny Maller miał zostać gwiazdą wiec