Niewidzialny

Ostatni tydzień spędziłem w EvE mało aktywnie (zmiany skilli, kopanie asteroid bez żadnego nadzoru z mojej strony) - ot, typowy sposób grania wielu "starych" ludzi ;-). Do wczoraj naszczęście.

Udało mi się zagrać po raz kolejny z moimi kumplami-piratami. Nasza siedziba w przestrzeni nieznanej, w której mamy naszego POSa o wdzięcznej nazwie "Tortuga" (lub DZIURA) co dziennie jest w... innym miejscu. Wszystko przez to, że tunele podprzestrzeni, które łączą przestrzeń nieznaną trwają średnio dobę. Jeden dzień łączą się z low-sec'iem kilka jumpów od Jita, drugiego dnia - wyjście do znanego low-sec'a jest 45 jumpów dalej. Wczorajszy wieczór zastał mnie w hi-sec Onamon/Black Rise, a wejście do DZIURY było w Dal. Ot, 20 jumpów w wersji shorter i 28 jumpów w wersji safer.

Wypakowałem swojego nowiuśkiego NIEWIDZIALNEGO stealh bombera klasy Purifier w kilkaset frakcyjnych (czyli lepszych niż zwykłe) torped oraz, kontynuując swą przeprowadzkę - sprzęt do użycia w innej fregacie (R4keZ nie wierząc, że stealh bomber będzie się sprawdzał - sprezentował mi Imperial Navy Slicera za co wielkie DZIĘKI!). Innymi słowy - new ride full of juicy fruits! Wypakowany więc ponad miarę, wybrałem się moim DROGIM statkiem w podróż.

Uwielbiam latanie w trybie stealh (czyli po EvEowemu - "w cloaku"). Gdy skaczę do obcego systemu, wykorzystuję tę chwilę w której jestem nie widoczny by zorientować się w którą stronę ustawiony jest mój okręt, kto jest w pobliżu i czy przede mną są jakieś sygnatury obiektów astronomicznych. W normalnych warunkach (czytaj BEZPIECZNYCH) wybieram cel, wduszam "warp to..." i sekundę po tym, gdy Aura wypowie "warping to..." włączam CZAPKĘ NIEWIDKĘ. Dla kogokolwiek, kto jest w pobliżu wygląda to tak, że nagle pojawia się Purifier i równie nagle znika.

W mej wczorajszej podróży do DZIURY, miałem do przeskoczenia 4 systemy low-sec. Piraci moi bujali się za ofiarami parę systemów dalej i nie mogli mi pomóc w wejściu do pierwszego z low-seców (granicę hi/low-sec określić jako STRZEŻ SIĘ TYCH MIEJSC). A biorąc pod uwagę to, że mój czas jest cenniejszy niż pieniądze (albo po prostu brawura u mnie bierze górę nad rozsądkiem), sprawdziłem po swojemu czy system jest HOT. Wg moich (przestarzałych o 30 min) informacji - nie był HOT, miał całe 5 jumpów w ostatniej półgodzinie. Stąd, włączając video-rejestrator (jakby co ;-)) wskoczyłem.

Gdy ustabilizował się obraz nowego systemu, na local-chat ujrzałem 25 xywek (trochę z... 5x więcej niż miało ich być) i nie przejmując się zbytnio, skoczyłem na 100km do najbliższej planety - migając swą sygnaturą ledwie na 1-2 sekundy. Rutyna, bez nerwów, bo na gate nie było nikogo ^_^. A potem skoczyłem sobie na wrota do następnego w kolejce low-sec'a... również na 100km, robiąc po drodze safe-spota. Choć teraz, latając w cloaku może nie jest to hiper-super konieczne, ale ten nawyk kilkukrotnie uratował mi ŻYCIE.

Swoją drogą... wszystkie straty jakie miałem ostatnio, były na moje życzenie (czyt. MÓJ ATTACK!!). I zastanawia mnie też, dlaczego inni piloci stealh bomberów i covert opsów dają się zauważać na overview i d-scannerach? Lecąc sobie, zawsze klikam d-scanner i widzę często gęsto fregaty tej klasy, które mając stealh - zupełnie go nieużywają. Albo używają go źle?

Skoki do ostatnich dwóch low-seców były już przy asyscie FRIENDLY SCOUNT ze strony moich piratów. Aaa... system przed, dzięki mojej rutynowej DRODZE LATANIA uniknąłem gate-campa w wykonainiu Dramiela i Riftera. Wiem, że frigi nie są dobre do atakowania przy wrotach, ale nigdy nic nie wiadomo. Szybkie fregaty to idealni DECLOAKERZY. Mój sposóby wejścia do nowego systemu mógłby się nie udać, gdybym skoczył do innego systemu, oni za mną, a tam już czekał battlecruiser sfitowany tak, by łapać i szybko targetować FRIGI. Czyli DEATH-ON-SIGHT TO ME.

Wreszcie... w dziurze. Zrzuciłem stuff do mojej beczki, przycumowałem obok Imperial Navy Slicera i byłem gotów dołączyć do polowania. W stealh bomberze oczywiście. I jak to w życiu bywa...

...było NUDNO :-)

Czyli nikt nie zginął, wszyscy uciekali, skakało się to tu, to tam i ZDJĘCIE SŁOŃCA MAM.

Wormhole do Tortugi był już na wykończeniu więc musieliśmy się zwijać do środka. Gdy tunel się zapadł, chłopaki aktywnie szukali następnego. Ja też. Na moim SB mam core probe launcher po to by szybko znaleźć właśnie wejście do wormhole'a. Nigdy nic nie wiadomo. Jeszcze trochę brakuje mi do szybkiego skanowania, ale po 15 min dumny z siebie jak paw - znalazłem. Wyjście do low-sec rzuciło nas do regionu Tash-Murkoon na TOTALNE ZADUPIE WSZECHŚWIATA.

Bookmark, bookmark i... logoff!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło