Posty

Wyświetlanie postów z 2009

Team! [renew]

Solo to se można... pograć w singla. Z Maćkiem i Andrzejem robiliśmy teamy w Modern Warfare 2 oraz w SOCOM, i choć jeszcze to nie było to - wiedza kto gdzie jest i co się dzieje jest mocno bezcenna. Szkoda, że raz dźwięk w MW2 jest tak beznadziejny, że właściwie ciężko kogokolwiek zrozumieć, dwa, nie ma podziału na regiony - przez co ludzie mówią wszystkimi językami tylko nie po angielsku. W SOCOMie jest odwrotnie, oraz jest push to talk. Z drugiej strony, jak się ludzie porozłażą po mapie, to ciężko połapać się gdzie kto jest i jak określić dany region. Na szczęście - w miarę to działa. Nie zapomnę, jak mi koleś krzyknął "za tobą, szybko!" i udało się rozwalić wroga zanim zrobił to on. MAG. Jeszcze parę dni do BETY 5, która rusza 4tego. Nie mogę się doczekać. Przede wszystkim tego niesamowitego uczucia, że gra się w jednym zespole, i ludzie naprawdę się przykładają do gry. Oczywiście, w nocy, nie mogę zakrzyknąć "meeeeeeediiiiic!!!", gdyż raz, przeste

Zabawki dla grzecznych chłopców (i niegrzecznych też)

Obraz
Maksiński wpierw dostał od Mikołaja/Dzieciątka pod choinkę rózgę. Taką długą witkę leszczynową, przewiązaną czerwoną kokardką. Ryku było co niemiara. Ale i zapewnień poprawy też. A potem spod choinki wyjechali oni (tzn. godzinę później, jak udało mi się to poskładać - 1541 części!!! COBI jest mordercze pod tym względem).

Styl grania cz.2 i statsy w różnych grach

Spróbowałem pograć na nowych stylach - niestety, nie idzie mi. Bez lekkiej wagi i maratonu czuję się jak mucha w smole. Jedyne z czego zrezygnowałem to "zakłócanie" - wolę mieć "komandosa" bo nie ma obrażeń za upadki z wysokości. Alleluja i do przodu! Odblokował mi się heart beat sensor - wziąłem więc podwójny gadżet, by mieć to i tłumik. I od razu poszło... gorzej. Tragedia po prostu - nie mój styl grania. Masakra i męczeństwo. Ascheron wreszcie się obudził z zimowego snu i zapowiada powrót do SOCOMa. Ja, w sumie - doczekać się nie mogę, bo troszkę MW2 zaczyna mnie męczyć. Mapki mi się opatrzyły, również ten dziki "rush", nawet przy trybie Dominacji (cele) czasem mnie męczy. Sam SOCOM - tym razem bez stresów, tylko w trybie z respawnami. Ascheron stwierdził, że stres to on ma w pracy, po co go przenosić na głupią rywalizację o coś tam w grze. I ma rację! Nawet na forach MAG rozgorzała dyskusja, czy będą leaderboardy personalne, czy tyl

Mój styl grania w shootery na przykładzie MW2

Już grając w paintballa, nie lubiłem campić. Ja musiałem dążyć do zwarcia, do jak najszybszego kontaktu. Mam za słabe nerwy by czekać :-) Oczywiście, nie zgrywałem ramboida co się kulom nie kłania. Raczej mocno używałem dostępnego cover-systemu (włącznie z czołganiem się po szkle, czy wślizg taktyczny na korytarz na własnej dupie - mocno taktyczne, bo znalazłwszy się na ziemi, sunąc z prędkością znaczną nadaną wcześniej własnym biegiem i poślizgnięciem się na mokrej od kulek podłodze, byłem dużo poniżej korpusu - w który zaczyna się strzelać :D). Taki assault team. Szybka akcja, 50% schodzi, pozostali się przebijają. I tak samo gram w multiplayerowe shootery. Albo się staram. W Modern Warfare 2 stworzyłem sobie postać, która lata teraz z następującymi perkami: 1) maraton (PRO) 2) lekka waga (PRO) 3) zakłócanie radaru wroga lub 3) komandos (PRO) Uzbrojony jestem na modłę SOCOMową - karabin z tłumikiem (TAR-21) oraz pistolet z tłumikiem. Wcześniej, komandos (skill)

Cele... nie fragi (renew)

Obraz
MW2 ma tę zaletę, że rzeczywiście szybko da się wskoczyć i pograć. Ma też system motywacyjny - te wszystkie poblokowane umiejętności, odznaki oraz nowe bronie i gadżety. Gdy dać to ludziom na raz (SOCOM) jest fajnie na początku, ale szybko się nuży (może przez dziwny podział systemu awansów na ranking i mecze bez rankingu). Jednak ta nagroda, leveling (!) znany z MMO, jest sporym magnesem. 10 godzin już pękło w MW2, a ja dalej nie mam dosyć. Fakt, jak ktoś to napisał w którymś z komentarzy (i tu i na youtubie) - jestem cieniutki jak rzyć węża (k/d=0,41; celność=10,17% i rośnie). Ale mam to też w tej rzyci, dogłębnie, bo po prostu - świetnie się bawię! Nie jestem łatwym celem, wpadam z reguły wtedy, gdy "zabezpieczam" cel. Parę razy podchodziłem do "polowań" - deathmatch drużynowy (a "każdy na każdego" uważam po prostu za najgłupszy tryb gry jaki wynaleziono). Niestety, nie idzie. Koniec tabelki. Natomiast w misjach opartych o cele (inne niż "w

Brak MAGii - eh, ciężko :)

Jednak do SOCOMa trzeba mieć dużo cierpliwości. Mała liczba graczy powoduje, że mimo wybierania Quick Match'a, ląduję w meczach 8vs8 obsadzonych ledwie w 50%! Jest to smutne bardzo. A i granie niezbyt mi szło (2 mecze, po 7 rund, 1 kill chyba tylko - i to fuksem - koleś mnie ostrzegł "Turn around! Quick!" i strzeliłem w kolesia, który właśnie składał się do strzału w moje plecy). Rozczarowany, i widząc, że Maciek wciąż i wciąż katuje MW2 - zdecydowałem się doń dołączyć. Początkowo, nie mogliśmy się znaleźć. Ale i tak fajnie mi się grało. Mój ulubiony tryb - dominacja (zdobywanie i obrona 3 punktów kontrolnych). Prawie jak MAG. A gdy wreszcie się znaleźliśmy - to udało się pogadać (jakość dźwięku headsetów w MW2 jest masakrycznie zła!!! A szkoda...) i nawet pograć... przeciw sobie. Graliśmy kilka meczy i non-stop przeciw :D Z dziką rozkoszą odnotowałem parę zestrzeleń Maćka, on ciachał mnie również (heartbeat sensor suxxx!). Po wczorajszym wieczorze z MW2 mam ocho

po MAGii czas wypełnić, czym?

Eh... ostatnia moja bitwa w MAGu, tuż przed zamknięciem wersji beta była idealnym przykładem czym tak naprawdę jest ta gra. Trafiłem na mapę "Sabotaż" jako obrona obozu Valoru na Alasce. W moim plutonie, 3 z 4 oddziałów były całkowicie opanowane przez klany. W moim oddziale były "zrzutki", ale team leader i dwóch kolesi było również z jednego klanu. Pozwalało to sądzić, że gra będzie mocno zorientowana na dyscyplinę i zachowanie łańcucha dowodzenia, tj. wypełnianie rozkazów. Gdy zaczęło się, moje przypuszczenia były słuszne. TL spokojnym głosem wskazywał kierunek - mówił co potrzebuje i gdzie - ludzie potwierdzali jego rozkazy. Ponadto, w przypadku zagrożeń (np. pojawienie się respawn-campera) - raz, że były one zgłaszane, dwa, ludzie informowali, że biorą tę "sprawę" bo są blisko. Reszta oddziału nie musiała się w panice cofać ze swych pozycji. Dzięki temu, wróg, mimo zaciekłych walk o cele A i B (w Sabotażu - jest jeszcze trzeci cel, ale odblokow

M)assive A)ction G)ame - kocham tę grę!!

Obraz
MAG Beta v.1.46. Udało się nam (Andrzej, Maciek, Szymon, ja) pozdobywać beta-key'e i mogliśmy sprawdzić naocznie o co chodzi na 256-graczowym polu walki. By było śmiesznie, nie udało nam się jeszcze pograć razem, w jednym oddziale (w kilku grach jako SVER, widziałem Szymona a to w innym oddziale, a to nawet w innym plutonie). Mimo to... jak się trafi na oddział, w którym ludzie wiedzą co robić, gra zmienia się w coś, czego w żadnym FPS multiplayerowym nie doświadczyłem. No, w SOCOMie parę razy, ale to TPS :D Teamplay! Tak, w grze zespołowej tkwi klucz do zwycięstwa w tej grze. I klucz do własnego rozwoju. Nie jest ona nastawiona na jak najwyższe wyniki we fregach, lub super-duper kill/death ratio. W niej chodzi o cele, a każdy oddział ma własny, i jeśli jest to przestrzegane na poziomie plutonu czy kompanii (utrzymanie w ryzach 127 kolesi przez dowódcę kompanii to nie lada wyczyn) - wtedy wygrywamy, wtedy dostajemy duże bonusy w punktach doświadczenia, wreszcie wtedy -

ARMA! Multi w MW2

Założyłem klan - ARMA się zwie. Wczoraj Maciek się pojawił i od razu dołączył. Powalczyliśmy trochę :-) A tu, trochę wcześniejsze me, samotne zmagania:

Smuteczek

SOCOM ledwo ą. W ciągu jednego tygodnia od premiery Modern Warfare 2, z i tak już niskiej średniej graczy online = ok. 9000 liczba ta spadła zaledwie do 2000! Masakrycznie mało, zważywszy, że mowa jest o wszystkich kanałach, z całego świata. Zapowiadany dodatek "Cold Front" wciąż nie jest na rynku, a błędy jakie trapią grę od dnia premiery (już rok!) wciąż nie są poprawione. Sam się o tym przekonałem, parę razy - gdzie akcje i fragi nie zostały wogóle uwzględnione w statystykach. Smutne, bo jeśli już są - to powinny być i coś pokazywać. Najlepiej realny postęp gracza. Eh... Tymczasem, MW2 świętuje - pół miliarda zysku w USD po pierwszym tygodniu sprzedaży. Szokujące. Ale to widać. W czwartek, wieczorem, w multi na PS3 zauważyłem ok 220 tysięcy graczy online. Już dzień później liczba ta wzrosła do 318 tysięcy (pograłem 2h i wychodząc z gry widziałem... 358 tysięcy). Masakra. Do tego dodajmy liczbę graczy grających wogóle, ktora zamyka się pewnie grubo ponad 3 mln (nie

Modern combat action vs tactical shooters!!!

Pierwsze podejście do Modern Warfare 2, do multi było skażone niechęcią. I oczywiście dostałem ostre wjebki i stwierdziłem "oż ku, ale chaos, syf kiła i mogiła! Wracam do SOCOMa" mówiłem dnia następnego. Bo single w MW2 jest boskie, zaiste pięknie wyreżyserowane, jest akcja non-stop (nie ma tu takiego odczucia skryptów jak w Killzone 2). Ale nastał wieczór kolejny. Skipper marudził od jakiegoś czasu, że nie robię filmików. Więc powiedziałem sobie - "a co mi tam" i odpaliłem MW2 w multi + kamera: A potem, idąc za ciosem dobyłem pudelka z SOCOMem i zrobiłem sobie bezpośrednie porównanie: I powiem Wam... cholera by to wzięła. Dawno w SOCOMa nie grałem, więc wciągnęło mnie na kolejne półgodzinki. Gdyby nie MW2, fajne, nowe i czekające - to bym siedział dalej w SOCOMie. A czemu nie siedziałem? Bo ostatnio przeszedłem całe FEAR 2: Project Origin :D Wracając do shooterków. Socom mi się opatrzył. MW2 kusi, poza gfx'ą która jest genialna, t

i co dalej?

Przetrzymałem nawał hype'owy związany z Modern Warfare 2. Ba, nawet się na to obraziłem. Przez cały czas żyłem w błogiej nieświadomości, i nie wiedziałem, że w wersjach konsolowych multiplayer jest tylko na 18 graczy max. Byłem przekonany, że wzorem innych gier - będzie to standardowe 32 graczy, i że 9vs9 dotknął tylko PeCetowców. Bo ja nie lubię gier z małą ilością ludzi. Trochę mnie to przeraża - im mniej ludzi w oddziale, tym większa odpowiedzialność :-) Oczywiście, nie jest tak źle ze mną, bym unikał małych meczy. Najfajniej grąło mi się ostatnio w SOCOM'a gdzie, na duuuużej mapie Crossroads, w nocnych warunkach grałem 6 vs 8. Które w pewnym momencie przerodziło się w potyczkę 3 vs 5. I ja byłem jednym z tych 3. I... wygraliśmy! Nie jeden, a 3 mecze pod rząd. Nie powiem, bosko było. Jak sobie to przypomnę i porównam z gehenną ciągłych respawnów w mechach 16 vs 16, to zaczynam przekonywać się do MW2. Pociąga mnie mimo wszystko " najlepsza na świecie liga multi ",

Strach

F irst E ncounter A ssault R econ. Fakt, trochę demko FEAR2 pojechałem, ale przypadek sprawił, że gra wpadła mi w ręce. I powiem, że wciąga jak bagno. W jakiejś recenzji wyczytałem, że gra nie straszy jak kiedyś. I pewnie to mnie nastawiło trochę anty. Na szczęście, mimo, że byłem przygotowany na niespodzianki, bo kiedyś grałem w FEARa jedynkę, to powiem, że przy pierwszym kontakcie z dwójką bym popuścił. Ze strachu nawet. Gram na słuchawach Hifi z włączonym słuchawkowym surroundem. Z początku nie mogłem się przyzwyczaić do tych ledwo słyszalnych szeptów i płaczów - myślałem, że to mi dziecko się obudziło. A jednak, to była gra. I się zaczęło. Andrzej-Asceron, który FEAR2 zaczął też - od razu stwierdził, że bez paczki pampersów do gry nie siada. By nie spoilować - nie napiszę nic więcej o tym co się dzieje w grze :) Dość powiedzieć, że rzadko mam tyle samozaparcia by ciągnąć jakąś single-kampanię. Udało mi się to w KZ2 gdzie "prawie" grę ukończyłem. W FEAR2 zbli

Płacz PROsów.

Powrócił u mnie Fallout 3. Wcześniej - problemem był dysk, który włożyłem zamiast oryginalnych 40GB. Teraz, z nowym dyskiem - wszystko śmiga, szybciej i lepiej, a Fallout 3, po 8h grania - ZERO problemów, co mnie cieszy. Kiedyś, znajomy znajomego, obaj WoWowcy, stwierdził, że Fallout 3 jest za krótki i za łatwy, a przez to... nudny. Pozwolę się z tym nie zgodzić. Ponowną przygodę z grą, rozpocząłem od starych zbackupowanych save'ów. Niestety, nie z levelu 16tego, który osiągnąłem przed moimi kłopotami z dyskiem i grą, ale z 6tego. Wizja powtarzania questów za bardzo mi się nie uśmiechała, ale co tam. Seria Fallout (RPG, nie tactics) zawsze była dla mnie bardzo fascynująca, przez co jedynkę i dwójkę kończyłem po parę razy. I poszło. Ku memu zdziwieniu, podróżowanie przez (wydawało mi się) dobrze znane lokacje okazało się wcale nie-powtórką-z-rozrywki. Odkryłem rzeczy, które wcześniej umknęły mej uwadze. Znajomy znajomego się mylił. Poza głównym questem jest milion innych, poboczny

Little Big Planet oczami pięciolatka

Obraz
... a właściwie 5 lat i 9 miesięcy ma :)

Demonight

This is the night of the demon... powtarzane po tysiąckroć przez Endurę (taki projekt ambient). Pustynny pejzaż muzyczny. Ale nie o tym. Zafundowałem sobie noc dem. Bayonetta Japoński PSN rządzi! Demko ładnie wygląda, seksi Bagnetka mruga i wdzięczy się z ekranu. Przyczepiłbym się do cut scenek - są po prostu... brzydkie (jakościowo). Sama gra - Devil May Cry 4, tak to wygląda. I tak jak w DMC4 - wyłamałem sobie kciuka, wypracowując combosy aż do bólu. Nie dla mnie. F.E.A.R. 2: Origins Grałem w jedynkę na PC - i to dość długo, pamiętam. Zaskakiwało mnie. 2ka jakaś taka smutna (poziom w remontowanym budynku, dużo kurzu). Powiem, że nawet mnie trochę wkręciło, ale przy pierwszym zgonie, stwierdziłem... e... nie. Sięgnąłem po kolejną pozycję. Condemned 2: Bloodshot Spadkobierca Blood i Blood 2. Produkcji Monolith. Czuć klimat tamtych gier, szczególnie 2ki. A były to ulubione moje tytuły, w czasach, gdy świat zagrywał się w Quake, ja buszowałem Calebem po wielu, wielu lok

Nigdy nie wiem co mnie wkręci

Reset miałem ostatnio. Mózgu. Myślałem o tym i owym. W figurkowaniu narazie powoli - rzeźbię w greenstuffie dodatkowe opancerzenie dla ludków. Ale w zasadzie, nie o tym dziś. Ukończyłem Magic Ball . Na DLC (dodatkowe 24 poziomy) nie mam ochoty. Gierka jest na tyle fajna, że każdy z poziomów (łącznie 48 + kilka bonusowych) można grać parę razy (magia arkanoida :-)). Gram teraz od początku by zdobyć trofeum "9 żyć kota" (zaczyna się z 3 życiami, w miarę gry wpadają kolejne). Całości trofeów nie zdobędę - brakuje m.in. przejścia wszystkich poziomów w jednej sesji (!!) (na szczęście są sejvy, ale żyć nie starcza). Na chwilę obecną, mam 33% lub ciut więcej trofeów. Z SOCOM em nie wychodzi coś granie. Niby kilku nas jest, ale nikt nie kwapi się do grania. Bety Uncharted 2 i MAG skutecznie pokrzyżowały plany (o Killzone 2 nie wspomnę ;-)). Sam swego czasu przerzuciłem się na GTA4 - z początku, by sprawdzić, jak bardzo gra różni się od Saints Row 2 . A potem fabuła mnie wcią

Perełki z PSN

Precipice of Darkness Odkryłem toto w niedzielę: I nie, nie kupiłem jeszcze (36 zł), aczkolwiek, ta gierka RPG,  z walką,  w starym dobrym systemie turowym chodzi mi po głowie (tu akurat fragment części 2): W co grałem? W  Monster Madness Grave Danger. Kolejna komiksówka, tym razem action-shooter pełną gębą. Takie cartoonowe Left 4 Dead. Do ściągnięcia jest demo. A paluchy bolą :-) Aż wreszcie stanęło na tym:  Magic Ball. Szalona wersja Arkanoida na miarę XXI wieku. I powiem Wam... mega grywalna! Na uwagę zasługuje casuallowate podejście - nową grę możemy zacząć od dowolnego poziomu, który wcześniej przeszliśmy. I... piękne toto jest!

39 i rośnie...

Eh, obsmarkałem się i rozkaszlałem. Zanim zalegnę w kocu na kanapie z pilotem/padem w łapie, machnę krótką relację z wczorajszej wizyty na targach gier w Łodzi. Targi, to za duże słowo. Owszem, w hali Expo było z 500 ekranów a przy nich pecety i xboxy, ale jedynym stoiskiem coś sprzedającym była kafeteria. Nie było na czym oczu zawiesić - trzy roznegliżowane hostessy były łakomym kąskiem, ale wgapiać się nie mogłem, bo byliśmy... rodzinnie. Elizie generalnie się nie podobało, Maksowi - owszem. Do momentu, gdy jedna z hostess pilnujących standów xboxowych wyprosiła nas z gry Halo, bo "dżentelmen na pewno nie ma 16tu lat". Dżentelmen w ryk, a przecież tak niewiele brakowało. Jedynie 1o lat! O samych xbox'ach. Pady toto ma jakieś takie małe, w dotyku jak plastik szczoteczki do zębów Oral B. Ekrany LCD dobrano tak, aby pokazać XBoxa z najgorszej strony ;-). Spróbowaliśmy Pure (nie umywa się ta gra do Motorstorma 2, fachowiec 6cio letni to potwierdził), te nieszczęsne

Popierdółkowanie czas zacząć.

Smutno mi się zrobiło, gdy szajsung 320 GB, którego zainkludowałem do PS3 w kwietniu - mechanicznie wyzionął ducha. Poniewczasie, dowiedziałem się, że PS3 z Samsungiem się nie lubią - taka magiczno-technologiczna plotka o antagoniźmie elektronów z krajów krzaczków. Nic to, nowy, tym razem kompatybilny dysk liczy godziny od wniknięcia w peestrójkę, a ja nagle, ni stąd ni zowąd pomyślałem ciepło o... P SSowych popierdółkach! Popełniłem ostatnio zakup takiej, Topatoi , dla Maksa, ale dziecku się nie spodobała (w sumie, w drugim poziomie zaczyna się mocno trudna): Pomyślałem też sobie o Crash Commando , bo tuż przed awarią zainstalowałem sobie theme z tej gry i ładne wallpapery toto generowało. A tu okazuje się, że to mutliplayer w 2D (jako żywo, LittleBigPlanet style): Masakra na 12 graczy w stylu gierek z lat 80tych.... mocne :-). Ale, zanim się w kręciłem, pomyślałem sobie "hold on a sec, przecież Asch mi przez pół sierpnia do głowy tłukł o lepszej popierdó

lagswitcherzy... osłabia mnie to.

Polecam obejrzeć filmik z tego miejsca: http://www.ps3info.pl/story-1530-Cheaterzy-w-KZ2-pod-lup-Guerilla-Games.html A tu jest wytłumaczony mechanizm: http://compnetworking.about.com/od/consumerelectronicsnetworks/f/lag_switches.htm Smutne i żałosne. A pamiętam, jak wiele razy z opadem szczęki widziałem info, że ktoś tam zestrzelił 3 kolesi pod rząd (jak na załączonym filmie). Wyrażałem podziw dla jego kunsztu. A tu... takie rozczarowanie. Oczywiście, nie można robić krucjaty i od razu, odsądzać od czci i wiary każdego gracza, który ma dobre statsy. Szkoda tylko, że niektórzy są tak perfidni by udawać przed innymi, że są dobrzy. W SOCOM, na szczęście z czymś takim się nie spotkałem, tj. nie było tak, że koleś dostaje raz za razem i stoi jak głaz, a potem zabija. 1 shot = 1 kill. Wczoraj, lightowo, meczyk na urban wasteland (w dzień), jako mercenary. Króciutko w sumie (jakieś pół godziny), ale Bizon 2 w mych wirtualnych rękach nakosił ostro (średnia kill na stronę były 1, u

Imperial Guard: taka tam historia (fluff!)

Viridia - planeta o klimacie umiarkowanym, mocno zalesiona. Kontynenty ponad 60% powierzchni planety, w dużej przewadze terenów górskich oraz morenowych (w obszarach przybrzeżnych). Specyficzny układ prądów morskich, zachmurzenia, rotacji planety, braku dużego księżyca oraz samej pozycji planety od swego słońca, powoduje, że rozkład temperatur jest w miarę stabilny (brak wydzielonych pór roku) - temperatury umiarkowane ciepłe (z przewagą gorąca na półkuli północnej w okolicach zwrotnika), do temperatur bardzo niskich - biegun południowy. Wilgotność powietrza - wysoka. Ostatnia epoka lodowcowa miała miejsce 0,5 mln lat temu. Ze względu na faunę (drapieżne duże gady, duże ssaki) oraz początkowo korzystnej wegetacji roślin, nie nadaje się na glob rolniczy. Próby uprawy roślin spoza planety, na przestrzeniach otwartych, nie powiodły się (wegetacja flory naturalnej jest zbyt agresywna - nie poddaje się karczowaniu , zagłusza uprawy). Klimat planetarny nie sprzyja również urbanizacji