Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Byłem świadkiem upadku Loot Cave

Obraz
Wczoraj dowiedziałem się o Loot Cave. Grocie w okolicach Kosmodromu, gdzie obcy respawnują się co 5 sekund, a gracze stojąc w bezpiecznej odległości strzelają do nich jak do kaczek (w beczce), więc biedaki nie mają szansy nawet się ruszyć. I padają. I wypadają z nich przedmioty. Bez litości został obnażony jeden z największych moim zdaniem felerów gry - losowe generowanie wypadających przedmiotów, gdzie szansa na to co wogóle wypadnie jest liczona nie od poziomu obcego, a od ilości zabitych obcych. Czyli zamiast przez godzinę męczyć się z 22lvl bossem, można tę godzinę spędzić na eksterminacj 5 levelowych szaraczków - w tym drugim przypadku będziemy mieli tony sprzętu! Pomyślałem sobie, że sprawdzę jak to rzeczywiście wygląda. Oraz pomyślałem sobie, że to kropla, która przelała moją czarę goryczy (mentalne rozterki pomieszane z ach-i-och z wczorajszego artykułu  w pełni zajęły miejsce ach-i-och). Sprawdziłem. Wymuszona pozycja snajperska. 5 strzałów, reload, i tak w kółko...

Destiny grind festival (strzelanie w locie, a na końcu cal. 0.68)

Obraz
Dotarło do mnie, że czasem lubię grać w gry w których trzeba się narobić aby zarobić. Grindowanie to element, który pojawiał się i w EvE Online i w każdym cRPG i oczywiście w MMORPG też. A nawet - w grach multi, gdzie potrzeba odblokowania czegoś, ciągnęła mnie do grania w kółko, by to odblokować (jak MSBS w COD:Ghosts). Ale Destiny wspięło się na wyżyny grindu ;) i ogólnie uskrzydla mnie ta gra. Czytaj: napierdalam!!! [Choć nadal nie wiem czy to dobrze czy źle]. Lubię sobie postrzelać [choć poczucie, że marnuję ten czas tu, w tej grze pojawia się szybciej niż w multiplayerze BF4, pewnie dlatego, że recenzje są jakie są] . Więc w Destiny sobie strzelam i to tak, że często gęsto cofam się do misji, które już robiłem by zrobić je jeszcze raz - albo samemu albo ze znajomkami, tylko po to by "wymacać ściany" albo poczekać aż wypadnie zielony lub niebieski heksagon (czy oktagon w formie bryły ;)). [raz wypadł mi... statek, niebieski więc rzadki, swoją drogą nie jest niebieski o_

Miód "przeznaczenia" wylewa się z ekranu

Obraz
Destiny potrafi wciągnąć tak, że człowiek przeciera oczy ze zdumienia zastanawiając się "gdzie do cholery podział się ten czas, że jest już 1 w nocy!". Co prawda w mikroskali, tj. startując od 22giej, ale fakt jest faktem. Szczególnie, gdy do gry włączy się jeden bądź dwóch znajomków i są headsety. Wtedy... dużo się wystrzela i jeszcze więcej się doświadczy. Taniec, jako jedna z najważniejszych rzeczy w grze ;-) Tak, gram laską bo ma ładny tyłek, więc jak już mam patrzeć na postać, to wolę na ładną dupkę ^_^ Obecnie wbiłem 15 level, co uważam za sukces! (bo zarobiony jestem). A co tak naprawdę kręci mnie w tej grze? Ludzie na sieci wypisują różne dziwne rzeczy: a to gra prze-HYPE-owana, a to, że nudna, krótka, powtarzalna, do dupy itd. Słychać jęki zawodu, choć jęków z zachwytu jest stosunkowo więcej ;) Być może ludzie oczekują po grach tego, czego sami do końca nie mogą sobie sprecyzować? Oglądają gameplay'e na YT i (nie czując) wyrabiają sobie po tym zdanie? M

Jest platyna!

Obraz
Wreszcie, po tylu latach wpadła mi pierwsza platyna. Cóż, po prawdzie, to od 2008 roku (czy raczej od czasu gdy trofea trafiły na PS3) to raczej słabo przykładałem się do tego by robić "calaki". W większości grach były to jakieś wyśrubowane warunki, których nie spełniałem, bądź nie miałem czasu (czy chęci) by spełniać. Przełomem okazało się Watch_Dogs, gdzie odkryłem przyjemność z robienia misji pobocznych i wyszukiwania znajdziek metodycznie, krok po kroku zbliżając się do końca i zdobywając jakieś trofeum. W Infamous Second Son poszedłem o krok dalej, bo tu, fabuła gry i wybory moralne pokazujące rozgrywkę w zupełnie innej perspektywie spowodowały, że kompletnie dałem się kompletnie porwać temu światu. A wraz z porwaniem - wpadały trofea. Gdy skończyłem grę po raz drugi, jako dobry Delsin, znów długo siedziałem przy napisach końcowych i żałowałem, że to już koniec. Tak, zdecydowanie lubię tę serię. I to ta gra była tą pierwszą, w której wpadła platyna. Gdybym nie pozbył