Destiny grind festival (strzelanie w locie, a na końcu cal. 0.68)
Dotarło do mnie, że czasem lubię grać w gry w których trzeba się narobić aby zarobić. Grindowanie to element, który pojawiał się i w EvE Online i w każdym cRPG i oczywiście w MMORPG też. A nawet - w grach multi, gdzie potrzeba odblokowania czegoś, ciągnęła mnie do grania w kółko, by to odblokować (jak MSBS w COD:Ghosts). Ale Destiny wspięło się na wyżyny grindu ;) i ogólnie uskrzydla mnie ta gra. Czytaj: napierdalam!!! [Choć nadal nie wiem czy to dobrze czy źle].
Lubię sobie postrzelać [choć poczucie, że marnuję ten czas tu, w tej grze pojawia się szybciej niż w multiplayerze BF4, pewnie dlatego, że recenzje są jakie są]. Więc w Destiny sobie strzelam i to tak, że często gęsto cofam się do misji, które już robiłem by zrobić je jeszcze raz - albo samemu albo ze znajomkami, tylko po to by "wymacać ściany" albo poczekać aż wypadnie zielony lub niebieski heksagon (czy oktagon w formie bryły ;)). [raz wypadł mi... statek, niebieski więc rzadki, swoją drogą nie jest niebieski o_O]
[spoiler alert!]
Gdzie jestem teraz? Wreszcie ukończyłem kampanię i nie dziwię się, że "szału nie ma" - jakoś tak mało spektakularnie się zakończyło, nadal nie wiem o co chodzi w grze, a biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia o teorii (spiskowej) jakoby Strażnicy byli Złem, a obcy broniącymi się Dobrymi, więc dla mnie gra się nie skończyła i czekam na wyjaśnienia o co chodzi, które niechybnie nadejdą. [A powtórki w misjach zaczynają wyglądać zupełnie inaczej - np. o co chodzi z tą łowczynią, która nie jest Strażnikiem, a jest po mrocznej stronie (tak twierdzi) i walczy przeciw obcym?].
I wydarzenia, które nadejdą. Tak jak przedwczoraj nadeszły zlecenia od Królowej i otworzyła się (zamknięta dotąd) część wieży! Choć nadal nie ma żadnej misji w pasie asteroid [DLC, człowieku poczekaj, potem zapłać, a potem sobie pograj!][i chyba tak zrobię ;)]
Wciąż nie zrealizowałem do końca swoich celów. Jednym z nich jest znalezienie i ożywienie wszystkich martwych Duchów. Drugim - odnalezienie skrzynek ze skarbami. A trzecim... dobicie się do 30 lvl, co może być trudne. [I tu właśnie pojawia się problem z grindem - czy jest moralne (czas to pieniądz!) marnowanie czasu na zdobywanie lepszego sprzętu po to by być lepszym? A inne gry???]
Jak to wygląda teraz: 20 lvl, dużo grania od paru dni i... mało światła! Wciąż mam całe 19 punktów, i by przejść do 21 lvl brakuje mi 1 punkcika. Jak na złość, wciąż wypadają mi mało użyteczne niebieskie i dodające światło (a jakże!!)... hełmy. Szkoda, że tylko hełmy, a nie inne części zbroi. [Rzeczywiście, pojawiająca się w recenzjach i komentarzach irytacja z powodu tego, że wypadają ingramy niebieskie, z podpisem "szansa na legendary", które później przynoszą sprzęt zielony bądź niebieski syfnej jakości. To jest bardzo smutne]. W sumie, dla jaj mogłem te hełmy gromadzić, zamiast je rozbierać na czynniki pierwsze. Swoją drogą, materiałów zaczynam mieć już podejrzanie dużo, więc być może przehandluję co nieco na walutę, za którą zakupię sobie coś fajnego? [po testach: trzeba mieć tego dużo (50 sztuk) co zmienia się w zbieranie tego wszędzie i zawsze... i po upragnionej wymianie dostajemy marne 5 marków. I po raz kolejny zadaję sobie pytanie - po co?]
Między innymi po to, by naprawdę odkryć każdą miejscówkę i zbadać co ma do zaoferowania. Wydawało mi się, że tereny na ziemi znam już od podszewki. Myliłem się - pierwsze co zwróciło moją uwagę, to zmiana mechaniki pojawiania się skrzynek z loot'em. Albo to błąd, albo poprawka. Raz - pojawiają się w miejscach, w których już były, dwa - pojawiają się w miejscach, w których wcześniej ich nie było (poza tym, że czasem pojawiają się w miejscach niedostępnych, chyba, że przy jakiś karkołomnych skokach - była taka w jednej piwnicy, widoczna przez szczelinę w suficie, następnego dnia w tej samej lokacji już jej nie było). No i wreszcie, zakręcone ukryte korytarze łączące podziemnymi tunelami odległe krańce mapy! W których roi się od wysokopoziomowych stworów (hitem wczorajszego dnia było trzech 18 levelowych rycerzy, gnieżdżących się na najniższym poziomie jednego z zardzewiałych statków na Ziemi: dwóch do wyjęcia bardzo szybko, trzeci, mimo takiego samego levelu, był irytująco wytrzymały - jego
Z ciekawszych rzeczy, których jeszcze do końca nie rozumiem w tej grze to frakcje: monarchia, Dead Orbit i jeszcze jakaś. Zapisałem się do Dead Orbit i jak na razie mam fajny "szalik" (swoją drogą monarchia ma lepszy, ale nic to). Szalik jest legendarny i jego noszenie ma dodawać punktów reputacji u tej właśnie gildii. Sprawdzić muszę czy przypadkiem nie zrobiłem czegoś durnego i np. mój łowca będzie budował reputację w gildii handlującej sprzętem tylko dla tytanów. Zobaczy się w najbliższej grze. [sprawdziłem. Trzeba napierdalać w pvp by móc zebrać walutę crucible marks bo tylko taką handlują w gildiach...][gorzej, że skasowałem swój stary (rare!) płaszczyk (nie dostając z niego nic :(( ) więc jestem zmuszony nosić płaszcz Dead Orbit, bo oczywiście innego płaszcza (nawet białego czy zielonego) nie mam, w sklepach nie ma, więc krótko mówiąc utknąłem w ciemnej dupie: nie buduje mi się reputacja vanguard]
[w związku z powyższym wpisem, poniższy tekst pozostawał w mocy do wczoraj]
Aaa... i teraz mam tak, że ilekroć patrzę na tryb crucible, to zauważam, że... jest mi strasznie wszystko jedno, jeśli chodzi o pvp w tej grze ;-) Spełniam się idealnie siekając ciężkich do zabicia mob'ków. Tak, siekając, albowiem wybrałem ścieżkę Tańczącego Z Ostrzami.
[... i teraz albo znajdę sposób na zdobycie innego szalika, albo przeproszę się z pvp by zebrać crucible marki - zobaczymy]
Z ciekawostek... nie jestem fanem piłki nożnej, ale to mnie rozbawiło:
*
A poza grą? Paintball w pełni!
Zapraszam na:
Pacific III (paintball w środku Polski)
to postrzelamy się ^_^ razem z 300 innymi graczami.
Chyba, że ktoś z Warszawy, więc w środę najbliższą jest plan pograć w:
Środowa nocka w Fabryce (paintball Warszawa)
(tzn za tydzień)
Strzałka!
Lubię sobie postrzelać [choć poczucie, że marnuję ten czas tu, w tej grze pojawia się szybciej niż w multiplayerze BF4, pewnie dlatego, że recenzje są jakie są]. Więc w Destiny sobie strzelam i to tak, że często gęsto cofam się do misji, które już robiłem by zrobić je jeszcze raz - albo samemu albo ze znajomkami, tylko po to by "wymacać ściany" albo poczekać aż wypadnie zielony lub niebieski heksagon (czy oktagon w formie bryły ;)). [raz wypadł mi... statek, niebieski więc rzadki, swoją drogą nie jest niebieski o_O]
[spoiler alert!]
Gdzie jestem teraz? Wreszcie ukończyłem kampanię i nie dziwię się, że "szału nie ma" - jakoś tak mało spektakularnie się zakończyło, nadal nie wiem o co chodzi w grze, a biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia o teorii (spiskowej) jakoby Strażnicy byli Złem, a obcy broniącymi się Dobrymi, więc dla mnie gra się nie skończyła i czekam na wyjaśnienia o co chodzi, które niechybnie nadejdą. [A powtórki w misjach zaczynają wyglądać zupełnie inaczej - np. o co chodzi z tą łowczynią, która nie jest Strażnikiem, a jest po mrocznej stronie (tak twierdzi) i walczy przeciw obcym?].
I wydarzenia, które nadejdą. Tak jak przedwczoraj nadeszły zlecenia od Królowej i otworzyła się (zamknięta dotąd) część wieży! Choć nadal nie ma żadnej misji w pasie asteroid [DLC, człowieku poczekaj, potem zapłać, a potem sobie pograj!][i chyba tak zrobię ;)]
Wciąż nie zrealizowałem do końca swoich celów. Jednym z nich jest znalezienie i ożywienie wszystkich martwych Duchów. Drugim - odnalezienie skrzynek ze skarbami. A trzecim... dobicie się do 30 lvl, co może być trudne. [I tu właśnie pojawia się problem z grindem - czy jest moralne (czas to pieniądz!) marnowanie czasu na zdobywanie lepszego sprzętu po to by być lepszym? A inne gry???]
Jak to wygląda teraz: 20 lvl, dużo grania od paru dni i... mało światła! Wciąż mam całe 19 punktów, i by przejść do 21 lvl brakuje mi 1 punkcika. Jak na złość, wciąż wypadają mi mało użyteczne niebieskie i dodające światło (a jakże!!)... hełmy. Szkoda, że tylko hełmy, a nie inne części zbroi. [Rzeczywiście, pojawiająca się w recenzjach i komentarzach irytacja z powodu tego, że wypadają ingramy niebieskie, z podpisem "szansa na legendary", które później przynoszą sprzęt zielony bądź niebieski syfnej jakości. To jest bardzo smutne]. W sumie, dla jaj mogłem te hełmy gromadzić, zamiast je rozbierać na czynniki pierwsze. Swoją drogą, materiałów zaczynam mieć już podejrzanie dużo, więc być może przehandluję co nieco na walutę, za którą zakupię sobie coś fajnego? [po testach: trzeba mieć tego dużo (50 sztuk) co zmienia się w zbieranie tego wszędzie i zawsze... i po upragnionej wymianie dostajemy marne 5 marków. I po raz kolejny zadaję sobie pytanie - po co?]
Między innymi po to, by naprawdę odkryć każdą miejscówkę i zbadać co ma do zaoferowania. Wydawało mi się, że tereny na ziemi znam już od podszewki. Myliłem się - pierwsze co zwróciło moją uwagę, to zmiana mechaniki pojawiania się skrzynek z loot'em. Albo to błąd, albo poprawka. Raz - pojawiają się w miejscach, w których już były, dwa - pojawiają się w miejscach, w których wcześniej ich nie było (poza tym, że czasem pojawiają się w miejscach niedostępnych, chyba, że przy jakiś karkołomnych skokach - była taka w jednej piwnicy, widoczna przez szczelinę w suficie, następnego dnia w tej samej lokacji już jej nie było). No i wreszcie, zakręcone ukryte korytarze łączące podziemnymi tunelami odległe krańce mapy! W których roi się od wysokopoziomowych stworów (hitem wczorajszego dnia było trzech 18 levelowych rycerzy, gnieżdżących się na najniższym poziomie jednego z zardzewiałych statków na Ziemi: dwóch do wyjęcia bardzo szybko, trzeci, mimo takiego samego levelu, był irytująco wytrzymały - jego
Z ciekawszych rzeczy, których jeszcze do końca nie rozumiem w tej grze to frakcje: monarchia, Dead Orbit i jeszcze jakaś. Zapisałem się do Dead Orbit i jak na razie mam fajny "szalik" (swoją drogą monarchia ma lepszy, ale nic to). Szalik jest legendarny i jego noszenie ma dodawać punktów reputacji u tej właśnie gildii. Sprawdzić muszę czy przypadkiem nie zrobiłem czegoś durnego i np. mój łowca będzie budował reputację w gildii handlującej sprzętem tylko dla tytanów. Zobaczy się w najbliższej grze. [sprawdziłem. Trzeba napierdalać w pvp by móc zebrać walutę crucible marks bo tylko taką handlują w gildiach...][gorzej, że skasowałem swój stary (rare!) płaszczyk (nie dostając z niego nic :(( ) więc jestem zmuszony nosić płaszcz Dead Orbit, bo oczywiście innego płaszcza (nawet białego czy zielonego) nie mam, w sklepach nie ma, więc krótko mówiąc utknąłem w ciemnej dupie: nie buduje mi się reputacja vanguard]
[w związku z powyższym wpisem, poniższy tekst pozostawał w mocy do wczoraj]
Aaa... i teraz mam tak, że ilekroć patrzę na tryb crucible, to zauważam, że... jest mi strasznie wszystko jedno, jeśli chodzi o pvp w tej grze ;-) Spełniam się idealnie siekając ciężkich do zabicia mob'ków. Tak, siekając, albowiem wybrałem ścieżkę Tańczącego Z Ostrzami.
[... i teraz albo znajdę sposób na zdobycie innego szalika, albo przeproszę się z pvp by zebrać crucible marki - zobaczymy]
Z ciekawostek... nie jestem fanem piłki nożnej, ale to mnie rozbawiło:
Gra w nogę w Tower! (a płaszczyk jeszcze stary, sprzed feralnej decyzji) |
*
A poza grą? Paintball w pełni!
Zapraszam na:
Pacific III (paintball w środku Polski)
to postrzelamy się ^_^ razem z 300 innymi graczami.
Chyba, że ktoś z Warszawy, więc w środę najbliższą jest plan pograć w:
Środowa nocka w Fabryce (paintball Warszawa)
(tzn za tydzień)
Strzałka!
Komentarze
Prześlij komentarz