Walka do ostatniej kreski


Ostatnio zaniedbałem blog, bo miałem mało czasu na granie. No cóż, życie! Ale, jak już się logowałem, to czasem na jakąś fajną walkę. W piątek w nocy trafiła mi się jedna taka...

Otóż, miałem 15 min, w okolicy nic ciekawego się nie kręciło, więc postanowiłem spełnić obywatelski obowiązek i po deplexować trochę nasz rodzimy system Aset, zanim minmatarzy go znów przejmą. Wsiadłem w moją bojową fregatę klasy Kestrel i udałem się na novice militrary complex (10 minut zajmuje zdeplexowanie, więc był w sam raz).

Ustawiłem się w na optymalnej dla mnie orbicie i obserwując na zmianę zegar odliczający czas pozostały do przejęcia plex'u oraz skaner... czekałem. I doczekałem się. Neutralna fregata klasy Incursus pojawiła mi się w skanie. Serce zaczyło szybciej bić i wreszcie wleciał!

Czerwony jak krwawa śmierć, pirat, -10 na swym security status, pilot z korporacji Shadow Cartel, której  killmaile liczą się podwójnie ;) No to zaczynamy zabawę!!

Target zalockowany, zawebiony i zascramblowany. Przepalam scrambla chwilę scrambla, a potem daję sobie spokój, bo incursus dąży do bliskiego zasięgu, więc po co? Rozdzielone taktycznie wyrzutnie - przepalam. Najpierw jedną, potem drugą. Wydaje mi się (ogólnie), że rakiety typu javelin lepiej wchodzą we fregaty, niż klasy rage. I takimi daję. Incursus dostaje, ja... również! I to zdrowo. Zaczynam się martwić, więc czas na odbicie. Trzymam się swej orbity przepalając afterburnera, potem weba i scrambla, bo zaczynam wylatywać za bardzo z zasięgu i boję się, że mi ucieknie!

Nie mam już tarczy - mojej głównej obrony, nie mam zbroi i płonę, bo statek trzyma się jedynie na paru srebrnych kreskach struktury.
Incursus nie ma już tarczy, nie ma pancerza - swojej głównej obrony i płonie, bo trzyma się jedynie na paru srebrnych kreskach struktury.

Wyleciałem mu z zasięgu, on mi też! Możemy obaj odlecieć, ale nie, zew krwi zwycięża!!!! :D yaaaaaaaar! Arrrrgh!!! I want your meat!!!!!

Daję całą naprzód w jego kierunku, przepalając scrama by go złapać. Wyrzutnie rakiet zaraz się spalą, więc nerwowo wyłączam overheat, najpierw na jednej, potem na drugiej. Mój oponent dał całą naprzód również...

Odległość zaczęła spadać zbyt szybko. Na przepalonym dopalaczu chcę odbić na moją orbitę, niestety jego blastery doprowadzają mój statek do stanu rozpadu atomowego... Tuż przed tym salwa moich rakiet robi dziury w jego statku, i pilot incursusa, tak jak ja, ląduje w swej kapsule pośród poskręcanych szczątków.

GF LOL :) - mowię ja
GF LOL indeed ;) - mówi on


W nerwach warpuję kapsułą do złej stacji. Jak wreszcie we właściwej wskakuję do nowej fregaty, zdaję sobie sprawę, że on, jako neutral, bez problemu mogło zadokować w stacji, wziąć statek i wrócić po to, co zostało w obu wrakach!

Wyścig o łupy wojenne się rozpoczął.

Gdy dolatywałem do bramy wejściowej plexa, gdzie stoczyliśmy walkę, on już tam był. W noob-shipie. Widząc to, szybko zacząłem go namierzać, ale on przytomnie - nie wskoczył do  środka,  tylko dał dyla w siną dal. Nie zdążyłem go złapać...

"Ok fine, you've got all the loot, congrats!" powiedział.

W rzeczy samej - wszystko było moje :) Więc to ja wygrałem! ^_^

Fly dangerous!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło