Diablo!
Okazało się, że tytuł ten - Diablo III - moim ulubionym się stał. Tj. jednym z ulubionych. Kiedyś, wydawało mi się, że prawdziwy rpg to taki, w którym trzeba się nachodzić, narozwiązywać zagadek, nazwiedzać (wyglądających w sumie tak samo, tyle, że w różnych lokacjach) labiryntów, że musi być to mega sandbox i tryliard questów do rozwiązania, byleby tylko nie poruszać fabuły na przód... Mawiałem: "ja nie lubię gier typu diablo, bo to nie są erpegi, które lubię". Tak mawiałem i czasem gdy mnie naszło, wracałem do wciąż nieskończonego Skyrima, w którym gdy tylko kończyła się sieka i zaczynało nudne wędrowanie, to zwyczajnie zasypiałem...
Gdy wyszła beta Diablo III, postanowiłem sprawdzić, o co jest to całe halo... Pograłem i demo skończyłem. Potem odkryłem, że mam na ps3 demo Dungeon Siege III. Toż to.. diablowate! - pomyślałem. Te demo też skończyłem. Potem pograłem sobie w pożyczonego rpga a'la diablo-style, tyle, że w szacie Władcy Pierścieni - Wojna na Północy. Były dropy, były lepsze bronie, była siekanina... grę przeszedłem do połowy i musiałem oddać, a szkoda... A potem wyszło Diablo 3 na PS3, więc... znów ściągnąłem demo. Pograłem, Skończyłem i stwierdziłem, "że chyba mi starczy". Nie chwyciło, mimo namów kumpli. A może po prostu czas był zły?
Pewnego dnia czas stał się... odpowiedni. Przy okazji, dotarło do mnie, że w tę grę można grać nawet na 4 pady! I to otworzyło mi szerzej oczy. (wiem, zaćma, bo przecież w każdej recenzji o tym trąbili ;)). Sprawdziłem demo jeszcze raz - dwa pady dawały radę. A szukałem właśnie gry, na multiplayer kanapowy, inny niż Call of Duty BlackOps (4 pady) czy Modern Warfare 3 (2 pady). I baaaaaaang! Stałem się posiadaczem Diablo III :)
Pierwsze granie w trójkę to było uczenie rodzinki jak grać. Drugie granie, to było ugadywanie latorośli, by nie zabierał wszystkich przedmiotów jak leci, i część oddawał rodzicom. Przy okazji okazało się, że latorośl może generować w czasie grania z nami taki harmider, że stado rozhisteryzowanych pawianów przy tym to szkółka niedzielna. No ale skończyło się na tym, że on woli pograć sobie w Civ5 czy Minecrafta, więc zostaliśmy z małżonką przy diablo sami...
Teraz tkwimy w połowie Aktu 2, w miarę sprawiedliwie dzieląc się przedmiotami ;) Okazało się też, że całkiem ciekawie da się grać po sieci, gdzie moim łowcą demonów wspomogłem kolegę Ascerona, którego magiczka nie dała rady królowi szkieletów. We dwójkę, daliśmy radę i pograliśmy tak, że skończyliśmy jego Akt 1. I kolejne przedmioty wpadły. Niektóre fajne, a inne na przemiał do kowala, gdzie wykuć mogę coś naprawdę ciekawego...
To lubię. Grać, siekać i patrzeć jak rośnie postać w siłę. Zastanawiam się kiedy będę miał takie statsy, że atak przekroczy 450, obrona ponad tysiaka, a witalność sięgnie kilku tysia? Teraz, przy lvl 20 mam jedynie 120... i na normalu jest zdecydowanie za łatwo. Trzeba będzie podbić poziom ;)
Gdy wyszła beta Diablo III, postanowiłem sprawdzić, o co jest to całe halo... Pograłem i demo skończyłem. Potem odkryłem, że mam na ps3 demo Dungeon Siege III. Toż to.. diablowate! - pomyślałem. Te demo też skończyłem. Potem pograłem sobie w pożyczonego rpga a'la diablo-style, tyle, że w szacie Władcy Pierścieni - Wojna na Północy. Były dropy, były lepsze bronie, była siekanina... grę przeszedłem do połowy i musiałem oddać, a szkoda... A potem wyszło Diablo 3 na PS3, więc... znów ściągnąłem demo. Pograłem, Skończyłem i stwierdziłem, "że chyba mi starczy". Nie chwyciło, mimo namów kumpli. A może po prostu czas był zły?
Pewnego dnia czas stał się... odpowiedni. Przy okazji, dotarło do mnie, że w tę grę można grać nawet na 4 pady! I to otworzyło mi szerzej oczy. (wiem, zaćma, bo przecież w każdej recenzji o tym trąbili ;)). Sprawdziłem demo jeszcze raz - dwa pady dawały radę. A szukałem właśnie gry, na multiplayer kanapowy, inny niż Call of Duty BlackOps (4 pady) czy Modern Warfare 3 (2 pady). I baaaaaaang! Stałem się posiadaczem Diablo III :)
Pierwsze granie w trójkę to było uczenie rodzinki jak grać. Drugie granie, to było ugadywanie latorośli, by nie zabierał wszystkich przedmiotów jak leci, i część oddawał rodzicom. Przy okazji okazało się, że latorośl może generować w czasie grania z nami taki harmider, że stado rozhisteryzowanych pawianów przy tym to szkółka niedzielna. No ale skończyło się na tym, że on woli pograć sobie w Civ5 czy Minecrafta, więc zostaliśmy z małżonką przy diablo sami...
Teraz tkwimy w połowie Aktu 2, w miarę sprawiedliwie dzieląc się przedmiotami ;) Okazało się też, że całkiem ciekawie da się grać po sieci, gdzie moim łowcą demonów wspomogłem kolegę Ascerona, którego magiczka nie dała rady królowi szkieletów. We dwójkę, daliśmy radę i pograliśmy tak, że skończyliśmy jego Akt 1. I kolejne przedmioty wpadły. Niektóre fajne, a inne na przemiał do kowala, gdzie wykuć mogę coś naprawdę ciekawego...
To lubię. Grać, siekać i patrzeć jak rośnie postać w siłę. Zastanawiam się kiedy będę miał takie statsy, że atak przekroczy 450, obrona ponad tysiaka, a witalność sięgnie kilku tysia? Teraz, przy lvl 20 mam jedynie 120... i na normalu jest zdecydowanie za łatwo. Trzeba będzie podbić poziom ;)
Komentarze
Prześlij komentarz