Osiołkowi w żłoby dano

Wczoraj - wielki test głośników (Star Wars I "Mroczne Widmo"). Efekty surround wreszcie zabrzmiały tak, jak brzmieć powinny. Soczyście i w pełnej koherencji z głośnikami frontalnymi i centralnym. Wszystko to pomasowane subwooferowymi pomrukami (tylko ten mega-sub zza okna był za głośny (burza)). Żona poraz pierwszy z uwagą oglądała ten film (a nie cierpi SW!). Zarówno wyścig ścigaczy, dyskusja w senacie i wreszcie finalna bitwa - wszystko to brzmiało jak w kinie :)
Z wybiciem 23ciej trzydzieści - po filmie, czas na grę się zaczął. Miałem (i nadal mam) nielada orzech do zgryzienia! Nabyty nie dawno Uncharted, piękny, ale liniowy do bólu, przegrał na chwilę ze świeżuteńkim inFamous. Ten piękny, surowy, elektryzujący sandbox przyćmił tak długo oczekiwany przeze mnie End War (który również wczoraj przyszedł pocztą), więc PS3 zaiskrzyła się od wyładowań elektrycznych po włożeniu do napędu płytki z Niesławnym. Pograło się trochę. Piaskownica, w zniszczonym, otoczonym kordonem mieście Empire City, ładna graficznie, ze świetną fizyką, z bohaterem - miłośnikiem parkoura - oczarowała mnie. Taki grywalny serial Heroes. Zwykły gość (nasz bohater), obdarzony przypadkowo mocą absorbcji i generowania energii elektrycznej zmaga się z tym oraz z infamią, jakiej doznał, gdy media uznały, że on winien jest katastrofy, jaka przydarzyła sie Empire City. A miasto od kilku dni (po katastrofie) oszałało. Zamknięte, rządzone bezprawiem, a mimo to stara się jakoś żyć. Nie ma lekko, a może być gorzej. Gdy śmigłowce zrzuciły żywność, ludzie rzucili się w kierunku miejsca zrzutu. Pognałem tam. Pomogłem odgonić gang, który chciał zagarnąć wszystko dla siebie. I wtedy to się stało. Cole (bo tak się zwie moje growe alter ego) musiał wybrać czy dalej robić za bohatera (mimo szczekaczek w TV, że jest terorystą, w oczach ludzi, którym uratował paczki z żywnością z rąk gangu, stał się nim) czy jednak utwierdzić wszystkich, że TV ma rację. Diabeł we mnie nacisnął L1 + X. I fala uderzeniowa zmiotła tych, którym przed chwilą uratowałem skórę. HAHAHA!! Wszystko było tylko moje! 
Świetna gra. Później, wszyscy we mnie rzucali kamieniami - nic to, dzięki temu mogłem poćwiczyć swe moce na żywych celach ;-) [spoko, planuję, po skończeniu tej gry zagrać w nią jeszcze raz, robiąc tym razem za świętego].
Najbliższe dni, tygodnie - mam "zabezpieczone w kwestii ugiercowienia". Na domiar złego, wygrałem właśnie na allegro GTA4. Co oznacza, że mam 4 świetne gry do grania. Osiołkowi w żołby dano!.
Sprawa wizualnie ma się tak:
Uncharted: Drake's Fortune

Infamous

Grand Theft Auto 4

i wreszcie Tom Clancy's End War

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło

Zróbmy sobie grę