Gdy gra rodzi frustrację
Czasem mam problem z określeniem w co tak naprawdę chciałbym pograć. Są gry co pociągają klimatem, a są gry które mnie nakręcają sposobem w jaki łatwo osiągam satysfakcję z rozgrywki. I tu dochodzimy do sedna. Bo czasem jedno nie idzie w parze z drugim. I wtedy jest źle. Najfajniej gra mi się w gry, w których mam wolność wyboru - w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze wolność. Wolność która polega na tym, że jeśli czegoś nie mogę zrobić, na czymś się zatnę - gra daje mi możliwość zrobienia tego w inny sposób. I wtedy nie zawsze klimat jest tym, co trzyma mnie przy grze. Stąd pewnie - dlatego tak fajnie gra mi się w multiplayery, bo tam można wszystko. No, ale gry to też historia, przemycana w postaci kampanii singlowej i tu traktuję to zawsze jak film czy książkę. Jeśli dobra, lub ciekawa - chcę wiedzieć co będzie dalej. Gorzej, jeśli film się urywa, książka nie ma części kartek, a gra... nie pozwala grać dalej. Nie jestem graczem hardcore'owym. Nie mam ...