Niszczyciel światów
Polubiłem amarryjski niszczyciel klasy Coercer. Mimo 1 medium slota, w którym tkwi napęd, w tych statkach walczy mi się najlepiej i najciekawiej. Wczoraj spadł drugi statek w walce z Shattering Sky, który miał tendencję do uciekania mi, gdy tylko moje lasery wgryzały mu się w strukturę. Zgadałem się z Christiną Peeveepeeski (Rifter), że go jakoś przydybamy.
Najpierw był w niszczycielu klasy Cormorant, dalekozasięgowym. Ale mój statek potrafi... gdy on myślał, że już po mnie, mi udawało się wejść mu na twarz i sprzedać parę salw z moich laserów (Scorch S). Wreszcie, w ferworze walki pamiętam o zarządzaniu przegrzewaniem i szybką zmianą szkiełek (tu lasery rządzą - zmiana na silniejsze Imperial Navy Multifrequecy S czyni cuda... ze statkiem wroga). Niestety, brak warp scrambla parę razy spowodował, że SS mi uciekał płonąc... znikał z lokala a ja wracałem do systemu Uisper (walki były w Turnur) chcąc dokończyć minor complex który miał mi przynieść 10 tyś LP.
Runda 1
Ok, wracając do przypadku, gdy jednak go dopadliśmy, mimo, że ja spadłem:
Coercer + Rifter vs Thrasher + NPCe
Ponownie wwarpowałem się na minor komplex, gdzie on wcześniej prysnął cormorantem. Tym razem był w niszczycielu klasy Thrasher, i tym razem... miał zagłuszacz (ECM) amarryjskich statków (czyli mojego!) no i odpalił to badziewie... W czasie gdy mnie trzymał, kroił moją zbroję, ja bezsilnie czekałem, aż jego ECM przestanie działać. Lasery przepalone, ustawione na multifrequency, by uderzenie było jak najsilniejsze i... jest!! WRESZCIE! Dostałem namiar i sprzedałem mu cios za ciosem. Gdy mi pękła struktura, on już był w połowie swego armoura. Gdy odwarpowywałem kapsułą, Rifter Christiny dokończył dzieła i thrasher spadł.
1:1, mr Shattering...
Runda 2
Szybki reship w systemie Aset (dom!!) i wracam dokończyć plexa w Uisper. I widzę tam... pan SS jest już na minor plexie w swoim ulubionym Cormorancie, który mi tak uciekał... Wparowałem tam, Christina była jump dalej, ale już leciała swoim rifterkiem.
Cormorant SSky'a był szybszy od mojego Coercera. Oba na MWD, jego na daleki zasięg (ok 35..40 km) moj na bliski (14-16km), ale nie mogłem go dogonić, trzymał mnie na 36-37 km. Musiałem kombinować, bo skubaniec rozwalił mi już tarczę oraz 1/3 zbroi... wykonałem więc manewr PROCY (sling-shot) czyli wykonałem w tył zwrot i na MWD z wyłączonym przepalaniem (a cały czas przepalałem by go złapać) zacząłem kierować się dokładnie w przeciwną jemu stronę. Gdy wyszedłem mu z zasięgu, wdusiłem ikonę zbliżania się do niego z jednoczenym przepaleniem. On w tym czasie zrobił to samo... ale mój zwrot o 180 stopni i...
... i po chwili zasięg spadł do 30..20...10... moje laserki ze szkiełkami dalekiego zasięgu zaczęły go kroić, ale mało, więc szybko zmiana na większy DPS i TYLKO MI NIE UCIEKAJ GNOJU!!! przepałka i .... YEB!! Solo-kill kite'ującego cormoranta i to bez punkta! BOW ME, BOW MY MIGHT ;)
tak się to u nas robi na wsi...
Kapsułą uciekł skubaniec. A ja na spokojnie zebrałem to co z niego wypadło (ponad 6 baniek w rzeczach!!) i wróciłem do Aset się naprawić.
2:1, mr Shattering :)
Runda 3
Tuż przed skokiem sprawdziłem skaner i widzę.. SS zmienił podejście i wracał na minor w szybkiej fregacie typu Slasher, na sto procent z zamiarem trzymania się poza moim zasięgiem...
...więc ja olałem naprawianie niszczyciela i zmieniłem statek na Caldari Navy Hookbill w wersji - "łapaczka takich właśnie cwaniaków w szybkich fregatach". Czyli dual-web.
Tym razem adrenalina wystrzeliła do żył, gdy byłem w warpie z powrotem do Uisper. Czy zdążę? Czy też za 5 sekund będzie tam gromada milicji i mój hookbill jak wszystkie...spadnie?
Te myśli były niebezpodstawne. Stwierdziłem bowiem niedawno, że im droższy statek, tym prawdopodobieństwo, że zginę jest masakrycznie wielkie...
Ok. Wracając do SSa i jego slashera. Gdy leciałem na minor plex w Uisper, on wciąż tam był. I nie uciekł, widząc mojego hookbilla... Był szybki, więc nie mogłem lecieć wprost na niego, tylko przeciąć mu jakoś drogę. Wstępnie przepaliłem 1 weba i scrabla, mając w pogotowiu przepałkę MWD. Wreszcie - jest!!! trafiłem go, on mnie, dwa łeby, prawie mi wyszedł ze scrambla więc zacząłem zacieśniać orbitę...
WTF? Dual Ancillary Shield Boostery, których używał wykonywały dziki taniec z damagem, które robiły moje rakiety. Zacząłem się bać, że przez te zabawki mnie pojedzie! Christina była w drodze, więc skupiłem się na tym, by zwiększyć trochę orbitę i trzymać go na krawędzi. I to było to, o co chodziło! On zaczął trafiać mnie słabiej, moje rakiety lepiej, w pewnym momencie jego tarcze mu puściły i...
...Christina znów musiała wrócić na swojego plexa, bo walka była skończona :)
Dzięki Bogom Valhalli, z jego wraku wypadło rzeczy za ponad 3 bańki, więc mój drugi Coercer został spłacony z nawiązką! A ja miałem DRUGIEGO SOLO KILLA i to w ciągu 6 minut.
3:1 na moją korzyść!!
(dzieciaki chciały mieć wreszcie dostęp do komputera więc już nie było następnych rund...)
FLY DANGEROUS!
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńFly dangerous!