Walka z kryzysem

Spoko, nie kryzys z EvE, tylko z moją efektywnością w zabijaniu, a w zasadzie... brakiem jakiegokolwiek zabijania.

Drake
Z tym statkiem się pożegnam. Coś mi obiło się o uszy, że były zmiany na gorsze, jeśli chodzi o nanofibry, może tak, bo statek lata wolniej niż miał latać. Nieważne, ważne za to jest, że w czasie kolejnego samotnego wypuszczenia się w głębokie 0.0 trafiłem na przeciwników, z którymi nawiązałem walkę, którą nawet nagrałem!



Jak widać, próbowałem wykonać odskok od przeciwników, niestety, Hurricane nie dał się zbytnio spowolnić, mimo położenia na nim dwóch przepalonych webów, ja nie mogłem odskoczyć. Drony obu pozostałych ciężkich krążowników (Brutixa oraz Prophecy) siedziały mi na karku i metodycznie niszczyły mi tarcze, których mój nana-drejk nie miał znowu tak wiele. No nic, doświadczenie tej walki wybiło mi z głowy ten typ statku na długo.

Uciekłem kapsułą, dzieląc się GF GF na localu.

A potem wpadłem w bańkę, gdzie koledzy z Czech sprzedali mi pod-express do mojego systemu domowego w głębi przestrzeni zero-zero. Zdążyłem im jeszcze napisać na local-czacie gromkie "Whatever.". Jednego z gank'erów, wcześniej dręczyłem moim drejkiem, gdy w krążowniku typu Gnosis śmierdział nam na bramie w systemie domowym. Śmierdział i miał shield boostery, przez co nie mogłem mu się przebić przez jego tarcze, i tylko pociski marnowałem. Akurat nikogo w corpie nie było na team speaku i nikt nie słyszał mojego wołania o wsparcie (a na alians jestem przecież obrażony....). Pozwoliłem mu wtedy odlecieć, a teraz zemścił się mordując mi kapsułę.

Klon
Gdy tylko pojawiłem się w klonowni, stwierdziłem, że muszę polatać sobie po low-seku fregatą, bo mi 0.0 bokiem zaczyna wychodzić. I niewiele myśląc, aktywowałem skok klonem (tzw. clone-jump) do systemu, gdzie miałem swojego pierwszego Imperial Navy Slicera (jeszcze z czasów VU-DU, z 2011) i już miałem wydokowywać, gdy przypomniało mi się, że powinienem zrobić update mojego klona. W wersji podstawowej mieści on tylko 900tyś skill pointów, a moja postać ma ich grubo ponad 46 mln i utrata ich po zestrzeleniu kapsuły nie wchodziła w grę (podobno już tak nie jest i straci się tylko najbardziej rozwiniętego skilla, ale ja w to nie wierzę :))). No i już miałem wykonać update, gdy...

...zdębiałem.

Na tej stacji nie było medical facility. Nie było ich też w promieniu 3 jumpów od tego systemu! Szoczyste kurwa mać!!! przetoczyło się po pokoju. Low-sek pełen jest ludzi, więc ryzykować nie miałem zamiaru. I musiałem poczekać na kolejną możliwość skoku klonem, tym razem by powrócić do mojego systemu domowego i tam dokonać zmiany klona na wersję, która pomieści te skill pointy. Czyli za jakieś...

23h 55m.

Fuck. No nic, koniec gry na dziś, trzeba przeczekać  ;)

Prophecy
Następnego dnia, po załatwieniu nowego klona (okazało się, że mogłem też skoczyć do naszej bazy przerzutowej w hi-seku, blisko wejścia do 0.0, co wykorzystałem na to by zaopatrzyć się w nowy statek) zasiadłem za sterami nowego statku. Ciężki krążownik Prophecy. Jednostka dronowa, ze wsparciem pocisków i potężnym pancerzem (3x większym niż ten co miałem na drejku). Nigdy tym statkiem nie latałem, i stwierdziłem, że  może mi nie wychodzi ten rodzaj walki, bo muszę mieć naprawdę mocny statek, bo działam za wolno, a mocne statki są wolne, więc razem do siebie pasujemy? Taki jest plan. Przeleciałem 2 systemy tym, nic się działo, więc zadokowałem i tyle z grania ;).

Maledicion
Ale przy okazji, odkryłem, że mam w okolicy lekką fregatę klasy Interceptor typu Malediction i stwierdziłem, że mam genialny plan polatania tym statkiem po low-seku, amaryjsko-minmatarskiej strefie wojny, by jako pirat, popolować na statki pracowicie robiące combat-plexy.

Przyjąłem taktykę wolny-ale-zdolny. I poszło. Interceptor, który zamiast latać 4,5km/s latał dużo wolniej, za to z mega pancerzem, którego nikt się po takim statku nie spodziewa. Przeleciałem kilka systemów, aż wreszcie znalazłem ofiarę, którą postanowiłem zaatakować.

Jak poszło, widać na poniższym filmie:



Wiem co skrewiłem (olałem drony, atakowałem amaryjski statek rakietami typu EM, które się kompletnie do tego nie nadają, nie zmieniłem skryptu redukującego zasięg jego działek i zamiast desperacko się do niego zbliżać po prostej, powinienem oddalać po pętli, najwyżej uciec, lub zrobić manewr procy). No nic, drogi statek poszedł z dymem, a ja miałem pogłębienie mojego kryzysu, jako solo-wojownika-któremu-nie-idzie.

Cormorant
Postanowiłem coś z tym zrobić. Przestudiowałem blog Azbugi, i stwierdziłem, że w ramach nauki od najlepszych, nie będę kombinował, tylko się zawezmę i sprawdzę sprawdzone rozwiązania. Złożyłem sobie cudownego cormoranta i poleciałem szukać szczęścia-nieszczęścia.

Tu niestety będzie opis słowny tego co się wydarzyło, albowiem grałem na innym komputerze, którym nie mogę zgrywać video.

Najpierw przede mną uciekano:

[ 2013.07.23 19:03:29 ] EVE System > Channel changed to Local : Roushzar
[ 2013.07.23 19:04:54 ] Kaell > to much dps there
[ 2013.07.23 19:05:06 ] Ezoko > oh c'mon
[ 2013.07.23 19:05:51 ] Kosher Jew > ezoko null is it good enough

A potem w systemi Ashged próbowałem złapać fregatę typu Executioner lub inną Punisher albo w desperacji obie naraz, bo już zaczęło mi być wszystko jedno. Tak byłem głodny celu. Zamiast tego, przez czas pewien, koleś siedzący we fregacie Punisher tak komentował moje poczynania w systemie, gdy goniłem się po różnych plexach z executionerem:

[ 2013.07.23 19:07:25 ] EVE System > Channel changed to Local : Asghed
[ 2013.07.23 19:13:53 ] Zumbar Excubitor > that little busy pirate not able to find anything :( aaaawww
[ 2013.07.23 19:14:06 ] Ezoko > whatever
[ 2013.07.23 19:15:21 ] Zumbar Excubitor > Im just sitting here watching you be so busy aaaw :( take a break
[ 2013.07.23 19:15:46 ] Zumbar Excubitor > not in there but you can go in

Ale wreszcie udało mi się go złapać. Tj, executioner zdecydował się w końcu złapać mnie, a akurat ja odwarpowywałem z medium plexa i zauważyłem, że on przyleciał. Więc jak tylko osiągnąłem swój nowy cel, dałem w tył zwrot i z powrotem, tam, gdzie przyleciała mała i szybka fregata.

Nawiązalismy walkę. Mój niszczyciel typu Cormorant to morderca fregat, o czym zaczął przekonywać się pilot executionera, ale głupi nie był. Już prawie był martwy, gdy wsiadł mi na ciasną orbitę, a ja... przestałem go trafiać z działek i tylko jedna wyrzutnia rakiet robiła co mogła. On, będąc w strukturze, korzystając chwilowo z tego, że przestałem weń trafiać - zaczął się naprawiać. Gdy naprawił sobie ponad 1/3 pancerza, a wreszcie oprzytomniałem i dwukliknałem gdziekolwiek w przestrzeni, wiedząc, że mój wolny niszczyciel ustabilizuje lot w jednym kierunku, zamiast desperacko próbować zwiększyć dystans od fregaty, która wściekle kręciła wokół mnie ciasne kółeczka. No i zgodnie z przewidywaniami - dystans zwiększył się na tyle, że moje railguns zaczęły w niego trafiać i po chwili było po zabawie (kill).

Pilot executionera był chyba w lekkim szoku, bo udało mi się złapać też jego kapsułę i ją ubić. Co kolega-komentator skwitował:

[ 2013.07.23 19:19:09 ] Zumbar Excubitor > busy pirate found a noob to pick on, good for him!

Nastawiłem się na walkę z komentatorem, ale nie przyleciał. Mimo, że tkwiłem na plexie naprawiając przepalone działka i moduły (zdobyczną pastą nanitową z wraku executionera, który wcale się noobem nie okazał, bo fregata była w pełnym oprzyrządowaniu Tech 2) dosyć długo. Wreszcie zadokowałem, by dokończyć napraw, bo pasty zabrakło na naprawę tarczy.

W między czasie, w systemie pojawiło się trochę nowych pilotów. W skanie mignął mi Federation Navy Comet, frakcyjna fregata gallencka, którą mógłbym moim niszczycielem zdjąć. No i dałem całą naprzód, na large military complex, na którym ten statek się pojawił. A po chwili w skanie mignęły mi jeszcze dwie inne fregaty - Incursus oraz Republic Navy Firetal i stwierdziłem, "oh, fuck, przejadą się po mnie", ale jak się po chwili okazało, przelatywali tylko w pobliżu. Więc wywiązała się walka z cometem solo.

Zaczął ostro obrywać ode mnie, ale niewystarczająco szybko, mimo przepalania dział, by mieć to 30% obrażeń więcej. On, nie miął już tarczy, nie miał połowy pancerza, zwycięstwo było blisko (stosowałem tę samą taktykę co wcześniej - dwuklik gdzieś w przestrzeni, by lecieć stabilnym kursem, zamiast próbować utrzymać odległość od dużo szybszego ode mnie statku). Za to miał trzy dronki ECM, które gdy wreszcie do mnie doleciały, zanim zdążyłem je namierzyć.. włączyły swoje zagłuszanie i nagle stałem się całkowicie ślepy. Straciłem cel, nie mogłem namierzać dron. Fuck fuck fuck. A comet zaczął mi swoimi blasterami niszczyć tarczę. Po długiej chwili. gdy tarcza prawie się poddała, uzyskałem namiar na drony. I niego też. Niestety, moje działka były za wolne by trafiać latające wokół mnie jak osy drony, i jedynie pojedyncza wyrzutnia rakiet powoli, ale wytrwale ostrzeliwała jedną z dron (zabijając ją w końcu). Więc przełączyłem sie na wrogą fregatę, która niestety, obrywała, ale będąc blisko - równie niecelnie. Za to celnie trafiając mnie. Rozwaliła mi pancerz, potem było już po statku:

[ 2013.07.23 19:27:14 ] Ryo Kira > gf
[ 2013.07.23 19:27:17 ] Ezoko > gf

Ale mój kryzys minął! Jeden kill, dwie fajne walki, jeden loss (i to niezbyt drogi), z którego nauka wyciągnięta.
C☢☣☢☣l!

Mam w zanadrzu 5 innych statków "made by Azbuga", więc teraz pora na nie. Przy okazji, wymyśliłem sposób jak bronić się przed atakiem dron (next time), więc cormorantami jeszcze polatam!

Fly dangerous!!

Komentarze

  1. jak ci wchodzą na bliska orbitę dawaj amunicje javelin jeśli latasz na railach. i używaj opcji keep at range 7km i aproach - pomaga trafiać.

    w walkach z fregatami raczej nie warto zabijać dronek - za długo to trwa. poza tym akurat comet jest wyjątkowo wredny... o wiele łatwiej trafiac statki które pakują shield extender.

    Azbuga

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie javelinami próbowałem się ratować, ale w drony nie trafiałem. Keep at range działał gorzej niż oddalanie się od niego w przestrzeń, bo dopiero wtedy go trafiałem bardziej. Generalnie, rocks!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to nie dlatego przegrałeś Drakiem że go znerfili tylko dlatego że atakowałeś 1v3 .Drake są tak przegięte i OP że ludzie myślą że będą nimi cuda robić. Dobrze że je nerfią.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Civilization 5 - Zwycięstwo poprzez dominację