Takie akcje to ja rozumiem!

Dzień w EvE miał być trochę inny niż ostatnie dni. I nie spodziewałem się, jak bardzo inny będzie! Wcześniej dowiedziałem się, że do 30plus dołączył stary, dobry Prothoenor (kumpel z pracy, z którym dawnymi czasy robiliśmy w EvE flotę Republiki Heaven), i dowiedziałem się też, że grywa już. Miał być też Ereb, i mieliśmy robić wilcze stadka (czyt. 3 bombery na krzyż).

Zalogowałem się, i stwierdziłem, że nikogo z nich nie ma, to oddam się eksperymentom pt. "czy noob jest w stanie frigiem tech 1 pokonać NPCów na asteroidach w 0.0". I w sumie, nie dowiedziałem się, bo testy przerwało pojawienie sie Prothoenora. Lecz zanim ten uporał się z ustawianiem komunikacji głosowej z korpem, jeden z Thirtyplusowców stwierdził, że goni jakiegoś neutreala. No i po chwili, rzeczywiście - obcy pojawił się w systemie. Tknęło mnie coś, bo akurat byłem w bazie, więc wsiadłem w jeden z moich nowych nabytków, nigdy nie testowanych tak naprawdę, tj. w Heavy Assault Cruisera klasy Zealot i poleciałem (bo Proth się tak grzebał, że zaczęło mi się nudzić ;)). Potem dołączyło do naszego pościgu dwóch innych korpowiczów oraz kilku sojuszników. I tak się ganialiśmy z kolesiem, bezskutecznie, aż nam uciekł do macierzystego naszego systemu, celem udania się do robaczej dziury, skąd przybył. Wpadliśmy (Proth się dołączył do pościgu swoją Tech-Trójką Hecate (Tech 3 Tactical Destroyer), no więc wpadliśmy na ciekawy pomysł...

Ciężki Krążownik Szturmowy klasy Zealot nad planetą Duna ;-)
Pomysł był taki, aby wleźć w dziurę i pogonić IM kota. ONI okazali się być system w innym regionie 0.0 (ot, taka fajna dziura, łącząca dwa null-seki - NIGDY takiej nie widziałem!). A jako, że pojawiło się trochę więcej kamratów, starych druhów, żądnych krwi, wyszła nam całkiem zgrabna flotka!

Część floty 30+ przy wejściu do wormhole
Po drugiej stronie był zamieszkany system 3IK-7O w regionie Etherium Reach. Prothoenor powiedział, że o, to moja dawna korporacja! Ale potem stwierdził, że nie ma z tym, żadnego problemu, bo nie po to się przeniósł do 30+ by żałować teraz tego kroku i robić sceny (licencja poetika, sorry ;-)). Plan zakładał, że zaczniemy demontować wrogą infrastrukturę za pomocą trollceptora i urządzenia zwanego Enthosis Link.

Jeden z nas skoczył i zaczął demontować. A my - czekać.

Nie minął kwadrans, gdy padło JUMP small stuff!! I poszły inne interceptory oraz interdictor oraz dwa Hecate. Ciężki sprzęt - tj. garść krążowników najróżniejszego asortymentu oraz battlecruiserów czekał w spokoju na dziurze. A po niewielkim w sumie czasie... skoczyliśmy i my!

Pierwsze starcie - wrogi krążownik klasy Omen Navy Issue, był już atakowany przez maleństwa gdy my pojawiliśmy się na polu, co nie przeszkodziło mi, w moim Zealocie ochoczo włączyć się do walki. BOOOM! A dwie minuty później, posłaliśmy jego pilota do klonowni.

Chwilę później pojawił się krążownik walki elektronicznej Blackbird, którego tarcza padła pod naporem moich laserów bojowych. Zeaolot dobrym statkiem jest! Choć nie zdążyłem dorwać kapsuły ;)

Niecałe 10 min później, kolejny śmiałek usiłował przerwać demontowanie systemowego Infrastructure Hub. Maulus nie dał rady. Ale skubany, uciekł kapsułą!

Obrońcy systemu trochę się na nas zezłościli. Osiem minut później na pole przybyły trzy stealh bombery, które zaatakowały nas bombami. Niestety, straciliśmy w wyniku ostrzału oba Hecate oraz interdictora. Wróg natomiast posmakował, czym jest zemsta za kamratów! Nemesis dosłownie wyparowała, po salwie z moich laserów, i zdążyłem jeszcze walnąć Manticore. Trzeci bomber uciekł.

Rozeźleniu, przybyli z odsieczą. Griffin padł lecz nie z mej ręki, za to współuczestniczyłem w egzekucji destroyera Tech 3 klasy Confessor. A mój wierny, ochrzczony w boju Zealot okazał się tak dobry, że ubiłem kapsuły obu pilotów! Tzn ubiłem i złapałem. Zanim zdążyłem ochłąnąć, to chwilę później na widelcu miałem stealh bombera Manticore! Chyba zacznę robić nacięcia na kadłubie statku ;)

Podgląd na wrakowisko. Kilka naszych.
Chwilę później padł kolejny Maulus, ale był za daleko ode mnie, a korp tak się rozbuchał, że ginęło wszystko wokół. Nawet zabłąkany podróżnik we fregacie klasy Magnat. Zlaserowałem go częściowo.

I dopiero wtedy, obrońcy systemu wkurzyli się nie na żarty. Nagle, do systemu wbiła potężna flota, z zamiarem zmiecenia nas z powierzchni... tzn. wykurzenia nas z przestrzeni. Zaczęliśmy odbijać w kierunku dziury do naszego systemu i niestety, to nie był dobry pomysł. Wróg zamiast rzucić się na nas, udał się w kierunku naszego domu! Kilku z nas, w tym niżej podpisany, już pędziło w kierunku dziury, gdy padło paniczne DO NOT WARP!!!!!!

Gdy przybyłem, oczywiście wpadłem w bańkę. Daleko od dziury, otoczony chmarą wrogich statków i ledwie 3 naszych. Zmasakrowali nam command ship klasy Eos i przymierzali się już do mnie. Byłem na krawędzi bańki i właśnie się ustawiałem, by wylecieć na zewnątrz...

... gdy padły tarcze.

Ryzykując spalenie napędu MWD, dałem gaz do dechy, włączyłem naprawiaczkę zbroi i widząc, że chyba nie dam rady, już namierzałem wrogiego statka... Lecz dzięki przytomności umysłu, zorientowałem się, że jestem poza bańką, ba, że nikt mnie nie trzyma na warp disruptorze więc w te pędy kliknąłem WARP WARP WARP WARP...

... i po chwili mogli mi nagwizdać!

Zbliżała się pierwsza w nocy, a oni blokowali nam wyjście do dziury i do naszego systemu domowego. Paru z nas błąkało się między jednym safe-spotem a drugim, albowiem wróg skanował przestrzeń combat probe'ami jak oszalały. Wreszcie... odpuścili. I wylecieli z systemu.

I to tak, że zarówno ten system, jak i domowy były przez chwilę bezpieczne!

Dałem warp do dziury, potem do stacji, zadokowałem, żegnając się ze wszystkimi.

GF GF 30+ stare, ale jare!

Fly dangerous!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło