Mięso armatnie
Ascheron wyjechał mi wczoraj, że nie ma zamiaru być mięsem armatnim i to w grze, która jest TPP. Chodziło o Lost Planet 2. Zachwycam się ostatnio tym hard-Sci-Fi tytułem, ze względu na kampanię singlową, którą odbieram z takim samym zachwytem, jak w film "Starship Troopers" na podstawie książki Roberta A. Heinlein'a "Kawaleria kosmosu" (z lat 70tych bodajże). Ludzie na obcej planecie kontra robale. DUŻE robale.
Parę postów wcześniej pisałem o multi w LP2, jako tym czymś, co w ogóle zwróciło moją uwagę na tę grę. Wczoraj, dosyć gwałtownie zmieniłem zdanie o 180 stopni. Bez bluzgów, nie mogę się szczerze odnieść do tego "doświadczenia".
O ile singiel jest naprawdę zachwycający i wciągający: fajnie wyreżyserowane cut-scenki (normalnie - Metal Gear Solid 4 mi się przypomniał) oraz sam gameplay (z otwartym co-op'em do 4 graczy), który przypomina czasem inny produkt Capcomu - Monster Hunter, a to dlatego, że w obu grach występują potwornie wielkie istoty, które niełatwo jest pokonać (jest system klasyfikacji tych bestii, za co wpada odpowiednia kasa, exp itd…), to multi… jest mega-frustrującą żenuą.
Opanowany w 95% przez panów z Kraju Krótkich Penisów I Wąchania Zużytych Fig, którzy normalnie pograć nie potrafią, tylko jadą non-stop na lag-switcherach. W życiu czegoś takiego nie widziałem. Mecz za meczem, 9 na 10 strzałów moich (ba, kilkukrotnych nawet!) czy granatów nie kończy się zgonem, a lekką teleportacją trafianej postaci w inne miejsce, zakończone moim z gonem od pierwszego ich strzału.
Wcześniej, na różnych forach różnych gier widziałem narzekania na tego typu oszustów, ba, nawet na tubce film z zastosowania lag-switchera w Killzone 2 był, ale jakoś tak, nigdy…masowo. Może miałem pecha, a może nie, ale na wielogodzinnych sesjach w MW2, CoW:WaW, MAG i BC2 czegoś takiego nie było.
Z początku myślałem, że nie ogarniam trybu multi LP2 przez układ TPP, ale parę dni temu skończyłem Uncharted 2 i pograłem trochę w tamtejsze multi, gdzie też jest TPP i było fajnie. Tak jak w SOCOMie, gdzie, też jest TPP. Niestety, mimo naprawdę ciekawych map Lost Planet 2 (dżungle, pustynie, miasta, walki podwodne, na stacji orbitalnej (nieważkość!) oraz nawet na… stadionie (tak, z publicznością i komentatorem (!) - mapa "Cube"), multi w Straconej Planecie jest dla mnie stracone.
Na szczęście - singiel błyszczy i jest znakomitą opowieścią SF (i gdyby nie to, gra dostała by kopa w rzyć na allegro…).
Nie jestem jakimś mięsem armatnim i mam za mało czasu, by się frustrować. Do multi mam kilka sprawdzonych gier, na nowe będę patrzył bardzo ostrożnie. Ostatnio mam jazdę na dobre opowieści, więc w tym sezonie, rządzą single ;-)
Komentarze
Prześlij komentarz