Gdzie ta moja cierpliwość?
Jestem w gorącej wodzie kąpany. Czasem.
Kontynuowałem latanie po okolicach Kamela. W interceptorze klasy Malediction. Pomarańczowi (wroga milicja) albo nie dali się łapać, albo tkwili bezpiecznie na minor military complex'ach do których fregaty Tech2 takie jak interceptory nie mają wstępu.
Przydybałem takiego jednego. Szybka decyzja i zmiana sprzętu na fregatę tech 1 caldari navy hookbilla. Bałem się, że nie zdążę, ale... zdążyłem. Złapałem fregatę klasy Condor. Caldarski sprzęt, szybki, zwrotny, strzelający rakietami. Związaliśmy się w zaciekłą walkę. Po chwili na scenę wleciał jego kolega, we fregacie klasy Incursus. Mój Hookbill zdrowo obrywał, a Condor zszedłbył do struktury, gdy... jego tarcza kompletnie się odnowiła.
Pięknie!!! Medium Ancillary Shield Booster w akcji!
I tak parę razy. Badziewie nie chciało zginąć, Incursus przeszkadzał, a ja już byłem prawie ugotowany. Jasny błysk trochę mnie zmylił - myślałem, że już poszedłem do piachu (zostało mi ledwie kilkanaście procent struktury), ale to dzielny Condor udał się do Valhalli!!! (podwójny MASB! to dlatego było mi tak trudno...)
Niestety, celna salwa z Incursusa uniemożliwiła mi kontynuowanie walki.
Uciekłem, przesiadłem się w nowego CN Hookbilla i wtedy ujawniła się moja wada. A było to tak: z systemu Ohide, gdzie mam składowisko statków, wypuściłem się do systemu Kamela. To główny system amarryjskiej strefy wojny. Nie wiele myśląc, widząc w systemie mrowie ludzi - milicji amarryjskiej, jakiś neutreali i kilku (w dużej mniejszości) milicjantów minmatarskich, rzuciłem się na pierwszy minor complex.
Nie sprawdziwszy co jest w skanie.
Gdy dobiłem do wrót przyspieszeniowych, powitały mnie dwie wściekle czerwone sygnatury krążowników Tech 2 klasy Curse (wyssanie całej energii z mojego statku w 5 sekund i zrzucenie na głowę mrowia dron) oraz Rook (permanentne zablokowanie moich systemów celowniczych i poczęstowanie salwą morderczych pocisków). Zwykle, przed każdym lotem na complex warpuję na jakieś miejsce w pobliżu, robię sobie safe-spotta w przestrzeni, warpuję doń i dopiero wtedy przy użyciu skanera sprawdzam, kto jest w okolicy. Tym razem tego nie zrobiłem i właśnie to się zemściło. Tak, na załączonym wyżej killmailu nie ma takich statków bo... jedynym sposobem ucieczki (jaki w tej chwili mi się skojarzył) było odpalenie wrót przyspieszeniowych i wrzucenie się do wnętrza przestrzeni complexu. Minor'y nie wpuszczają statków większych niż fregaty i destroyery, więc oba krążowniki za mną nie polecą. Ta decyzja nie była do końca pochopna: w obszarze kątowym 120 stopni (czyli nie wymagającym obracania statku) nie było żadnych obiektów astronomicznych, do których mógłbym warpnąć, a oba statki rozpoczęły właśnie namierzanie i były blisko (10km!), więc próba ucieczki, nawet na włączonym MWD - poza ich zasięg na nic by się zdała (Curse ma zasięgu 32-37 km na swoich capacitor neuterach więc zabrakłoby mi prądu gdyby mnie dopadł).
Wrota przyspieszeniowe zadziałały na chwilę przed tym gdy oba krążowniki zakończyły swe namierzanie. I nie założyły mi warp disruptorów/scramblerów! (oba systemy powodują, że zarówno warp jak i wrota przyspieszeniowe nie zadziałają). Uciekłem.
I... wpadłem na 3 statki czatujące przy wlocie do podprzestrzeni minor complexa: fregaty klasy Rifter, Incursus i Federation Navy Comet. Próba odbicia od nich i warp niestety spaliły na panewce. Warp scramblery wyłączają napęd microwarp drive więc można powiedzieć, że zostałem podany im na tacy.
Być może, gdyby zamiast shield extendera miałbym 1 lub 2 MASBy - wytrzymałbym na tyle, by chociaż walczyć...
Ale tego nie wiem, bo nie latam z MASBami.
Całe zdarzenie spowodowało, że musiałem na jakiś czas odpocząć od EvE. Przytulił mnie Skyrim (dalsze przygody w tej grze, które rozpocząłem zeszłej zimy). Ale, ale! Nie porzuciłem EvE - odetchnąłem od walki, skupiając się na logistyce. Wiem, jak na mnie działa brak "wsparcia logistycznego" czyli krótko mówiąc statków.
We wcześniejszych postach wspominałem, że mam czym latać. Ale szybkość spadania Hookbilli wymusiła na mnie przemyślenie, czy rzeczywiście - nauka pvp nie będzie dla mnie zbyt droga? I co, gdy te fregaty się skończą?
Poczytałem trochę (głównie o nadchodzącym dodatku Retribution i zmianach we faction wars jakie zafundowało CCP ostatnio) i skupiłem się na.. skupowaniu statków "na zaś". Co z tego wynikło?
W tej chwili Ezoko posiada:
więc jest czym latać ^_^
Na pierwszy ogień pójdzie 17 Condorów. Twardość tego statku oraz możliwości bojowe dają mi do myślenia. Poza tym kosztuje poniżej 200 tyś ISK! Dla porównania Hookbille chodzą powyżej 12 mln ISK. Z pełnym fitem pvp - malutki Condor zamyka się w 7-8 mln, Hookbill od 22 do 50 mln.
Swoją drogą - kiedyś w EvE ledwo wiązałem koniec z końcem, teraz udaje mi się lekkomyślnie tracić drogie fregaty. Wydaje mi się, że w tej grze osiągnąłem równowagę między walkami a zarabianiem kasy. Podstawą jest to, że muszę mieć wolność wyboru działań i jak narazie, spełniam to poprzez latanie pod szyldem własnej korporacyjki. Małej, ale własnej.
Jeśli ktoś czuje, że latać chce tak samo - Synowie Gehenny czekają z otwartymi ramionami.
W zasadzie "córy" bo narazie jest nas (role playing=ON)... dwie ;))
Fly dangerous!
Kontynuowałem latanie po okolicach Kamela. W interceptorze klasy Malediction. Pomarańczowi (wroga milicja) albo nie dali się łapać, albo tkwili bezpiecznie na minor military complex'ach do których fregaty Tech2 takie jak interceptory nie mają wstępu.
Przydybałem takiego jednego. Szybka decyzja i zmiana sprzętu na fregatę tech 1 caldari navy hookbilla. Bałem się, że nie zdążę, ale... zdążyłem. Złapałem fregatę klasy Condor. Caldarski sprzęt, szybki, zwrotny, strzelający rakietami. Związaliśmy się w zaciekłą walkę. Po chwili na scenę wleciał jego kolega, we fregacie klasy Incursus. Mój Hookbill zdrowo obrywał, a Condor zszedłbył do struktury, gdy... jego tarcza kompletnie się odnowiła.
Pięknie!!! Medium Ancillary Shield Booster w akcji!
I tak parę razy. Badziewie nie chciało zginąć, Incursus przeszkadzał, a ja już byłem prawie ugotowany. Jasny błysk trochę mnie zmylił - myślałem, że już poszedłem do piachu (zostało mi ledwie kilkanaście procent struktury), ale to dzielny Condor udał się do Valhalli!!! (podwójny MASB! to dlatego było mi tak trudno...)
Niestety, celna salwa z Incursusa uniemożliwiła mi kontynuowanie walki.
Uciekłem, przesiadłem się w nowego CN Hookbilla i wtedy ujawniła się moja wada. A było to tak: z systemu Ohide, gdzie mam składowisko statków, wypuściłem się do systemu Kamela. To główny system amarryjskiej strefy wojny. Nie wiele myśląc, widząc w systemie mrowie ludzi - milicji amarryjskiej, jakiś neutreali i kilku (w dużej mniejszości) milicjantów minmatarskich, rzuciłem się na pierwszy minor complex.
Nie sprawdziwszy co jest w skanie.
Gdy dobiłem do wrót przyspieszeniowych, powitały mnie dwie wściekle czerwone sygnatury krążowników Tech 2 klasy Curse (wyssanie całej energii z mojego statku w 5 sekund i zrzucenie na głowę mrowia dron) oraz Rook (permanentne zablokowanie moich systemów celowniczych i poczęstowanie salwą morderczych pocisków). Zwykle, przed każdym lotem na complex warpuję na jakieś miejsce w pobliżu, robię sobie safe-spotta w przestrzeni, warpuję doń i dopiero wtedy przy użyciu skanera sprawdzam, kto jest w okolicy. Tym razem tego nie zrobiłem i właśnie to się zemściło. Tak, na załączonym wyżej killmailu nie ma takich statków bo... jedynym sposobem ucieczki (jaki w tej chwili mi się skojarzył) było odpalenie wrót przyspieszeniowych i wrzucenie się do wnętrza przestrzeni complexu. Minor'y nie wpuszczają statków większych niż fregaty i destroyery, więc oba krążowniki za mną nie polecą. Ta decyzja nie była do końca pochopna: w obszarze kątowym 120 stopni (czyli nie wymagającym obracania statku) nie było żadnych obiektów astronomicznych, do których mógłbym warpnąć, a oba statki rozpoczęły właśnie namierzanie i były blisko (10km!), więc próba ucieczki, nawet na włączonym MWD - poza ich zasięg na nic by się zdała (Curse ma zasięgu 32-37 km na swoich capacitor neuterach więc zabrakłoby mi prądu gdyby mnie dopadł).
Wrota przyspieszeniowe zadziałały na chwilę przed tym gdy oba krążowniki zakończyły swe namierzanie. I nie założyły mi warp disruptorów/scramblerów! (oba systemy powodują, że zarówno warp jak i wrota przyspieszeniowe nie zadziałają). Uciekłem.
I... wpadłem na 3 statki czatujące przy wlocie do podprzestrzeni minor complexa: fregaty klasy Rifter, Incursus i Federation Navy Comet. Próba odbicia od nich i warp niestety spaliły na panewce. Warp scramblery wyłączają napęd microwarp drive więc można powiedzieć, że zostałem podany im na tacy.
Być może, gdyby zamiast shield extendera miałbym 1 lub 2 MASBy - wytrzymałbym na tyle, by chociaż walczyć...
Ale tego nie wiem, bo nie latam z MASBami.
Całe zdarzenie spowodowało, że musiałem na jakiś czas odpocząć od EvE. Przytulił mnie Skyrim (dalsze przygody w tej grze, które rozpocząłem zeszłej zimy). Ale, ale! Nie porzuciłem EvE - odetchnąłem od walki, skupiając się na logistyce. Wiem, jak na mnie działa brak "wsparcia logistycznego" czyli krótko mówiąc statków.
We wcześniejszych postach wspominałem, że mam czym latać. Ale szybkość spadania Hookbilli wymusiła na mnie przemyślenie, czy rzeczywiście - nauka pvp nie będzie dla mnie zbyt droga? I co, gdy te fregaty się skończą?
Poczytałem trochę (głównie o nadchodzącym dodatku Retribution i zmianach we faction wars jakie zafundowało CCP ostatnio) i skupiłem się na.. skupowaniu statków "na zaś". Co z tego wynikło?
W tej chwili Ezoko posiada:
- 7 fregat typu combat klasy Caldari Navy Hookbill
- 17 fregat typu interceptor Tech1 klasy Condor
- 4 fregaty typu interceptor Tech2 klasy Crow
- 3 fregaty typu interceptor Tech2 klasy Malediction
- 2 fregaty typu interceptor Tech 2 klasy Crusader
- 1 fregatę typu stealh bomber klasy Purifier
- 1 fregatę typu combat klasy Imperial Navy Slicer
- 5 fregat szturmowych klasy Hawk
- 7 krążowników typu attack cruiser klasy Caracal
- 5 krążowników typu combat cruiser klasy Caldari Navy Caracal
- 6 krążowników typu attack cruiser klasy Caldari Navy Osprey
- 1 krążownik typu combat recon klasy Curse
- 1 krążownik typu force recon klasy Pilgrim
- 1 battlecruiser klasy Drake
więc jest czym latać ^_^
Na pierwszy ogień pójdzie 17 Condorów. Twardość tego statku oraz możliwości bojowe dają mi do myślenia. Poza tym kosztuje poniżej 200 tyś ISK! Dla porównania Hookbille chodzą powyżej 12 mln ISK. Z pełnym fitem pvp - malutki Condor zamyka się w 7-8 mln, Hookbill od 22 do 50 mln.
Swoją drogą - kiedyś w EvE ledwo wiązałem koniec z końcem, teraz udaje mi się lekkomyślnie tracić drogie fregaty. Wydaje mi się, że w tej grze osiągnąłem równowagę między walkami a zarabianiem kasy. Podstawą jest to, że muszę mieć wolność wyboru działań i jak narazie, spełniam to poprzez latanie pod szyldem własnej korporacyjki. Małej, ale własnej.
Jeśli ktoś czuje, że latać chce tak samo - Synowie Gehenny czekają z otwartymi ramionami.
W zasadzie "córy" bo narazie jest nas (role playing=ON)... dwie ;))
Fly dangerous!
Komentarze
Prześlij komentarz