Pokaż mu, że przegrywasz, a potem go spal

Nie chciało mi się szukać cytatu ze "Sztuki wojny" San Tzu, więc wymyśliłem swój :)

Początek roku w EvE zaczął mi się mega syfiato: stratą 4 niszczycieli oraz ciężkiego krążownika, który swój dziewiczy lot zakończył walką z pięcioma oraz disconnectem co przypłaciłem utratą kapsuły. Sama walka z przeważającymi siłami nie była zła - byłem głównie zagłuszany, gdy tylko odzyskiwałem namiar, to te wredne fregaty obrywały. Uciekały i wracały. Gdy już było tak, że chociaż jedna padnie, nim mnie dobiją, mój komp zdecydował się na disconnecta. Dobili mnie i moją kapsułę. Obudziłem się w szpitalu...

1szy mój kill trafił się w końcowce wielkiej bitwy o system Dal, 3go stycznia. Amaryjczycy ścierali się z Minmatarami już od dobrych 3 godzin. Ja skacząc kilka systemów, w niszczycielu rakietowym klasy Corax, uniknąłem cudem  dwóch gate campów i dotarłem na miejsce. Matarczycy, mimo przewagi ponad 30% w ludziach, mieli już nas dość i jedynie pyskowali na local czacie. Rozdzieliliśmy siły na dwa plexy - novice, gdzie polecialo ponad 50 naszych fregat i small military outpost, gdzie zostały niszczyciele i cięższe fregaty.



I... wskoczył do nas neutralny niszczyciel. Chwilę wszyscy patrzyli na niego (jakieś 20+ luda), nie atakując tylko czekając. Gość...zatakował, chwilę później było po nim - okazało się, że z całej naszej gromady, ataku dokonało tylko nas trzech! Ostatni cios zadałem ja :)
http://eve-kill.net/?a=kill_detail&kll_id=15763064

Piątego stycznia... 
wyruszyliśmy na małe polowanie w trzech - uzbrojeni jedynie we fregaty szturmowe i niszczyciele (2x Harpy i mój Coercer).

Najpierw zaatakował nas pirat, w niszczycielu klasy Trasher. Znaliśmy go - miał w systemie ukryty krążownik, który dostarczał mu masę bonusów do "wszystkiego", więc jego niszczyciel był mocny. Na tyle, że rozwalił nam jedną fregatę szturmową, uszkodził drugą (na szczęście zwiała) podczas gdy ja próbowałem go gonić moim niszczycielem. Dopóki na polu byłem razem z naszą Harpią, koleś uciekał, ja go goniłem. Gdy harpia musiała uciekać, wtedy i ja zacząłem uciekać, widząc co się dzieje. Pirat oczywiście zaczął mnie namierzać, wszedł na zasięg i kąsał. Coś mnie tknęło - dałem po hamulcach i w tył zwrot, na niego! Wjebałem mu się z butami (lasery uzbrojone w przenikliwe kryształy marki Imperial Navy Multifrequency S czyli płaczę krwią!!) na ryj. Jego tarcza zaczęła znikać i... odbudowała się do nowości! Na szczęście mój warp-scrambler wyłączył jego napęd MWD, więc był w zasięgu. Ale próbował odbijać... niestety, obudził się we mnie pradawny wojownik i byłem krok przed nim. Dość by przełamać jego tarcze, wbić mu się w armor, wreszczcie w jego strukturę! Tarczę próbował odnawiać, lecz nie dawałem mu szansy - przepaliłem oba lasery, trzymałem kierunek i swój optimal i zjadałem go szybciej, niż on rozwalał mnie! Gdy był w połowie struktury, czułem jego panikę. Przestał manewrować, szykował się już kapsułą do ucieczki! Mój statek też płonął, więc decydowała ostatnia salwa:
http://eve-kill.net/?a=kill_detail&kll_id=15794940
Koleś śmignął kapsułą natychmiast gdy jego statek eksplodował i po dłuższej chwili napisał na localu "GF". W rzeczy samej, GoooodFight! :)



Mój coercer of doom nie palcem robiony ;) płonął z dumy... i zniszczeń. Moduły popalone, ale... nie spaliłem żadnego!! Zebrałem to co z niego zostało... kończąc plex'a ^_^

Coercer of Doom

Chłopaki polecieli się naprawiać i po nowy statek, ja zrzucić łupy i też się naprawić. Pojawił się Ereb, który dołączył we fregacie i chwilę później przydybaliśmy na bramie wrogi... pancernik! Okręt klasy Apocalypse to monstrum, które może mieć obrony grubo ponad 100k Hit Pointsów. Nasze statki miały w porywach 4-10 tyś obrony, a było nas 4. Zaatakowaliśmy...

... po dwóch strzałach z obszarowej broni energetycznej (large smartbomb) musiałem gwałtownie zwiększyć orbitę, gdyż oba ciosy zniszczyły całą moją tarczę i pancerz!! Mój niszczyciel trzymał się tylko na strukturze. Ale large smartbomb nie sięgał do mej nowej orbity... a jego działa laserowe nie trafiały. Wysłał drony. Te trochę mnie nadniszczyły, więc zaczęliśmy je zbijać. A potem wróciliśmy do niszczenia battleshipa. Niestety, przylecieli jego koledzy - dwa krążowniki oraz stealh bomber. Poskładaliśmy się szybko od ciosów krążowników. Najwytrwalej walczył Azbuga w swej fregacie szturmowej klasy Harpy, niestety padł, gdy pancernik zaczął już puszczać dym (tak w połowie struktury był). Potraciliśmy statki, ale warto było ^_^

Apocalypse przy stacji (w oddali battlecruiser Drake).
Fregata naprawdę będzie mała.

Po reshipie - znów niszczyciele i fregaty, udaliśmy się na długi patrol, gdzie udało się rozwalić nam dwa krążowniki dronowe :)
http://eve-kill.net/?a=kill_detail&kll_id=15791839
http://eve-kill.net/?a=kill_detail&kll_id=15790893

Przepis jest prosty - rozwalić im drony oraz zagłuszyć (dołączył do nas krążownik elektronicznego ataku klasy Falcon) i wreszcie spalić.

Roam zakończyliśmy malowniczymi eksplozjami naszych statków, gdyż nasza mała flotka została wytarta z przestrzeni przez przeważające siły matarskie :(

Wczoraj za to...
udałem się w podróż moim dawno nieużywanym stealh bomberem klasy Purifier. To fregata, bardzo delikatna, która ma dwie cechy - umie latać będąc niewidzialną oraz ma 3 battleshipowe wyrzutnie torped. Czyli potrafi walnąć mocno każdy duży cel. W mały nie trafi...

Dużym celem stał się ciężki krążownik klasy Hurricane, który strzelał do NPCów na pasie asteroid w towarzystwie statku górniczego. Atak był ryzykowny - oba statki mogły wypuścić na mnie masę dron, i wtedy zniknąłbym w malowniczej eksplozji. Oczywiście atak poprzedziłem obserwacją - obaj piloci byli młodzi, nie używali dron do walki z NPCami, więc założyłem, że się uda. Moją obroną była moja prędkość - orbita ponad 2 tyś m/s, niestety w niekomfortowych warunkach - asteroidy! Każda, a właściwie jej grawitacja była dla mnie śmiertelną pułapką.

Zdecydowałem się na atak. Pierwsze salwy zniosły tarcze battlecruisera, ale z pancerzem było gorzej. Ciężko to szło. On mnie trafiał, lekko - a gdy mój statek zwalniał - bolało. I manewrował - gdyż trzymałem go na długim warp disruptorze, który nie wyłączał MWD, więc powoli mi uciekał z zasięgu i musiałem korygować orbitę. Wreszcie rozwaliłem mu pancerz i zacząłem rzeźbić jego strukturę. A sam byłem już na wykończeniu - mój bomber płonął, ale trochę tarcz regenerował. Zabawę przerwał mi drugi battlecruiser, który widziałem na skanerze - leciał pełną prędkością chcąc ratować kolegę. I to w mocnym battlecruiserze leciał - klasy Talos. Gallencki statek, który może użyć 8 morderczo skutecznych, battleshipowych dział hybrydowych... które są takie sobie jeśli chodzi o strzelanie do fregat. Chyba, że statek ma bonusy do trackingu dział (obracania i trzymania celu), a Talos... je miał.

W wyniku takiego obrotu sprawy - odleciałem w siną dal.
Tzn nie do "Dal" (system), a do domu :) czyli Gultratren. Kilkanaście jumpów, co dla niewidzialnego statku jest pestką...


W międzyczasie...
tzn w między dniach stałem się posiadaczem dwóch statków. Jeden to frachtowiec klasy Providence. Olbrzym, którym będę mógł wozić spakowane battleshipy ^_^ i na nich zarabiać. Dzięki Celestoid za wsparcie finansowe :) Drugi - to krążownik pirackiej frakcji Sansha, Phantasm! Tak, kiedyś o pisałem o kolczastych zabawkach w EvE i teraz mam taki:


Statek nie jest tani... jakieś 130 mln, z fitem będzie ze 180... 10x droższy niż krążowniki klasy Omen. Ale ma potencjał. I zobaczymy co zwojuje...

Egzekucja
Miałem chwilę, więc przygotowałem sobie malutką fregatkę Tech 1 klasy Executioner. Zostało mi kilka minut grania, więc rozpoczynanie military plexa nie wchodziło w grę (robi się 10..15 min). A musiałem sprawdzić go w walce, no musiałem!!

I sprawdziłem ^_^. Jestem zły. Devilish!
http://eve-kill.net/?a=kill_detail&kll_id=15808057

Komentarze

  1. Widzę, że wiele się dzieje. Gratuluje, coraz ciekawszy killboard. Ciekawa akcja Puriferem. Ile czasu trwała i jak bardzo uszkodziłeś ten krążownik?

    Cu in space.

    OdpowiedzUsuń
  2. battlecruiser :) i do struktury, brakowało z dwie salwy, bo z 2/3 mu jeszcze zostało...

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło poczytać :) Widzę, że trzeba dołączyć, gdzie akcja się dzieje :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło

Zróbmy sobie grę