Nowe życie

Dłuższy czas była tu cisza, albowiem na urlopie byłem ;)

Nowe życie w 0.0 zaczęło mi się od paru NPCów zabitych bombowcem Manticore, którym tam doleciałem. TAM, czyli do domu. W między czasie, miałem umówiony transport moich kilku statków, które chciałem mieć na miejscu w 0.0 (Drake, Curse, Purifier), a reszta, która stacjonowała w Audaerne/Aset była albo do sprzedania, albo do oblatania lokalnie, gdybym 0.0 się znudził i skoczył na "stare ziemie" wykorzystując jump clona.

Rozpocząłem więc wielką sprzedaż, wykorzystując zarówno możliwości sprzedażowe O Elizuni jak i Ezoko. Tą skoczyłem jump clonem do Aset i wydostałem się stamtąd moim kolczastym krążownikiem typu Phantasm.



Udałem się nim w drogę do nowego domu w 0.0, ale nie w wyposażeniu podróżnym (warp core stabilisery dające jako taką ochronę przed scramblerami oraz nanofibery, dające zwrotność) tylko w bojowym, bo stwierdziłem, że powalczę.

Skok do 0.0 był całkiem ok. Nikogo nie było na bramie po drugiej stronie, więc ośmielony tym poleciałem dalej. Tam, natrafiłem na małą pikietę po drugiej stronie bramy (choć wydawało mi się, że jest tam klikanaście statków). Mała pikieta liczyła raptem 5 statków (choć mogły być tam i krążowniki logistyczne, naprawiające statki bojowe gate camp'a), w tym ciężki krążownik typu Brutix, krążownik Caracal, niszczyciel klasy Interdictor typu Sabre, krążownik wsparcia elektronicznego typu Rapier i niszczyciel Thrasher.

Ja nie mogłem się zdecydować czy walczyć, czy uciekać. Wpierw zaatakowałem caracala, ale gdy ten odleciał, to stwierdziłem, że przestanę strzelać i uciekam do wrót. Co trwało wieczność, tym bardziej, że rapier spowalniał mnie znacznie swoimi spowalniaczami napędu (webs), no i stwierdziłem, padnę, zanim coś zrobię, więc zaatakowałem najbliższy cel - trashera i padłem po chwili. Razem z kapsułą.

Ale zabiłem najsłabszego uczestnika pikiety (killmail).

Słabo, tragicznie i słabo.

Głupie niezdecydowanie. A mogłem spokoknie skupić się na walce - caracal gdy ode mnie uciekł, miał połowę tarcz rozwalonych (a strzelałem do niego z krótkiego zasięgu i raczej nie zadałem sobie trudu by wyłączyć mu napęd własnym scramblerem). Spokojnie rozwaliłbym poza niszczycielem, drugiego - interdictora - specjalistę od stawiania baniek, które obszarowo wyłączają napęd. A potem mógłbym bawić się z będącym blisko brutixem.

No nic, mądry po szkodzie.

*

Sprawdziłem, czy mój ciężki krążownik typu Drake nadaje się do robienia anomalii w zero zero. Nadaje się! W 2h luzackiego strzelania i zbierania fantów, byłem bogatszy o 40 baniek w kasie i tyle samo w sprzęcie. Przy okazji, od jednego z nowych kompanów (Ezoko jest teraz w korporacji Thirtyplus) dostałem gratis drugiego drejka, celem zniszczenia go w pvp! Miłe przyjęcie!

I taki jest plan - trzymać się tego battlecruisera w pvp, jak to sobie wymyśliłem dwa lata temu. Skończyć z eksperymentami, tylko skupić się na przeganianiu obcych pałętających się po naszym podwórku ;)

No, ale zanim to nastąpi, chciałem sprawdzić - jak dalej pójdzie mi latanie stealh bomberem i walka z innymi.

*

Zaokrętowałem się na bombowca typu Purifier i udałem się w długą, samotną podróż w czasie której:
1) odwiedziłem ponad 50 systemów 0.0 w kilku różnych regionach
2) walczyłem z drejkiem na bramie, gdy ten zaatakował przyjacielskiego battleshipa typu Dominix. Drake próbował mnie łapać, i po chwili przylecieli jego koledzy w caracalach (ok 20 krążowników), więc ja musiałem salwować się ucieczką. I uciekłem.
3) porozmawiałem z przyjaciółmi piszącymi cyrilicą, którzy nakierowali mnie na systemy, kontrolowane przez nieprzyjaciół
4) ominąłem duży gate camp złożony z ponad 30 statków różnego typu
5) przeleciałem przez duży gate camp, składający się głównie z fregat i niszczycieli. Myślałem, że już po mnie! Ale uciekłem
6) NIE przeleciałem przez mały gate camp, który składał się z... 5 statków.

Odnośnie pkt 6. Standardowo, chciałem uciec wykorzystując technikę MWD+niewidzialność i potem kluczenia, tak by wylecieć z bańki mobile warp disruptora lecz niestety uczestnicy tej pikiety widzieli w którym miejscu znikam. I mimo, że zmieniałem tor lotu mojego niewidzialnego statku, zdołali zbliżyć się do mnie na odległość mniejszą niż 2km, co z kolei spowodowało wyłączenie niewidzialności. No, a potem to co się działo, bylo żałosne - myślałem, że zginę w 5 sekund, albowiem atak 2 krążowników, niszczyciela i 2 fregat szturmowych nie powinien pozostawić wątpliwości pilotowi kruchego bombowca, lecz było inaczej:

(uchwyciłem końcówkę tej "egzekucji")



Całość trwała dobre parę minut. Nie strzelali, tylko pompowali mi tarcze, a krążownik typu Stabber Fleet Issue najpierw pozwolił, bym zdjął mu tarczę swoimi ciężkimi torpedami, a potem pokazał, że normalnie, jak on lata nie mam najmniejszych szans w niego trafić. O dziwo, nie śmiali się ze mnie na local chat.

Do kolekcji posłali mi do piachu i kapsułę, pozbawiając mnie implantów za ok 110 baniek.

*

Cóż, dwie silne straty, jedna na własne życzenie, druga już nie bardzo. Ale nic to, ryzyko latania stealh bomberem niestety jest takie, że jak ktoś na niego spojrzy, to stealh bomber już nie żyje. Za to "wpadka" z phantasmem uświadomiła mi jedno: statek o dużym pancerzu, przy odrobinie doświadczenia i szczęścia może trochę powalczyć. No i też - należy wykorzystywać to, w czym się jest dobrym. Ja spojrzałem na skille postaci Ezoko, na swój styl walki i na swoje obecne możliwości finansowe i stwierdziłem, że narazie, na 0.0, najlepszym statkiem jakim mogę latać będzie Drake.

Pożyjemy i zobaczymy ;)
Fly dangerous!

Komentarze

  1. w null solo jest mocno ograniczone przez cholerne banki.. ale może się jednak da :)

    Azbu

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Civilization 5 - Zwycięstwo poprzez dominację