Gra Endera

Ender czyli "Kończący". Jestem ostatnio Enderem i wziąłem się za… choć "wziąłem" brzmi jakbym musiał coś zrobić. A ja to "chcę", więc zachciało mi się zagrać w coś innego. Battlefieldowym multi już rzygam, więc zapragnąłem skończyć kampanię. Jakież było moje rozczarowanie połączone z naiwnym zdziwieniem, bo po raz kolejny gra DICE zrobiła mi psikusa (zwykłe chamstwo!!!) i zresetowała mi kampanię do zera. Nożkur!! Po raz kolejny! Bugfield 4 rzeczywiście zasłużył na swe miano. Czytałem ostatnio smutny artykuł w PSX #201, jak to DICE bez mydła zrobiło sobie dobrze, a nam zaserwowało półprodukt, który nie powinien przejść testów końcowych: rubber-band error objawiający się szarpaniem naszego wojaka niby miał przejść do historii po ostatnich zmianach, a doczytywanie się tekstur czy dźwięku po długim czasie od rozpoczęcia rozgrywki możemy potraktować jako (nie)miłe przypomnienie poprzedniej generacji. No cóż, w końcu zapłaciliśmy to mamy! W gratisie ;)

W każdym razie zeźliłem się zdrowo, ale trzeci raz pierwszych trzech rozdziałów przechodzić nie będę (oczywiście reset kampanii oznacza również brak możliwości rozpoczęcia (powrotu?) do rozdziałów, które się grało). Tym bardziej, że w samych kampaniach checkpointy były tak mało responsywne na postępy gracza, że często gęsto powtarzałem dany fragment rozgrywki ilekroć zdarzyło mi się przerwać grę i wyłączyć le console. A sama kampania? Gdyby była fajna, to bym nie marudził ;)

*



Skończyć postanowiłem Killzone Shadow Fall. I powiem szczerze, robiąc odpowiednio duże przerwy między poszczególnymi rozdziałami, mając w ręku dobre piwo, którego wpływ jest kojącym na zszargane nerwy - nawet da się w to grać. Tak. W TO. Z kampanii wyziera nuda połączona z wkurwieniem na durne fragmenty misji (i nie są to tylko "pociągi"). Pseudo otwarcie świata (szerokie mapy) nie wyszło tej grze na dobre. Traci tempo, maskowane upierdliwością przeciwników w niektórych momentach kampanii, przez co… często ma się tej gry dość. O ile multi jest ok, o tyle kampania to ledwie cień genialnej dwójki i bardzo dobrej trójki. W obie gry grało mi się fajnie, nie mogłem się doczekać, aż pokonam (zajebistych i bogu ducha winnych Helgan) bo chciałem wiedzieć co będzie dalej. W KZS… jest niby intryga, ale tak przedstawiona, że złapałem się na tym, że sprawdziłem w internecie ile jeszcze przede mną do końca. O zgrozo… skończyłem właśnie 6-ty poziom i zostały jeszcze 4!

No comments, jak powiedział przedstawiciel CCP na pytanie, czy szykujecie port Dust 514 na PS4?

*

A gdzie w tym narzekaniu Ender? Wszak koleś wykańczał obcych i kończył to co zaczął, a z powyższego na razie wynika, że niżej podpisany (jak zwykle ;)) rozgrzebał i nie skończył.

Otóż…. BŁĄD!



W przepastnych pudłach z grami wygrzebałem rozpoczętą kiedyś, dawno temu - Call Of Duty Black Ops 2. Pominę milczeniem durny pomysł osadzenia tej gry w przyszłości, albowiem mimo tego, wystarczyły 2 dni deszczowego długiego weekendu bym tę kampanię pożarł i dotarł do napisów końcowych. Ta część serii nie spowodowała jednak, że przy napisach końcowych siedziałem długo, w zadumie. Ale nie czułem też ulgi, że wreszcie się skończyło. Gra była ok. Mieszanina retrospekcji i akcji teraźniejszej (przyszłej?) oraz nawiązania do Black Ops 1 spowodowały jedno: nie mogłem oderwać się od ekranu. I to jest to! Panowie z Guerilla Games i DICE powinni się uczyć, jak dobrze reżyserować kampanie singlowe. Wyszydzane wszem i wobec studia CoDa wiedzą co robią. Czy zatem sięgnę po zapowiedziane właśnie COD: Advanced Warfare? NIE MA BATA!! Nie dostaną mojej kasy :) i jak tylko skończę CoD:Ghost, będzie to moje pożegnanie z serią.

*

Kończenie czegoś co się zaczęło to miłe uczucie. W świecie gier jest z tym… ciężko (mówię o ludziach BEZ CZASU). Tytuł musi naprawdę wkręcać (mnie) bym mu poświęcił parę godzin z rzędu. A jeśli ja jestem na coś nastawiony (jak wcześniej na multi w BF) to nie ma siły, bym grał w coś innego. Teraz plany zakończenia kampanii w KZS oraz COD:Ghosts są zagrożone, bo wczoraj odkryłem bardzo ciekawy RPG - Bound by Flame:


Prawie otwartoświatowy (są "huby" jak w Diablo), craftingowy, narracyjny rpg. Nowa marka, ale powyższy trailer bardzo mi się spodobał. Zaszczepił mi chęć siekania i dowiedzenia się co będzie dalej. Przyznam się też, że ostatnio mam jazdę na rpg-fantasy, którą próbowałem leczyć Dragon Age: Początek - ale jakoś gra nie chce mnie trzymać. Za dużo gadania i za mało akcji, i podobnie jak z moim graniem w Mass Effect 2, szybko usypiam ;) A i leciwość gry, w dobie next-genów gryzie mnie po oczach. Za to do kolejnych tytułów next genowych rpg (zwróciłem swą uwagę na Dragon Age: Inquisition, Kingdom Come oraz Wiedźmina 3) strasznie daleko.

Bound by Flame pojawia się w piątek i rodzi niebezpieczeństwo, że next-genowa półeczka wstydu zacznie rosnąć? Nieeee! Nic z tych rzeczy. Ostatnio przekonałem się, że przy odpowiednim nastroju mogę spokojnie skończyć grę, którą w danym momencie będę chciał skończyć ;) KZS mimo swej wrednej kampanii MUSI zostać zakończony, bo nie po to się tyle męczyłem, by odpuścić. Podobnie z CoD:Ghosts. No i leżącym na razie w zapomnieniu AC4 (trochę czasu od poprzedniego posta minęło, to i Edward zdążył popaść w niełaskę, bo poza wątkiem fabularnym, produkt Ubisoftu jednak potrafi się znudzić - tu boję się, że tak samo może być z Watch Dogs).


A na zakończenie polecam taki socjo-eksperyment: Diablo III, 4 pady, wolny wieczór, przyjaciół i dużo dobrego piwa ^_^ 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło