Spętany ogniem demon braku czasu
Bound by Flames - na tę grę trafiłem zupełnie przypadkowo, znajdując gdzieś newsa "co w maju na PS4?". I sobie ją kupiłem w dniu premiery napalonym będąc jak szczerbaty na suchary. Pograłem trochę, odkryłem, że gra jest mega trudna. Graficznie było tak sobie, ale poziom trudności - swoją niedostępną dla innych gier (w które grałem) oldschoolowością mnie urzekł. A potem pojawił się permanentny brak czasu. I recenzje gry, które ją generalnie... skopały. Tia, 4/10 nie wróży dobrze. Ale czy naprawdę?
Jako człowiek z permanentnym brakiem czasu odkryłem głodowe racje grania na tydzień. Rzędu 3h/tydzień. W zasadzie - weekend. Gdy zasiadłem do tej trudnej gry, licząc czas jak ostatnie grosze, o mało padem nie roztrzaskałem telewizora. Tak mnie gra zaczęła wkurwiać, gdy utknąłem. Niestety save'y były źle zapisane, więc musiałem się cofnąć o (tydzień) do początku gry, tracąc z moich rozegranych 3,5h - aż dwie! Fuck! Nie ma co, rpg fantasy starej szkoły, gdzie nie było łatwo. Fuck this fucking shit, more saves and play once again!
Ludzie w recenzjach narzekają na tę grę - że grafika do bani, że naiwna i głupia fabuła itd... Hmm... grafika wygląda jak ulepszone Borderlands 2. Gra ma błędy, ale to raczej na poziomie projektowania, niż bugi rodem z BFa, gdzie grać się nie da. Czy fabuła jest głupia? Nie wiem, dla mnie jest grywalna i może być. Dotyka wszystkiego co fantasy powinno mieć - to przypomnienie oldschoolowego Eye of the Beholder - ma być dużo łażącego badziewia, trzaskających kości, cycata czarodziejka i młoda siksa-kapłanka. Jakiś romans też ma być w tle, choć nie wiem co z tego wyjdzie bo mi kozak zamienił się w demona. Płonie cały, skórę ma spaloną... słaba partia ;)
Co mnie w tej grze urzeka? Chcę ją skończyć. Jest liniowa do bólu, choć daje odrobinę swobody (jak dungeony z dawnych lat). I trudna (obniżyłem poziom trudności do najniższego, więc ryzykuję i czasem po walce nie save'uję gry ;)). I najlepsze dla mnie - dialogi. Autorzy nie silili się na super staroangielskie pierdolenie, polecieli po całości i zrobili dialogi w stylu nowoczesnego kina akcji. Więc wyżej użyte przeklinanie jak szewc nie było przypadkowe - język jest cięty w tej grze, choćby w Od zmierzchu do świtu. Gra w wersji angielskiej... szkoda, że nie w polskiej, bo pewnie pobiłaby klnięcie w BFie :)
Jak na człowieka, który ostatnio gra 3h tygodniowo, mam w tej grze niesamowite 8h.... plan by dokończyć tę grę przed Watch Dogsami oczywiście nie wypali. Ale kij z tym, Bound by flames mam zamiar skończyć i skończę. Choćby na przekór recenzjom. Może i ta gra to crap, ale fajnie się w to gra i po raz pierwszy praktycznie nie ziewam oglądając cut-scenki. A próbki dialogów zebrałem na screenach. Jak dla mnie, gra ma bawić i ta to robi. Może nie mam zbyt wygórowanych wymagań ;) (tak, uwielbiam literaturę z www.baen.com ^_^).
Jako człowiek z permanentnym brakiem czasu odkryłem głodowe racje grania na tydzień. Rzędu 3h/tydzień. W zasadzie - weekend. Gdy zasiadłem do tej trudnej gry, licząc czas jak ostatnie grosze, o mało padem nie roztrzaskałem telewizora. Tak mnie gra zaczęła wkurwiać, gdy utknąłem. Niestety save'y były źle zapisane, więc musiałem się cofnąć o (tydzień) do początku gry, tracąc z moich rozegranych 3,5h - aż dwie! Fuck! Nie ma co, rpg fantasy starej szkoły, gdzie nie było łatwo. Fuck this fucking shit, more saves and play once again!
Ludzie w recenzjach narzekają na tę grę - że grafika do bani, że naiwna i głupia fabuła itd... Hmm... grafika wygląda jak ulepszone Borderlands 2. Gra ma błędy, ale to raczej na poziomie projektowania, niż bugi rodem z BFa, gdzie grać się nie da. Czy fabuła jest głupia? Nie wiem, dla mnie jest grywalna i może być. Dotyka wszystkiego co fantasy powinno mieć - to przypomnienie oldschoolowego Eye of the Beholder - ma być dużo łażącego badziewia, trzaskających kości, cycata czarodziejka i młoda siksa-kapłanka. Jakiś romans też ma być w tle, choć nie wiem co z tego wyjdzie bo mi kozak zamienił się w demona. Płonie cały, skórę ma spaloną... słaba partia ;)
Co mnie w tej grze urzeka? Chcę ją skończyć. Jest liniowa do bólu, choć daje odrobinę swobody (jak dungeony z dawnych lat). I trudna (obniżyłem poziom trudności do najniższego, więc ryzykuję i czasem po walce nie save'uję gry ;)). I najlepsze dla mnie - dialogi. Autorzy nie silili się na super staroangielskie pierdolenie, polecieli po całości i zrobili dialogi w stylu nowoczesnego kina akcji. Więc wyżej użyte przeklinanie jak szewc nie było przypadkowe - język jest cięty w tej grze, choćby w Od zmierzchu do świtu. Gra w wersji angielskiej... szkoda, że nie w polskiej, bo pewnie pobiłaby klnięcie w BFie :)
Jak na człowieka, który ostatnio gra 3h tygodniowo, mam w tej grze niesamowite 8h.... plan by dokończyć tę grę przed Watch Dogsami oczywiście nie wypali. Ale kij z tym, Bound by flames mam zamiar skończyć i skończę. Choćby na przekór recenzjom. Może i ta gra to crap, ale fajnie się w to gra i po raz pierwszy praktycznie nie ziewam oglądając cut-scenki. A próbki dialogów zebrałem na screenach. Jak dla mnie, gra ma bawić i ta to robi. Może nie mam zbyt wygórowanych wymagań ;) (tak, uwielbiam literaturę z www.baen.com ^_^).
Chyba niebawem sięgnę po tę grę - staroszkolne rozwiązania/nawiązania działają na mnie jak lep na muchy. Widziałem kilka gameplay'ów, które w jakiś sposób mnie zachęciły, a skoro dodatkowo Ty poświęcasz swoje głodowe racje grania... ;-).
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, ale moja awersja do fantasy jakoś dyskredytuje tą grę :/
OdpowiedzUsuńA tak poza tym (z racji tego że nie mam do ciebie bezpośredniego kontaktu) na PCtach jest BF3 za darmo: https://www.origin.com/pl-pl/store/buy/battlefield-3/pc-download/base-game/standard-edition :)
dzięki za info :) Co do tego fantasy... przygotowuję wpis o tej grze, jest fajna ALE... ;)
Usuń