Kiedyś to były gry... Na taką dyskusję natrafiłem wczoraj na necie. A przy okazji, mogłem zweryfikować doświadczenie, któremu poddałem się w ubiegłym tygodniu. Otóż, zarzuciłem sobie urlop "tacierzyński" i spędzałem dzień po dniu z Maksem. Żona zyskała trochę oddechu i rzuciła się w wir pracy, tak, że mieliśmy chatę wolną. Nie... nie spędzaliśmy całego dnia przed konsolą :-), raczej... połowę. Mały tak ostro wymiatał w Little Big Planet, że... kiedyś o tym napiszę. A drugą połowę dnia spędzaliśmy w "fikolandzie" (komercyjny plac zabaw dla dzieci/kawiarnia dla rodziców). A mając dość czytania tam mangi, polazłem tam z laptopem, uzbrojony w... Arcanum - Przypowieść o Maszynie i Magyi. I koszmar powrócił. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, Arcanum jest grą tak świetną i wciągającą, że mimo jej starości (2001) oraz wielokrotnego grania, wciągnęła mnie znów. Wykorzystałem ten tydzień haniebnie. Bez umiaru, do pierwszej, drugiej w nocy, przy śniadaniu i kolacji, w Fikola...