Strategicznie

Savage Moon.
Nie miałem wcześniej styczności z gatunkiem strategii Tower Defence. Recenzja gry Savage Moon oraz kilkanaście filmików z game playa spowodowało jednak, że się skusiłęm i zakupiłem tę gierkę na Playstation Store za jedyne 29 zł. Nie ma niestety dema do tej gry, ale nie żałuję.
O so chodzi?
Idea jest prosta. Jest sobie górniczy księżyc, który poza interesującymi nas minerałami, ma również mieszkańców - insektoidów. Mieszkańcy, tj. gigantyczne robale, robią wszystko by nam zaszkodzić, a my nie chcemy tracić okazji do zysków. I tu wchodzi gracz. Stawiamy wieże (z karabinami maszynowymi, moździerzami, laserami, p-lotkami) oraz budujemy (w wybranych miejscach) zapory. Do tego dochodzi rozwój technologii i priorytetyzacja zadań (nastawienie na produkcję, research, zadawanie większych uszkodzeń lub wyciąganie większej kasy). A obcy napływają falami, tak że są chwile spokoju by móc budować.
Całość, klimatem przypomina Starship Troopers, szczególnie scenę, gdzie fala obcych insektoidów atakowała bazę na pustyni (skąd żołnierze się ewakuowali VTOL'ami). Grafika - na poziomie EndWar'a, a audio - sączy nam się w uszy niepokojący ambient (fajnie wzmaga poczucie zagrożenia). Pad dualshock oczywiście drga nam w dłoniach w miarę pojawiających się eksplozji (p-lotki lub moździerze lub zniszczenia zapór).
Smaczek - dla mnie, to "mastering" czyli ogólno światowa tablica wyników. Przy każdym nicku, widnieje flaga państwowa, co dodatkowo zagrzewa do walki, by naszą flagę umieścić w pierwszej dziesiątce. Wyniki są podzielone na poszczególne poziomy (lokacje) oraz obejmują całą grę.
Gameplay - osobiście, wytrzymuję rozegranie jednego poziomu dziennie. Wytrzymuję, w sensie, wieczora, bo poziom zajmuje z jakieś 20-30 minut, a potem można robic coś innego :D bo nie samymi grami człowiek żyje!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło