Zabłąkana kula

Miałem ostatnio bardzo "niegrowy" tydzień. Nie wiem czy to wina przesilenia wiosennego czy zwykłego lenistwa, lecz w zasadzie od poprzedniego weekendu (i testów bety SOCOM4) nie pograłem tak naprawdę w nic (nawet w tę betę S4!). Sprawdziłem tylko Ascheronowi, czy Sharp Shooter daje radę w M.A.G. - Tak, daje (headshoty wpadają bosko!), ale gra nie obsługuje go tak fajnie jeak Socom4, tj. nie ma specjalnej obsługi klawisza RL (pod magazynkiem/pump-action reloading) i co gorsza, MAG interpretuje to jako strzał (o co nie trudno, jeśli się lekko navi do siebie pociągnie). Takie niezamierzone strzelanie odkrywa nas od razu na mapie przeciwnika co przy słabo opanowanym (jeszcze) chodzeniu za pomocą tandemu move+navi/SS nie wychodziło mi najlepiej i kończyło sie zgonem. Całość sprawdzania zajęła mi 20 minut i tyle. Większość mojego czasu na granie (tj. po 23) spędzałem... śpiąc.

*

W niedzielny poranek za to pognałem na pole by ponabijać sobie trochę siniaków.

Marker został wzbogacony w nową lufę (Kromm J-Bean 14") przez co celność (i powtarzalność) wzrosły znacznie (wcześniej grałem stockową lufą - krótką i idealną do wnętrz i na krótki dystans). Niestety, wciąż nie mam elektrycznej spłuczki - przez co korzystając ze spłuczki grawitacyjnej, nie mogę wykorzystać pełni potencjału mojego markera TM-7 (czyli pruć 3-8 kulek na sekundę ;-)). A realnie - grawitacja zawodzi, przez co często-gęsto marker mi się zacina (i to wtedy gdy mam piękny, czysty strzał!). Czyli nie strzela.

Wzbogaciłem się też o pokrowiec na hełm i bluzę mundurową w kamuflarzu woodland. Przez co łatwiej wtopić się w otoczenie, szczególnie leśne ;-)

Kamuflarz w paincie nie ma aż takiego znaczenia. Gramy dość szybko i na małych odległościach, gdzie każdy ruch jest widoczny jak na dłoni. Ale fajnie wygląda.

Chwilę później, w budynku. Nie lubię budynków. Słychać każdy krok i łatwo oberwać od swojego. Poniżej na chwilę przed tym jak sprzedaję fraga przeciwnikowi, potem o mały włos fotografowi, a potem - dostaję prezent od przyjaciela (friendly fire) i schodzę, ciesząc się, że dostałem w biodro a nie w jaja ;-))

Przy okazji odkryłem, że ochraniacze na nogi, poza ochroną nóg - znakomicie je... wspierają. Coś jak pasywny, zewnętrzny szkielet. Po 2,5h łażenia w tym odkrywam, że po ściągnięciu tych skorup obie nogi dosłownie się pode mną uginają (wiem, kondycja, kondycja... ale paintball ją podbuduje).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Civilization 5 - Zwycięstwo poprzez dominację