Gdzie są wszyscy?!?
Czasem mam ochotę pograć w grę, która intryguje, zmusza do zastanowienia i kombinowania: "o co chodzi?", "Ale dlaczego?", "Co robić dalej?". Takim intrygującym tytułem okazało się Everybody Gone To The Rapture.
Coś się stało, nie wiadomo co, ale efekt jest widoczny na pierwszy rzut oka - jesteśmy w miasteczku, które wydaje się tętnić życiem, gdyby nie to, że właśnie - "wydaje się". Nikogo w zasięgu wzroku. Nikogo nie słychać. Papieros dopala się popielniczce obok niedopitego kufla piwa... Z grilla snuje się dym, a karuzela jeszcze się obraca. Nikogo jednak nie widać. Ciszę początkowo wypełnia świergot i ćwierkanie ptaków, gdzieś w oddali słychać dziwne ni to buczenie, ni to dźwięk, który brzmi jak mieszanina mocno przytłumionych głosów czy nawet krzyków! Ponad to wszystko, przebija się ledwo słyszalny szum...radia? Coś wydaje mi się, że nadaje? Idę w tamtym kierunku, robi się głośniej...
To gra, która bije w oczy pięknem grafiki i światłocieni. Lecz to co widzimy, bywa złudne. W tej grze trzeba naprawdę słuchać. Podążanie za światłem to jedno, a podążanie za dźwiękiem to zupełnie inny wymiar zabawy. W tę grę bezwzględnie należy grać na dobrych słuchawkach (najlepiej takich, by dźwięki z "naszego świata" nie przeszkadzały). Bo trzeba naprawdę słuchać...
Napisałbym więcej, ale boję się, że przypadkiem zaspoiluję. Parę screenów na zachętę - gra ma otwarty świat, który zachęca by go zwiedzać. I nie podpowiada (zbytnio). Nigdy nie wiadomo, czy drzwi przed którymi stoimy się otworzą...
Ja grę ukończyłem i długo siedziałem wpatrując się w napisy końcowe i słuchając przepięknej ścieżki dźwiękowej. Polecam samemu sprawdzić, co było w niej intrygującego - lubujący się w grach detektywistycznych, z pogranicza nieznanego, powinni być zachwyceni.
Gdzie są... wszyscy?
Coś się stało, nie wiadomo co, ale efekt jest widoczny na pierwszy rzut oka - jesteśmy w miasteczku, które wydaje się tętnić życiem, gdyby nie to, że właśnie - "wydaje się". Nikogo w zasięgu wzroku. Nikogo nie słychać. Papieros dopala się popielniczce obok niedopitego kufla piwa... Z grilla snuje się dym, a karuzela jeszcze się obraca. Nikogo jednak nie widać. Ciszę początkowo wypełnia świergot i ćwierkanie ptaków, gdzieś w oddali słychać dziwne ni to buczenie, ni to dźwięk, który brzmi jak mieszanina mocno przytłumionych głosów czy nawet krzyków! Ponad to wszystko, przebija się ledwo słyszalny szum...radia? Coś wydaje mi się, że nadaje? Idę w tamtym kierunku, robi się głośniej...
To gra, która bije w oczy pięknem grafiki i światłocieni. Lecz to co widzimy, bywa złudne. W tej grze trzeba naprawdę słuchać. Podążanie za światłem to jedno, a podążanie za dźwiękiem to zupełnie inny wymiar zabawy. W tę grę bezwzględnie należy grać na dobrych słuchawkach (najlepiej takich, by dźwięki z "naszego świata" nie przeszkadzały). Bo trzeba naprawdę słuchać...
Napisałbym więcej, ale boję się, że przypadkiem zaspoiluję. Parę screenów na zachętę - gra ma otwarty świat, który zachęca by go zwiedzać. I nie podpowiada (zbytnio). Nigdy nie wiadomo, czy drzwi przed którymi stoimy się otworzą...
Jest rok 1984... |
...tak... to buty. Wiszą na kablu... |
Deszcz |
Ja grę ukończyłem i długo siedziałem wpatrując się w napisy końcowe i słuchając przepięknej ścieżki dźwiękowej. Polecam samemu sprawdzić, co było w niej intrygującego - lubujący się w grach detektywistycznych, z pogranicza nieznanego, powinni być zachwyceni.
Gdzie są... wszyscy?
Właśnie chyba grafika sprawia, że mam ochotę kupić Everybody Gone To The Rapture, bo po zwiastunie właściwie nadal nie wiem, o czym jest ta gra. Słuchanie oraz podążanie za światłem brzmi jednak niezwykle intrygująco, jak coś, czego jeszcze się w grach nie doświadczyło... Recenzja więc bardzo pomocna, nie zdradza zbyt wiele, ale jednak skłania do zakupu, bo chętnie dowiedziałabym się więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
http://gameandchill.blogspot.com/
Dzięki! I powodzenia w rozwijaniu swojego bloga, zapowiada się nieźle!
Usuń