The Division - pierwsze wrażenia

Przyznam, że jeśli chodzi o The Division, to moje oczekiwania co do tej gry były wielkie. Tak wielkie, że poniedziałkowy wieczór spędziłem w oczekiwaniu na północ, by równo o tej godzinie wbić się w grę i zacząć ratować Nowy Jork. I nie byłem w tym oczekiwaniu sam ^_^.

Pierwsze minuty w NYC, razem z ekipą
Doświadczanie The Division rozpocząłem tak jak rozpocząć się powinno i tak jak do tego zaprojektowano tę grę: z innymi graczami w drużynie. Wszak jest to gra MMORPG - być może trochę inna niż to co znamy, być może to po prostu nowa, lepsza jakość. Jakkolwiek byśmy to nazwali, to od pierwszych minut zaczęło być zajebiście. Tak po prostu :D

Zrobiliśmy parę pierwszych misji pobocznych, a potem po kolei fabularne, aż wydostaliśmy się z Brooklynu. Pierwsze dwie godziny minęły jak z bicza strzelił, szczęki pozbieraliśmy z podłogi, wrażeń było co niemiara, ale niestety, jako, że noc była już głęboka trzeba było iść spać (mimo, że nikomu się nie chciało ;-))

Czy wciąga? Tak, od pierwszych chwil!

Wizualnie

Grafika na pierwszy, drugi i bardziej szczegółowy rzut oka wygląda... rewelacyjnie. Poziom Infamous Second Son w moim mniemaniu został przekroczony. Szczegółów jest masę. Lokalizacje się różnią, misje zaprojektowano tak, że wędruje się naprawdę w ciekawym otoczeniu, choć pooglądać można dopiero, gdy opadnie bitewny kurz.

System zniszczeń - perfekcyjny!
Są i smaczki - dziesiątki smaczków. W różnych miejscach, mieszkaniach czy lokalach do których da się wejść, możemy znaleźć rzeczy, które pokazują, jak wielką wagę do szczegółów przywiązał producent gry. 

Incepcja - gra w grze.
Pudełko z Grow Home wyczaiłem w jednej z kryjówek (w metrze). W samo Grow Home pograłem chwilę, jak się pojawiło w ofercie PSN+ :) Jak na indyka - ciekawa gra. A jak na pieczołowite odwzorowanie świata w grze the Division - super smaczek!

Zdjęcie na biurku w jednym z mieszkań.
Tekstury w grze, to podstawa wizualnej uczty. Wszystko, nawet worki na śmieci wygląda ładnie, szczegółowo, soczyście. Nowy Jork po epidemii i zamieszkach wygląda pińcet razy bardziej niż Fallout 4. I to nie chodzi o upływ czasu ;) a o szczególiki. Wyżej pokazane zdjęcie jest jednym z wielu jakie widać na biurkach, ścianach czy półkach - to normalne elementy wyposażenia mieszkań i biur. Czy się powtarzają? Pewnie, że tak, ale nie ma się wrażenia, że to copy-paste. W jednym z mieszkań wyczaiłem półkę z książkami, gdzie co trzecia książka miała tytuł lub w nazwie "Killer". Nie wyglądało to na błąd generatora przedmiotów, a raczej klimatyczną bilblioteczkę psychopaty ;)

Pewnie smaczki, które widziałem, to zaledwie wierzchołek góry lodowej - stuknął nam 10 poziom dopiero, a miasta widzieliśmy niewielki zakątek. I póki co, nie zbliżamy się do Strefy Mroku (mówią, że nie chcą narazie ;))

Animowany napis na autobusie: Witamy w piekle. Po polsku.

Granie

Grania solo zaznać mi dane nie było, ot wpływ ekipy stale rwącej się do walki nie pozwalał na zadumę nad umierającym miastem. Akcja goniła akcję i było (jest!) coraz lepiej.

Pełna ekipa. Lvl 6 daje radę w starciach z NPC level 9.
Narazie ogrywamy misje można powiedzieć po kolei. Jest to związane z tym, by rozbudować bazę, bo rozbudowa dodaje nowe możliwości naszej postaci (nowy sprzęt, umiejętności, atuty). Każda z misji fabularnych to taka mała "kampania". Jeszcze nie zdarzyło się, byśmy trafili na misję krótką - zawsze to z godzina, dwie z mega ciężkim bossem na końcu, ale każda daje masę satysfakcji i gdzieś tam w głowie pojawia się pytanie jak to będzie na poziomie hard? Lgniemy jak ćmy do ognia, kuszeni obietnicą nowych i fajnych broni, sprzętu, dodatków i materiału. Od strony fabularnej gra trzyma za mordę - jest srogo i bez pardonu. Strach pomyśleć, że mogłoby tak być naprawdę, ale niestety... historia nie jeden raz udowodniła, że lubi się powtarzać (odpukać!).

Broniobranie, rozkładanie i składanie. Strzelanie.

Postać

Jeszcze krótko o naszej postaci i ekwipunku. To co udało nam się odkryć (poza oczywistymi rzeczami, że broń/sprzęt można kupić/sprzedać, rozmontować na części, znaleźć jakiś schemat i zrobić nową, o losowo dobranych współczynnikach) to to, że dobre zestawienie bonusów na sprzęcie może ze słabszej na pozór broni zrobić istną maszynę śmierci. Np. gdy weźmiemy plecak, kamizelkę, nakolanniki, rękawiczki, uchwyt, celownik itd z bonusami % na obrażenia krytyczne, to okaże się, że szybkostrzelne bronie mimo pozornie mniejszej siły per strzał, masowo zaczynają zadawać większe obrażenia.

Często też łapałem się na tym, że lepszy (niebieski) sprzęt, nie był tak dobry jak zielony - mimo, że dawał większy bonus do obrony plus bezużyteczny dla mnie bonus do tarczy, nie miał bonusu do obrażeń. Doświadczenie rośnie wraz z każdą spędzoną godziną w tej grze, ale czuję, że trzeba będzie wypracować sobie combo-sety (umiejętności+talenty+sprzęt+giwera+styl grania). Kłania się i Diablo 3 i EvE Online ;)

Na zakończenie, chciałbym jeszcze zamieścić film z wczoraj - jeden z fragmentów misji w fabryce z napalmem, której... nie daliśmy rady. Dziś będzie pewnie powtórka!


(na kanale mam jeszcze kilka innych filmików z gry)

Miłego oglądania i do zobaczenia w NYC (w Strefie Mroku :))

Komentarze

  1. wiecie co gra tom clancy's the devision jet fajną grom lecz jest okropna dla graczy fps więc miłego grania w tego pseudo rpg ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę Cię :) Jako gracz FPS (kilkaset godzin w Battlefieldach) oraz miłośnik RPG nie nazwałbym tej gry ani okropną dla FPSowców, ani pseudo rpg. Ot, to takie Diablo ze spluwami, chociaż diablo to nie rpg (klasy Fallouta), tylko idealny model na mmorpg. Grind, duże tereny, mobki...

      78h pękło w Division, czuję trochę zmęczenie (bo gram późnymi wieczorami), ale.... pograłbym jeszcze, bo praktycznie Strefy Mroku to nie znam. Nie nudzi się i wciąż zachwyca!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło