Szef w piaskownicy
Dziwnym jest, że oto trafiłem na grę, która zupełnie przypadkiem okazała się być tą grą, której długo szukałem. I jeszcze dziwniejszym jest fakt, że jest to gra z serii, którą skreśliłem bardzo dawno temu - Metal Gear Solid. 4ka mi nie podeszła, mimo wielu prób - być może winnym byłem ja sam, albowiem chcąc nauczyć się jak dobrze grać (w Metal Gear Online) - odpaliłem MGS4 na najtrudniejszym poziomie trudności, rozumując tak, że jak dam radę podkręconej AI, to i ludziom dam. W błędzie byłem wielkim. Dobrnąłem jakoś do drugiej misji, męcząc się okrutnie, to i nie dałem rady i odpuściłem grę zupełnie. Włącznie z MGO. To były dawne czasy. Dzisiejszymi czasami, pod ciśnieniem będąc wielkim (Fallout 4, Just Cause 3) tłumaczyłem sobie, że mam w co grać, więc nie potrzebuję ani F4, ani JC3 - mam i Star Wars Battlefront i Warthunder i wygrzebany ostatnio Fallout New Vegas. Ale jakoś tak się złożyło, że każdą z tych gier powoli i stopniowo... porzuciłem. Zamiast grać, przeglądałem net, gazety...