HLEB prosto z pieca!

No, wreszcie moje granie teamowe w BF4 @ PS4 się ruszyło. A to za sprawą... przypadku. Przypadkowo trafiłem na film z BFa mistera KromkaChleba90 i pamiętam, że jeden z jego filmów z BF4 właśnie był powodem, dla którego zdecydowałem się na kupno PS4, po to by wyciągnąć z Battlefielda 4 jak najwięcej: najlepszej grafiki, dużej ilości graczy, możliwości taktycznych, zróżnicowanej scenerii...

I okazało się, że kolega prowadzi swój pluton, który jak się okazało jest pełen (pękał w szwach dosłownie, więc powstały dwa kolejne) pasjonatów grania teamowego. Bardzo szybko zorientowałem się co i jak i stałem się członkiem nowej armii (wybaczcie chłopaki z DADS tę...yhm... zdradę ;) ale niniejszym też pragnę podkreślić, że dzięki temu macie pewność, że jeśli zmigrujecie się na nową platformę, to ja tam będę - bo trzymać będzie mnie teamowe granie i osobiście liczę tu na pobicie swojego osobistego rekordu jakim jest ponad 200h w mulitgrze, rekordzie trzymanym dotąd niepodzielnie przez magicznego MAGa). Z lekkim niepokojem wyczekiwałem wieczora, kiedy to zasiądę do gry. Albowiem, wcześniej masywnie dodałem bardzo dużo ludzi, grających w BFa, ale jakoś trafiałem na granie bez gadania... a ja nie lubię grać i nie gadać ;) (o czym mogliście przekonać się w ostatnich filmach moich z BF4, a chłopaki z DADS wiedzą, że mi się japa nie zamyka).

Okazało się, że HLEBakom też daleko do milczków ;)
I wkręciłem się w wir nowego grania od razu, jak do grupy starych znajomy. Po kilku grach okazało się, że wymiatamy (ja w szarym końcu ;) ale i tak TOP ;-P zważywszy 64 graczy...)! Mecz za meczem był miodnie.

I to właśnie poniżej Wam przedstawię drodzy czytelnicy. Czas włączyć odbiorniki, bo nadchodzi... chaos & order!

Przełamanie Szanghaju

Film przedstawia dramatyczne 13 minut (z hakiem) walki o to, by raz - nie przegrać, dwa - by wygrać! I to w jakim stylu. Jest gadanie, teamowe - wybaczcie, jeśli czegoś nie słychać, ale wiadomo wojna to huk dział i wszechobecny chaos, a nie kino kameralne, więc myślę, że te nasze pomruki oddadzą klimat ;).



Tyle niedzielnym wieczorem. Mimo tego, że w weekend wogóle w BF4 nie grałem (a wszystko przez Edwarda i jego pogoń za szantami - o czym w kolejnym wpisie), to dziś wieczór znów mam ochotę na w ogniu walki pieczony HLEB!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło