Nowa era, stara korporacja

Przestało się sprzedawać. Pewnie moje zlecenia wylądowały na dole listy poprzedzane zleceniami tańszymi o 0,01 ISK. Ale nic to, bo już karierę przemysłową zakończyliśmy. A tak "-śmy". Razem z Minakrionem (a'ka Bartek) stworzyliśmy malutką faktorię produkcyjną i... rychło się okazało, że człowiek się musi narobić, by mieć szansę na 2 mln zysku może. Żenua. Ogłosiliśmy bankructwo.

*

W międzyczasie, Ezoko witała się ze starymi znajomymi z Thirtyplus. Tak, w null-sec swoje kroki wiodę bardziej, bo sprzykrzyło mi się  bujanie samotnie i szukanie niewiadomo czego. Wbiłem na voice comms i się rozgadałem. Okazało się, że do walki z NPCami, idealny jest Ishtar, ciężki krążownik szturmowy, którego drony załatwiają szczury na anomalii, w czasie gdy gracz ogląda sobie tv. Akurat mnie średnio podoba się taka "gra", ale z czegoś trzeba żyć, więc zamówiłem sobie to i owo, transport do HQ głęboko w przestrzeni 0.0, dorzuciłem garstkę fregat pvp i... wróciłem do real-life. Korpowa logistyka przetransportuje mi to wszystko w miarę szybko.

Okazało się, że miałem wszystko już kilka godzin później. Lecz unexpected downtime w zeszły wtorek spowodował, że musiałem swą pierwszą wizytę w "nowym/starym" domu odłożyć na dzień kolejny.

*

Zdecydowanie, to był dobry pomysł! Dużo ludzi na corp-czacie, w okolicy oraz na mumble'u (taki team speak). I znów jak przed laty, rozmowy o wszystkim i o niczym i o EvE. Przytargałem tu sobie swoją Curse, miałem zapas interceptorów oraz korciło mnie wypróbować nowy statek do zarabiania. Poleciałem i...

... żaliłem się, że NPCe powybijały mi wszystkie moje drony (w tym frakcyjne), a cholernej anomalki zrobić nie mogłem i musiałem salwować się ucieczką. Okazało się, że zrobiłem to nie do końca dobrze. Otóż, trzeba wbić na anomalkę praktycznie na zero km, zaatakować NPCów, by skupili się na statku, a dopiero potem wypuścić drony. Wtedy, NPCe nadal będą walić w statek, a drony zajmą się demontowaniem NPCów.

I nawet działało, choć o ratingowaniu AFK można zapomnieć. Przerobiłem trochę moją Ishtar - dodałem medium blastery, użyłem zwykłych ciężkich dron i udałem się na zarabianie. Szło fajnie. Szybko uporałem się z anomalią (chyba Guristas Rally Point jakiśtam) dostając kilkanaście baniek z nagród i kilka mln ze sprzętu i wraków. Potem parę akcji pvp - powiedzmy standardowych dla 0.0 (patrole, nieudane pościgi za interceptorami). Stwierdziłem, że zanim na poważnie będę usiłował stracić wszystkie moje pieniądze na pvp, to chcę by Ishtar zarobiła na siebie dwukrotnie.

Któregoś pięknego ranka, już na wakacjach, zawiodła mnie... sieć. Robiłem Guristas Forsaken Hub. NPCe kroiły mnie okrutnie, bo ja nieprzeczytawszy dokładnie w jakiej anomalii jestem, zrzuciłem sobie na głowę dwie fale wściekłych "szczurów" (ratów) - zamiast wykończyć wpierw jedną, a potem drugą - to wykończyłem o jeden elite cruiser za dużo i miałem małe piekiełko. Straciłem tarcze, armor zaczął się już czerwienić, więc podjąłem decyzję o zwinięciu dron i wydałem swojemu okrętowi rozkaz zadokowania na stacji, celem niezbędnych napraw.

Drony wracały.
Wracały...
Wracały...
I cholera, wrócić nie mogły!

Pełen złych przeczuć, szybko zacząłem naciskać "dokuj" i doczekałem się jedynie komunikatu "connection lost". Zanim je przywróciłem, zobaczyłem jak Ezoko, w kapsule, tkwi koło wraku mojego drogiego HAC'a a wokół wściekłe NPCe. Nieeeee!!

Gorączkowo myślałem co tu zrobić. Nie miałem żadnego innego statku, którym bym mógł dokończyć anomalię. Tym bardziej, że RL dawał o sobie znać i zostało mi niewiele czasu. Wpadłem na pomysł by chociaż pozbierać sprzęt i zsalvageować wrak (fregatą, jak przy ninja salvagingu). Wziąłem fregatę Rifter o wdzięcznej nazwie "Rdzewiak" i poleciałem. I prawie się udało...

Wstyd.

Pożaliłem się na corpie i dałem log off.

Wieczorem (bo akcja była wcześnie rano) zalogowałem się i zacząłem składać nowy statek. Tym razem padło na Cerberusa (również Heavy Assault Cruiser), bo nigdy nie latałem, a postrzelać z katiusz to ja lubię! Przy okazji zgadałem się z corpiarzami, dlaczego ten krążownik na Rapid Light Missile launchers ma więcej DPS (siły) niż na Heavy Missile launchers, mimo dokładnie takiego samego fitu? Okazało się, że RML i owszem, są mocniejsze, ale do czasu gdy trzeba przeładować. Ładowanie trwa 35 sekund, a HM - tylko 10, więc do the math.

Ciężki krążownik szturmowy klasy Cerberus
Zrobiłem i poleciałem w miejsce, gdzie zginął mój ishtar. Postawiłem tam wcześniej Mobile Tracktor Unit, urządzenie, którego zadaniem jest automatyczne przyciąganie wraków i zbieranie z nich lootu. Anomalki i wraków nie było, ale MTU pozostało. W środku były resztki sprzętu z Ishtara. Znów pożaliłem się...

...i dostałem radę, by zgłosić fakt utraty statku przez disconnecta do wsparcia EvE Online. Podobno działa.

Sprawdziłem.
Działa!! :D

Odzyskałem wszystko (cofnęli przy okazji wypłacone przy utracie ubezpieczenie) poza sprzętem, który zebrał MTU. Czyli mam czym latać. Good!

*

Okazało się, że sąsiadami Thirtyplus jest CBC Interstellar. Innymi słowy - Centrum Badań Chaosu (Maciek, pamiętasz? :D). W 2007-2008 jak bujaliśmy się People's Navy of New Haven po regionie Syndicate, nasze drogi przecięły się i lataliśmy dosyć sporo razem. I chyba też, Ezronymius był w CBC? Już nie pamiętam. W każdym razie było mega fajnie (rezultatem spotkania, wtedy w 2007 roku jest to, że z Mackiem śmigam co jakiś czas na piwo ^_^).

A CBC "z dzisiaj" dało o sobie znać w postaci Kosiarki Stokrotek, z którym sobie pogadałem na local-czacie (wzbudzając zainteresowanie wśród corp-mateów "what language is this?"). Kosiarka przypomniał mi, że dawno posta nie było ^_^.
Niniejszym jest.

Parę chwil później, do systemu zawitał nam "czerwony". W krążowniku eksploracyjnym Stratios. Stwierdziłem, że a co mi tam - jest dobrze, mam "zaplecze" w statkach, więc trzeba się zabawić. Zmontowaliśmy naprędce ekipę ochroniarską i poczęliśmy ochraniać.

Koleś był znikł nam w systemie, więc uradziliśmy, że pewnie będzie wracał skąd przyleciał - nie spieszy, się mamy czas. Więc urządziliśmy pikietę na wrotach do domowego systemu, w systemie XM-410. Gdy powiedziałem ludkom, że lecę w Curse, wywołałem aplauz, a że jak jeszcze mam punkta (web distruptor) to już wogóle. Siedzieliśmy chwilę, słuchając porad "jak zdecloakować cloakera, który zacloakuje się po wleceniu przez wrota". Long story short: włączyć MWD, czekać na 0km na wrotach, gdy się pojawi - dać cała naprzód w jego kierunku. Szansa, że go się odkryje jest duża.

Ubermarmalade jej nie miał :)

W tle, rozmowa z nowym znajomym :)
Siekliśmy i stratiosa i jego kapsułę. Oczywiście, jako że wciąż nie przywykłem do walki ;-) to nie wyłączyłem swojego MWD, a wrzucając nań dwa przepalone neuty (i NIE-wrzucając nosferatu) pozbyłem się szybko całej energii ;) Na szczęście, nikt nie zauważył, i było dobrze!

Fly dangerous!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło

Zróbmy sobie grę