Powrót do EvE (długie)


Te parę dni milczenia były nie bez powodu. Po tym jak w zeszły weekend pograłem ostro w Dusta, naszła mnie chęć na sprawdzanie czy EvE Universe, który zaczął mnie kręcić z powodu Dust514, kręci mnie nadal z powodu EvE?

Kręci ^_^

Oczywiście, by uniknąć słomianego zapału, postanowiłem wpierw pobawić się trialem. Po zrobieniu z 10 misji dla początkującego gracza byłem... oczarowany! I 15 euro zmieniło właściciela, a Ezoko obudzona została z kriogenicznego snu. Po wydaniu 1000 AUR na nowy, wehrmachtowsko wyglądający mundurek :) przyszedł czas na przegląd tego co mam.



Okazało się, że mam sporo statków do bicia: 2x Imperial Navy Slicer, Drake, Purifier, 4x Punischer, Omen, Maller i to wszystkie w pełnych fittach pvp. Na pierwszy ogień poszło... zdemontowane wszystkich punischerów, bo na bawienie się w tech1 frigach nie mam czasu. Mimo będących na nich rigach - mała strata. Całość wystawiłem do sprzedania w low-sec'u Iralaya. Za pół roku może zejdą ;)

A potem wsiadłem w stealh bombera Purifier i... omg, krewetka zmieniła się w karalucha i w sumie statek wygląda teraz lepiej. Ostatni patch zmienił wygląd wszystkich bomberów... na lepsze. Ma potężne wyrzutnie torped wreszcie widoczne. I animowane. Tym bardziej zachciało mi się tym lecieć. Tym razem celem miały być większe statki, szczególnie, że nakręciłem się oglądając to:



Początkowo zapragnąłem stealh bombera Manticore (zamiast swojego Purifiera) ale po przeczytaniu komentarzy pod filmem i na forach EvE Online, zapał mi trochę się ostudził. To stealh bomber z fittem przekraczającym 10x jego wartość rynkową - czyli jakieś pół miliarda ISK. Mój cały majątek w gotówce to tyle... nevermind, pomyślałem i zacząłem się zastanawiać - co można zrobić z bomberem za 50 mil?

*

Nawiązałem kontakt z Dab3rem, który od dobrego miesiąca latał sobie z chłopakami z VuDu i dodał mnie do swojej korporacji. Veldspar's Armed Arm jest corpem w obrębie aliansu pirackiego pod egidą VuDU, więc można powiedzieć, że wróciłem na stare śmieci. Powitanie w aliansie było bardzo ciepłe:

"ja jebię! Bloger wrócił!"

Ale, mimo wejścia do corpa - chciałem przez jakiś czas być samotnym wilkiem. 

Rzuciłem się w trasę po Black Rise, a celem był region 0.0 Syndicate. Zapatrzony w dobre chęci próbowałem znaleźć kogoś, komu mogę wyrządzić krzywdę. Plan był prosty - w 0.0 są bąble, mój bomber może czekać przy takim bąblu polując na ofiarę która wpadnie weń. Wtedy, unieruchomiona - polegnie od moich torped. 

Patrząc na mapę regionu, postanowiłem odwiedzić stare śmieci, czyli miejsca gdzie działaliśmy jako People's Navy Of New Haven (w czasach gdy byłem Ezronymiusem w EvE) i po pokonaniu długiej drogi (pustej niestety) dotarłem wreszcie do systemu granicznego 6-U2M8. To system który jest jedynym wejściem do wydzielonej grupy systemów, której centrum stanowi 98Q-80 - to tam kiedyś mieliśmy bazę, działając razem z aliansem S.W.A.T. 

Bomber jest fajny. Udaje mi się mijać ludzi na wrotach - pojawiam się na sekundzie po wejściu, po to by rozpocząć warp. No i sobie tak bujam się, bujam, od systemu do systemu by skoczyć w 6-U2M8 na wrota prowadzące do S-U8A4. I gdy tak dolatywałem - w cloaku oczywiście, więc NIKT mnie nie widział -  wpadłem wprost w jedną z trzech baniek stojących na wrotach. A obok, oddalone o ponad 100 km świeciło się kilka sygnatur statków - głównie battlecruisery.

"Luzik" - pomyślałem. Gdyż latanie w cloaku w bąblu to dla mnie nie pierwszyzna. I takoż zrobiłem, po to by stwierdzić, że... nic się nie dzieje. A po chwili, zauważyłem, że...

Connection Lost.

Pot na skroni, szybsze bicie serca. I se mówię, to nic takiego, luzik, byłem w cloaku, żyć będę. Martwiłem się jedynie o tzw. emergency warp, który pojawia się gdy kogoś rozłączy i loguje się ponownie.

Po przestartowaniu się gry, otwiera mi się ekran z wyborem postaci i widzę smutny napis "Ezoko aboarding capsule". Więc jednak, 50 mln Purifier w wyniku braku połączenia musiał się "rozcloaczyć" i padł ofiarą. Stwierdziłem, że może kapsuła znikła i jest gdzieś w emergency warpie? Przełączyłem się z żalem na drugą postać (O Elizunię) by pożalić się Dab3rowi na tego pecha. Bo ja mogę stracić ship w wyniku własnych działań, ale w wyniku siły wyższej? Po kilku minutach, grając O Elizunią i kopiąc bez przekonania pyroxeres, rozłączyło mnie znowu. Z ciekawości sprawdziłem, czy Ezoko nadal jest w kapsule. Okazało się, że jest w...

Medical Facility, solar system Torrinos, planet V.

Nożkur...!!! Taki podwójny pech kosztował mnie ponad 100 mln ISK, gdyż implanty w tej postaci miałem. Zalogowałem się więc jako Ezoko. To wyczerpało moją cierpliwość samotnego wilka, bo uszczupliło mój majątek o 1/7.

"Dab3r, to gdzie w tej chwili jesteście?"

Po kupieniu nowego punishera udałem się w podróż. Oczywiście to nie był koniec pecha tego dnia. Będąc już wewnątrz dziury (wormhole'a), na POSie, przekonałem się, że POS Tortuga jest rzeczywiście agresywny. Nudząc się trochę, postanowiłem sprawdzić jak szybko mój bomber na MWD wejdzie na orbitę 20 km. No i wszedł szybko. Niestety, część orbity była poza tarczą POS-a i ... to nie spodobało się POSowi. Kaaabooom, i... udało się z wraku wyciągnąć stuff za 25 mln. Nie było to źle, ale nauczyłem się szybko, co znaczy "agresywny POS". Tego samego dnia pożyczonym drake'm brałem udział w farmowaniu miejscowych NPCów - Sleepersów, którzy okazali się bardzo intratni. Po podziale łupów, dostałem 23 mil ISK, więc dzień zakończył mi się na zero. Pozostało mi kupić nowego purifiera i sprowadzić jakieś inne statki.

Następnego dnia, na Tortudze miałem już Imperial Navy Slicera o nazwie "Tanzdiktator", oraz purifiera "Nachtmahr" (w obecnym sezonie EvE nazwy statków czerpię z muzy industrial rave).

*

Wczoraj, udaliśmy się na patrol po low-sec'ach systemu Aridia. Stwierdziłem, że nie będę latał byle czym, więc wrzucilem się do slicera (70 mln w pełnym fitcie) i pełniłem rolę forward-scouta. Udaliśmy się w trasie od Vehan do początkowo systemu Balas, ale po drodze skręciliśmy w pocket'y Rashagh oraz Tukanas.

Dużo było luda. Piratów i potencjalnych celów. Była też zabawa w kotka i myszkę. Raz, wpadłem w gate camp 1 drake'a i 2 hurricanów, do których dołączył koleny hurek, skacząc za mną. Głos mi nie drżał, gdy referowałem chłopakom co widzę, ale ręce mi latały. Jeden błąd i jestem 70 mil do tyłu, a gate-camp ma ładnego kill-maila. Ale chłopaki nie czuli, bym nie dał rady no i... dałem :)

Potem, goniliśmy Sacrilege - amarrski heavy assault cruiser (ja w slicerze a chłopaki w ciężkim sprzęcie - curse, tornado i hurricane).


Goniliśmy go przez kilka systemów. W wyniku mojego błędu w pewnym momencie, zamiast skoczyć na kolejny system, zacząłem wracać do wrót, przez które przed chwilą skoczyłem. Załamka. Koleś jeszcze był widoczny, ale gdzieś nam zniknął. Auć.

We wspomnianych wyżej pocketach było już lepiej. W okolicach Ahraghen (wejściem do pocketa jest system Soliara) na scanie zobaczyłem Tengu oraz Drake'a. Nazwa jednego po rosyjsku, drugiego po litewsku. Na local'u były dwie osoby, mające w bio info,  że są z Litwy. Czyli - to te statki i są aktywne, bo "robią" pewnie anomalię. Chłopaki zostali na bramie w Soliara, ja udałem się do systemu obok, a jeden z naszych przyciągną swego alta z prober'em. Cele się zorientowali, i drake prysnął. Tengu - też. Po inwektywach wypisywanych na localu, cele to był jeden koleś grający na dwa konta. 

Było późnawo, więc stwierdziliśmy, że bez większej spiny - udamy się do domu, czyli tam, gdzie wczoraj mieliśmy wejście do naszej dziury. Trochę się rozwlekliśmy po systemach. W pewnym momencie, skacząc do Udianoor minął mnie drake i skoczył do Onaman. Podniosłem alarm i skoczyłem za kolesiem (Slicer na MWD leci mi ponad 3,2k m/s więc pokonanie tych 10 km do centrum wrót było w mgnieniu oka). Chłopaki byli po drugiej stronie...

Drake pojawił się i zniknął szybko. Czyli założył cloaka, ale drake'i nie mogą warpować w cloaku, więc on sobie gdzieś na naszym kampie... był. Chłopaki wypuścili drony, ja zacząłem krążyć wokół wrót - wszystko to by go odkryć. I wreszcie - jednej z dron się udało.

Niestety, ja, będąc w kruchej, choć szybkiej fregacie mogłem sobie jedynie orbitować wokół celu i patrzeć jak chłopaki go wykańczają. Gdybym tylko spróbował się dołączyć, gate-guns zrobiłyby ze mnie rzeszoto. Z czasów Ezronymiusa pamiętam,  że będąc w assault frigate, która ma o wiele większy pancerz i tarczę od slicer'a zapomniałem o tym - rozwaliłem wtedy industriala, a działa wrót załatwiły mnie. Mam to w pamięci, więc sobie tylko latałem. Drake zrobił poooof...


... a ja zadowoliłem się zsalvage'owaniem wraku i zabraniem części stuffu. 

Wróciliśmy do dziury. Stuff trafił do corpowego hangaru "banany" i mogliśmy sobie pogratulować.

Wow ^_^

*

To co się wczoraj wydarzyło - tj. moje ślinienie się na widok killa w którym NIE MOGŁEM wziąć udziału uruchomiło moje procesy myślowe. Muszę latać czymś, co będzie w stanie walczyć pod ostrzałem dział wrót czy stacji. Czyli mocnym krążowniku albo battlecruiserze. Mimo, że obiecałem sobie trzymać się długo fregat.

Po analizie skilli Ezoko wyszło mi, że nie mogę zmarnować ponad 5,5 milionów SP ulokowanych w pociskach. Gunnery mam jedynie na 1,7 mln (lasery i auto cannony) i nie mam żadnych medium laserów czy auto cannonów na Tech 2, więc ta opcja odpada (poza tym, że skille wspierające mam na żałośnie niskim poziomie). Za to w pociskach natomiast prawie wszystkie wspierające mam na 5, mam na 5 heavy missiles specialization, więc wyciskam MAX z wyrzutni Tech 2. Teraz trza znaleźć statek, którym będę mógł latać.

Wybaczcie, ale Minmatarskim sprzętem to ja latać nie będę :) Za to mam wschodzące caldarskie cruiser (lvl 3), amarrskie cruisery (level 5) oraz battlecruisery (level 5). Gdyby caldari cruisers były na 5, mógłbym bez mrugnięcia okiem przesiąść się na Caracal Navy Issue. Niestety, ze skillem na 3 jest to słabe.

Zwróciłem swój wzrok na cruisery Tech 2. Amarrskie Heavy Assault Cruisers - szczególnie pociskowe Sacrilege wydało mi się początkowo idealne, ale uświadomiłem sobie, że mogę wsiąść w nie po min. 12 dniach (na lvl 1), ale nie postrzelam, bo Assault Missiles były mi wcześniej do niczego nie potrzebne, więc tego nie skillowałem. Więc razem z wyskillowaniem HACów na lvl min. 4 - zajmie to miesiąc. Cóż, nie tędy droga.

Kolejną opcją są recony. Jeden z bohaterów powyższego killmaila to amarski Curse który może strzelać pociskami, mimo, że nie ma żadnych bonusów do pocisków, a do tracking disruptorów i energy vampirów. Oba skille mam jednak za niskie (lvl 3) by działać tym efektywnie (Tech 2 jest poza moim zasięgiem), więc parę dni trzeba by stracić. Same recony są blisko - ledwie 3 dni na lvl 1, więc "parę" do lvl 4 i byłaby to jakaś opcja, ale... 

...nie chcę czekać. Poza tym, idealnym recon'em z pociskami jakim bym polatał jest... gallencki Lachesis - ze względu na to, że poza bonusem do heavy missiles ma również bonus do warp disruptora (pasuje mi to bardzo  bo ja chcę TWORZYĆ killmaile, a nie tylko w nich uczestniczyć. Chcę łapać). Niestety, cel jest najbliżej za... 29 dni. Gallente Cruisers mam na 3 więc zrobienie 4 i 5 levelu - to właśnie ten czas.

Z tymi myślami - przestałem patrzeć na cruisery. Zerknąłem zamiast tego na mojego Drake'a. Wszak battlecruisers na 5 nie może się zmarnować. Postanowiłem trochę przebudować fit, który ponad pół roku temu umieściłem na tym blogu (wraz z wideo z porażki) i wyszło mi...


W opcji mam jeszcze wyrzucenie jednego z Invurnerability Fieldów i zastąpienie go drugim Scan Boosterem co zrobi z drake'a maszynę do łapania o mocy prawie 600 mm (interceptory mają ok 1000 mm, a bazowy battlecruiser ma 234 mm). Czyli targetowania - SZYBKO. 

Najbliższy post będzie opisem tego eksperymentu ^_^

Fly safe!

Skipper: Taurean odkurzył swój blog i znów pisze. A poza tym, Ty mógłbyś odkurzyć swe konto i dołączyć do nas. Poczułbyś się jak w domu (tak, Dab3r prawie znów zasnął, jak wtedy.... ;))

Komentarze

  1. Rewelacyjny wpis. W końcu coś się zadziało w Twoim eve'ie. Czekam na więcej.

    Eh, łza się w oku kręci. Jak znów CCP przyśle super promocyjna ofertę mi na maila ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do współpracy:
    www.eve-online.com.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło