Krew, pot i łzy
Doświadcza mnie los okrutnie, oj doświadcza! Droga przez mękę, narastająca frustracja, gniew, chęć ciśnięcia padem o ścianę i... na samym końcu, mega banan na twarzy :D To jest gra! Gra, w jaką dawno mi nie było pograć. I nie chodzi tu o poziom trudności jaki wybrałem (choć ten jest jak wisienka na torcie). Co z tego, że łażę głodny, pokrwawiony i byle ghul mnie kopnięciem posyła do Val-Haa-Lli, bym godnie reprezentował świat, gdy nadejdzie białe zimno i nastanie Raag-Naar-Ogh (z pamięci mej piszę, a poza tym w Temerii i tak większość luda nieczytata jest...). Za każdym wszak loadingiem, postanawiam sobie. że tym razem będę pamiętał o tarczy, o odpowiednich olejach, o blokach, odskoku i zmianie Znaków. A gra nagradza mnie... niespodziewanością. Owo zjawisko to nic innego, jak lekka zmiana tego czego się spodziewamy w... niespodziewane. I dlatego durne wilki w południowych odstępach półwyspu na Velen pokonywałem 10 razy. Tak, jak wreszcie z nich wypadło mięso, jak pokonałem ósmego wilka, to nagle z krzaczorów wyskakiwał kolejny wilk i jego większy brat - warg. Kill/reaload/rinse/repeat...
Ale najpierw był pierwszy boss! No, taki mniejszy. Golem. Bałem się go dziabać mieczem, bo na logikę, kamień vs srebrny miecz to porażka tego drugiego. A trzeba nadmienić, że dość sterany srebrny miecz. Kusza zadawała śmieszne 1 pkt obrażeń, ale za to blokowała na chwilę golema. I czarodziejka Keira sypała weń skutecznie wyrwanymi z posadzki kamieniami. A ja poprawiałem znakiem Igni, przy czym trochę trwało (loadingi...) zanim nauczyłem się tak naprawdę uników przed kolczastymi łapskami, wielkiej jak góra istoty magicznej. Potem nawet, już w desperacji - atakowałem mieczem, szczerbiąc go aż po jelec o jego kamieniste plecy! Gdy wreszcie padł, było bosko :)
Dzięki pewnej niekonsekwencji w grze pt: Keira: szybko, szybko, to ich dopadniemy! Wiedźmin: [medytuje godzinę, by z alkoholu zrobić jaskółki] udało mi się być przygotowanym na spotkanie Dzikiego Gonu, portali zimna i ichnich ogarów. A przy większym bossie... no cóż. Krew, pot i łzy, ale dzięki synchronizacji Keiry, kuszy i igni oraz zagnaniu bossa do narożnika:
...udało się go rozłożyć na kupkę zwłok i pozostałości, które zabrałem do sakwy. A następnie wyłączyłem grę, bo mnie paluchy od klepania w przyciski pada bolały.
Mimo tego - jest miodnie i daleko mi do narzekania! Raczej przypomniały mi się złote me czasy, gdy na Amidze katowałem Dungeon Mastera, Eye of the Beholder czy Ishar. Cholera, tamte gry były tak mega powtarzalne, wszystko praktycznie wyglądało tak samo, były proste do bólu, ale dzięki trudności - trzymały w kleszczach do późnych godzin nocnych. A wiesiek robi dokładnie tak samo! Dodając gratis ucztę dla ócz, oraz tony sprzętu.
Powiem szczerze, że czytanie Krwi Elfów przydaje się, by ogarnąć złożoności polityczne czasów w których gra się toczy. A czytanie bestiariusza, glosariusza oraz znalezionych pism, ksiąg, książek, notatek i karteluszek, podkolorowane tekstami postaci mijanych po drodze czy spotykanych w osadach pozwala w pełni zanurzyć się i odpłynąć. Nudy, która dopadała mnie we Skyrim, nie uświadczyłem.
Zanim odkryłem juki dla konia, to efekt jest wiedźmina, który: ten miecz jest na ludzi, ten na potwory, ten gdy nie wiem czy będzie potwór czy nie, a ten to ma fajne znaczki magiczne, które świecą, jak wyjmę z pochwy. Na NIEBIESKO!!! A i jeszcze ten, używam go do smarowania pieczywa. Tak, koniecznie orkish'owego. No i boję się sprzedawać różne rzeczy, bo a nóż się przyda.
Łażę sobie z 6-tym levelem, znalazłem świetny gnomi miecz, który poza niebieskimi runami ma nazwę i miejsca na dwa kamienie runiczne. Tylko ma jeden feler: novigradzki długi miecz ma +20 pktów więcej. Ale wydaje mi się, że jest wolniejszy... No i gnomi jest jeden, a novigradzkiego badziewia mam tyle, że na handel złomem się nada ;)
Czy ja już DZISIAJ mówiłem, jak genialna jest ta gra???
Ale najpierw był pierwszy boss! No, taki mniejszy. Golem. Bałem się go dziabać mieczem, bo na logikę, kamień vs srebrny miecz to porażka tego drugiego. A trzeba nadmienić, że dość sterany srebrny miecz. Kusza zadawała śmieszne 1 pkt obrażeń, ale za to blokowała na chwilę golema. I czarodziejka Keira sypała weń skutecznie wyrwanymi z posadzki kamieniami. A ja poprawiałem znakiem Igni, przy czym trochę trwało (loadingi...) zanim nauczyłem się tak naprawdę uników przed kolczastymi łapskami, wielkiej jak góra istoty magicznej. Potem nawet, już w desperacji - atakowałem mieczem, szczerbiąc go aż po jelec o jego kamieniste plecy! Gdy wreszcie padł, było bosko :)
Dzięki pewnej niekonsekwencji w grze pt: Keira: szybko, szybko, to ich dopadniemy! Wiedźmin: [medytuje godzinę, by z alkoholu zrobić jaskółki] udało mi się być przygotowanym na spotkanie Dzikiego Gonu, portali zimna i ichnich ogarów. A przy większym bossie... no cóż. Krew, pot i łzy, ale dzięki synchronizacji Keiry, kuszy i igni oraz zagnaniu bossa do narożnika:
Cholerstwo trzy razy się regenerowało i nasyłało ogary zimna! |
Mimo tego - jest miodnie i daleko mi do narzekania! Raczej przypomniały mi się złote me czasy, gdy na Amidze katowałem Dungeon Mastera, Eye of the Beholder czy Ishar. Cholera, tamte gry były tak mega powtarzalne, wszystko praktycznie wyglądało tak samo, były proste do bólu, ale dzięki trudności - trzymały w kleszczach do późnych godzin nocnych. A wiesiek robi dokładnie tak samo! Dodając gratis ucztę dla ócz, oraz tony sprzętu.
Powiem szczerze, że czytanie Krwi Elfów przydaje się, by ogarnąć złożoności polityczne czasów w których gra się toczy. A czytanie bestiariusza, glosariusza oraz znalezionych pism, ksiąg, książek, notatek i karteluszek, podkolorowane tekstami postaci mijanych po drodze czy spotykanych w osadach pozwala w pełni zanurzyć się i odpłynąć. Nudy, która dopadała mnie we Skyrim, nie uświadczyłem.
Ożywione kółko dyskusyjne: ...higieno zwane. Powiadają, że trza wodę gotować, zanim się ją wypije, a raz na tydzień rzyć obmyć by czystym i zdrowym być... |
Łażę sobie z 6-tym levelem, znalazłem świetny gnomi miecz, który poza niebieskimi runami ma nazwę i miejsca na dwa kamienie runiczne. Tylko ma jeden feler: novigradzki długi miecz ma +20 pktów więcej. Ale wydaje mi się, że jest wolniejszy... No i gnomi jest jeden, a novigradzkiego badziewia mam tyle, że na handel złomem się nada ;)
Czy ja już DZISIAJ mówiłem, jak genialna jest ta gra???
Przyznam że również wybrałam cięższy poziom i pomyślałam sobie a co mi tam. ;) Z tym kolesiem od dzikiego gonu, musiałam dwa razy umrzeć nim rozkminiłam dlaczego ciągle się leczy, zabijam ogary a ten i tak się leczy... Chodziło o szybkość ubijania :D... A wilki... Eh szkoda gadać, mam już 13 lvl a nadal taka wataha może mnie zabić... Szlag, nawet zginęłam dzisiaj parę razy bo lvl up i już myślę że jestem niepokonana... :D Wiedźmin przebił Skyrim i wszystkie gry, które wyszły do tej pory :3 Ciekawe co i kiedy przebije wiedzmina. Czy wiedźmin zawsze będzie wiedźminem królem :D
OdpowiedzUsuńfajna gra tesz w niom gram i mam wienkszy level nisz ty bo ja mam czwarty xdd
OdpowiedzUsuńMaksiek, zachowuj się ;-)
Usuń