Wycieczka. Nullsec i skarby. "to działa 2".

Ereb ostatnio powiedział: kurwa, ale ze mnie idiota :)

Zanim do tego przejdę, cofnijmy się w czasie...

Wycieczka

Gdy wynalazłem dziurę w Vard, okazało się, że prowadzi ona do innego systemu low-sec, zamiast do oczekiwanej wormhole space. No nic, sprawdzam. Okazało się, że po drugiej stronie był system...

...New Eden.

SYSTEM OD KTÓREGO WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO.
EVE GATE.
BRAMA PRZEZ KTÓRĄ LUDZKOŚĆ PRZED WIEKAMI DOSTAŁA SIĘ DO ŚWIATA EVE.
MIEJSCE PIELGRZYMEK.
MIEJSCE... DZIWNE.

Akurat siedziałem na kanale "Polygamia" z Erebem i Dab3rem i mówię, chłopaki, chcecie na wycieczkę?
Chcieli.

Zrobiliśmy flotę i poczekałem, aż dolecą. Dwa stealh bombery (Ereb w Hound, ja w Manticore) oraz Dab3r w zwiadowczej fregacie typu Buzzard. Skoczyliśmy do środka.

New Eden to system dziwny: I co to niby ma być? Widzę jakieś rozjebane słońce tylko...



To nie słońce, to zapadnięty portal do naszej części wszechświata: Acha... I co robimy dalej?
Lecimy zobaczyć obelisk? Ten frachtowiec? Nie... ten długi czarny blok co wisi w przestrzeni, ten z Odysei Kosmicznej.


Na foto tego nie widać, ale zależnie od ustawienia kamery, monolit odbijał światło. Dab3r stwierdził, że to jakaś chińska (achuriańska) podróbka!! Bo światło odbija! A powinien pochłaniać...

W między czasie, szukaliśmy w trójkę transportowca typu Bestower, który się gdzieś tu kręcił. Nie udało się. Ja znalazłem za to dziurę w nieznane, więc rozstaliśmy się z Dab3rem, i razem z Erebem wlecieliśmy do tej dziury, licząc, że tam znajdę przejście do 0.0.

Niestety, wormhole okazała się bardzo duża, a szukanie kolejnego tunelu nieefektywne, więc daliśmy sobie spokój i stwierdziliśmy, że udamy się trasą z Vard do regionu 0.0 Providence, drogą przez low-seki, a potem szybko przez dwa hi-seki (ja szybko bo mnie ścigają przecież). Ale najpierw...

...chyba system przed New Eden, na wrotach minąłem wiszący shuttle. Pomyślałem sobie przez chwilę, że mam nadzieję, że Ereb się nie zapomni i nie zacznie w niego strzelać. Bo wtedy, wrota rozwalą delikatnego bombera, w którym siedzi Ereb, w mgnieniu oka.

Po chwili...
"kurwa, ale ze mnie idiota!"

Czyli zapomniał się... Eh, no i  polecę dalej sam.

Nullsec i skarby

Zawsze, gdy lecę do 0.0, wpierw analizuję statystyki skoków i zestrzeleń statków innych pilotów na mapach evemaps.dotlan.net. Te statsy wymiatają. Można dowiedzieć się naprawdę wielu rzeczy, m.in. czy jest ryzyko, że jakiś system ma na wlocie gate-camp. Moim celem był system KBP7-G. Wbiłem tam, z duszą na ramieniu, ale zgodnie z analizą (że nikt tam przez ostatnią godzinę nie zginął, ale skoków było jakieś 200) na wrotach nie było wrogów. Nie było też baniek (mobile warp disruptor) wyłączających obszarowo możliwość warpowania. Luz!

Odleciałem na pobliski pas asteroid, robiąc po drodze bookmarki "taktyczne". Bez takich miejsc, safe-spotów, na kilka tysięcy kilometrów przed wrotami nie lubię latać. Szczególnie w 0.0. Bo nigdy nie wiadomo, czy nie właduję się w bańkę. A muszę mieć miejsce do przeskanowania danej części systemu. I z safe-spota mogę.

Latanie w niewidzialności to główna zaleta stealh bombera. Można podlecieć i zobaczyć jak battlecruiser typu Oracle walczy dzielnie z NPCami na wśrod asteroid. Żałowałem wtedy, że nie miałem fitu pvp, bo już bym go zaatakował. Ale przyleciałem tu w celu sprawdzenia, jak stealh bomber radzi sobie z NPCami, ile zarobię i czy znajdę coś fajnego.

Otóż.... tak!

^_^
Z samych nagród za głowy NPCów, wystrzeliwując ok 2000 torped zarobiłem 35-40 mln. Trafiły mi się dwa frakcyjne statki - battleship, z którego wypadły niestety tanie przedmioty frakcyjne, oraz krążownik, z którego wypadł BPC na Phantasma, który na rynku chodzi po ok 125 mln :D. To co udało mi się upchnąć w ładowni mojego małego bombowca, miało wartość ok 25 mln. Czyli łup niezgorszy!

Pozostało mi przewieźć to wszystko gdzieś w bezpieczne miejsce.

Obyło się bez... dramy :) Dowiozłem, część upłynniłem, wystawiłem kontrakt, a konto Ezoko z 50 mln miało już wartość 90 mln.  Na Elizuni zgromadziło mi się 350 baniek, w tym 60 mln na sales orderach u Ezoko i za 140 mln u Elizuni (plus kontrakt na BPC Phantasma za 125 mln). Jak tak dalej pójdzie, będzie dobrze!

*

W między czasie, udało mi się nawiązać kontakt z Tekumze Wolfem, człowiekiem z którym latałem w EvE w latach 2006-2007, w korporacji Blueprint Haus (BPH), grupie zrelaksowanych ludzi po 30-tce, dla których EvE ma być zabawą, postępujących zgodnie z maksymą "real life first". Tyle, że jak wróciłem do EvE po latach, to ze starego BPH nie zostało wiele: zmieniła się w korporację 0.0, gdzie trzeba stawiać się na rozkaz i wogóle - przestrzegać wielu reguł, których przestrzeganie było mi nie w smak, stąd moja ucieczka w piractwo, a potem w FW.

Tyle, że Tek jest już w innej korporacji - Thirtyplus, która gromadzi starych wyjadaczy z BPH, tych najlepszych! Pogadaliśmy trochę, spytał czy nie mam ochoty dołączyć. Przy okazji na kanał wbił Lumpynurse, przywitaliśmy się wylewnie.

Czy nie mam ochoty dołączyć?

Przypomniałem sobie te zwariowane czasy. Czasy w których wychowywałem swoją  pierwsza postać - Ezronymiusa, walki małymi i większymi statkami, mniej lub bardziej udane rajdy czy Call To Arms, gdy ktoś
najeżdżał nasze ziemie, wreszcie wielką akcję budowy stacji gdzieś w głębi regionu Vale of the Silent. No i te długie wieczorne rozmowy na patrolach lub w czasie strzelania do NPCów na pasach asteroidów. I historie znajomych z całego świata.

Przypomniały mi się też wariackie czasy, gdy w regionie 0.0 Syndicate, próbowaliśmy założyć własne małe imperium (te z czasów RPG w EvE - People's Navy of New Haven).

Teraz, gdy sprawdziłem jak wygląda 0.0 2013, i co może przynieść (przyniosło dużo więcej niż zakładałem na pojedynczy przelot) zacząłem się zastanawiać, czy to nie będzie dobry pomysł. Tym bardziej, że tuż przed wstąpieniem do Kozy, prowadziłem rozmowy z jakąś korporacją z zero-zero o przyjęcie. A tu jest szansa dołączyć do tych, z którymi zaczynałem grę.

Mam ochotę dołączyć.

Jednak najpierw chcę ugruntować tę decyzję, m.in. tym, jak mi powiodą się plany użycia stealh bomberów w pvp w 0.0. Trochę smutno mi porzucać KOZĘ, ale zakładam, że to chwilowe :) dryft znów mnie wzywa ;) no i, trochę się znudziłem lataniem po low-sec'u. Nowe, nieznane (ale znajome) - wzywa!


To działa 2! 

Przezbroiłem swoją manticorę i udałem się do tego samego 0.0, gdzie znalazłem te fajne skarby. Tym razem, celem są inni gracze. Zdecydowałem, że wjadę tam drogą przez R3-K7K (nazwy systemów w 0.0 powstały chyba po zastosowaniu kota chodzącego po klawiaturze ;))

Dzięki bookmarkom, które porobiłem wcześniej, podróżowanie było bezpieczniejsze. I zawsze wg schematu - skok na różne pasy asteroid, na odległość taktyczną, zawsze w niewidzialności i wypatrujemy ofiar.

Pierwszy trafił się battlecruiser typu Drake. Hmmm... wolałbym łatwiejszy cel, np. wspomniany wcześniej Oracle, gdyż nie musiałbym użerać się z jego dronami. No, ale latałem już długo (choć przyznam, ledwie po 1/4 trasy, którą zrobiłem wcześniej, lecąc z KBP7-G do R3-K7K) więc stwierdziłem, czemu nie. Najwyżej spadnę, co dla mnie nie jest nowością ;)

Obserwowałem jak drejk walczy z NPCami. Zastały mu dwa, gdy zestrzelił jednego, zdecydowałem, że nie ma co dłużej czekać. Pilot miał wypuszczone 5 dron Hobgoblin II - uznałem, że nie będą one problemem (sam koleś miał postać z jesieni 2012, więc niezbyt wprawną (czyt. słabe skille postaci)). Zbliżyłem się na jakieś 50 km, wyłączyłem niewidzialność i od razu zaatakowałem.

Orbita na 20km, włączone MWD by szybciej wejść w zasięg, przepalony Warp Disruptor (potocznie zwany point lub punkt) by złapać go na 28km, target painter by torpedy lepiej trafiały w cel. I poszło. W tym regionie NPC to Sansha, zadają obrażenia typu EM i Thermal, więc drake powinien być oprzyrządowany tak, by jak najlepiej znosić te dwa typy uszkodzeń. Ja atakowałem torpedami zadającymi obrażenia typu kinetic - choć bazowa odporność tarczy na te uszkodzenia to 40%, bonus do tego typu obrażeń dawany przez moją Manticore powinien to zrównoważyć. Zakładałem, że być może NPCe już trochę nadgryzły tarcze battlecruisera... lecz niestety - nie, miał ich pełną moc.

Ale!

Moje torpedy raz po raz masakrowały mu te tarcze. Koleś w pierwszym odruchu schował drony i próbował uciekać. Niestety, mój Warp Disruptor II temu przeciwdziałał. Gdy drake stracił połowę swej tarczy, zaczął mnie namierzać, wypuścił drony i te wściekle rzuciły się na mnie. Walka już trochę trwała, a ja zacząłem zbliżać się do końca zapasu energii w moim statku. Torpedy uporały się z tarczą i weszły mu na pancerz. Uruchomiłem na chwilę przepalanie swoich wyrzutni, by zwiększyć o 30% ich wydajność i jednocześnie wyłączyłem napęd MWD. Moja prędkość spadła, co pozwoliło jego dronom i pociskom lepiej mnie dziurawić. Ale chciałem przyoszczędzić energii.

Mimo tego... the capacitor is empty.
Cholera, nie tak miało być. Po chwili włączyłem ponownie wyłączony przez brak energii Warp Disruptor by battlecruiser mi nie uciekł. Niestety, moje tarcze poddawały się zbyt szybko! Nie mogłem przyspieszyć, więc jego drony miały używanie. Zdecydowałem się uciekać. Udało się, gdy miałem już szczątki swej tarczy.

Tak się później zastanawiałem, że popełniłem 3 błędy:
1) target painter żarł dużo energii, a na cele takie jak drake, które mają olbrzymie tarcze niewiele pomaga, gdyż sygnatura celu jest wystarczająco duża - więc mogłem się bez niego obejść. Gdybym go wyłączył odpowiednio wcześniej, zamiast MWD - nie spadłaby mi prędkość i starczyłoby prądu na dłużej
2) zbyt późno i na zbyt krótko włączyłem przepalanie wyrzutni. Zbyt bardzo się bałem o ich stan, a powinienem je włączyć już przy końcówce jego tarczy. Wtedy on szybciej by spadał. I walka byłaby szybsza = mniej obrażeń od jego dron
3) mogłem poczekać te parę sekund dłużej. Mimo, że mój pancerz jest dużo mniejszy od mej tarczy, to jeszcze nie tragedia - miałbym zapas i mógłbym przy przepalaniu wyrzutni chwilę poczekać i rozwalić drejka zanim on rozwaliłby mnie. A wtedy jego drony zawisły by bezczynnie.
Ale kto wie czy tak by było?

Gdy odwarpowałem, przemyślałem sobie wszystko, poczekałem, aż odnowi mi się tarcza i poszukałem tego pana jeszcze chwilę po systemie, bo jego sygnatura migała mi w skanie, to tu, to tam. Oczywiście, po całym zajściu on uciekł na stację, i wrócił, być może przygotowany do pvp, ale chciałem zaatakować go jeszcze raz. Niestety, nie dał mi szansy choć tkwiłem w tym systemie dobry kwadrans.

Pokręciłem się więc po okolicznych systemach. Może jak wrócę to, go spotkam znów?

Po czasie bezowocnych poszukiwań, z nudów postrzelałem do kilku NPCów, ale tym razem nie trafił się żaden frakcyjny. No nic, nie można mieć wszystkiego. Parę nagród zwiększyło mi gotówkę i poprawiło mój security status. Jeszcze chwila i przestanę być outlaw!

Odtworzyłem z wideo tę walkę celem ponownego jej przemyślenia (notabene, nagrałem jej drugą połowę :D - będzie do filmu o pvp w stealh bomberze :P) i stwierdziłem, że konieczne są pewne zmiany w moim statku. Przede wszystkim:

1) amunicja. Używałem torped typu Guristas Scourge Torpedo, które są trochę tańsze, ale i trochę gorsze od Caldari Navy Scourge Torpedo. A trochę stanowi różnicę.
2)  energia. To ona była przyczyną błędów, więc muszę jej mieć więcej. Nie jestem w 100% przekonany do skuteczności target paintera więc wymienię go na coś, co da mi więcej paliwa.
3) ogólnie - większe uderzenie. Jeśli nie możesz sobie z czymś poradzić, użyj większego młotka.

Wyszło na to, że szykowałem się na zmianę statku. I poleciałem w drogę powrotną przez te kilka systemów 0.0, wciąż wyszukując celów, kierując się do wyjścia z tego regionu, do low-sec, a potem do pierwszej z brzegu stacji w hi-sec, gdzie altem przywiozę sobie sprzęt na wymianę.

W systemie wlotowym do 0.0, R3-K7K znalazłem battlecruisera typu Harbinger, który kierowany przez 2 letnią postać walczył z 3 NPCami, w tym dwa to były battleshipy. Uznałem, że on może mieć problemy z nimi, więc i ja dołożę się do jego "nieszczęścia" posyłając mu parę torped :D

Rozpocząłem atak z 64km, podobnie jak przy drake'u dając orbitę na 20km, MWD i wstępnie przepalając punkt. Ciut się pospieszyłem, bo atak z 64 to nie z 50 km. Po pierwszej salwie gość zaczął się zawijać i gdy był ok 35 km ode mnie, czyli 7 km poza moim zasięgiem - spitolił mi gdzieś w siną dal. Więcej cierpliwości, powiedziałem sobie... więcej cierpliwości. Niestety, zapomniałem nacisnąć F9 (video).

Yep.
Więcej cierpliwości, a będzie dalszy ciąg :)

Fly dangerous!







Komentarze

  1. Nie zapomniał się, tylko chciał się sprawdzić czy zdoła ucieć przed działami. Nie zdążył.
    Ereb

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna przygoda, fituje już kolejnego bombowca i lece z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam swój lot do New Eden - pierwszy miesiąc gry w EvE i mityczna pielgrzymka w ramach Unseen Academy. Magiczny wieczór

    Octa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło

Zróbmy sobie grę