Podsumowanie roku

Z nowym rokiem, cierpiąc lekko po wczorajszej imprezie ;-) postanowiłem, że czas odkurzyć bloga, który w zapomnieniu przeleżał praktycznie jesień i początek zimy. Ba, nawet miałem myśli "blogobójcze", ale jak widać mi przeszło.

Podsumowanie roku moje będzie krótkie. Rok rozpocząłem battlefieldowo, gdy najarany jak szczerbaty na suchary zakupiłem PS4 i rzuciłem się w wir walki BF4 w wersji next-gen. Fascynacja tym multiplayerem trwała parę tygodni, by stopniowo oddać pałeczkę w ręce Edwarda Kenway'a z Assassin's Creed 4. Radosne żeglarstwo zakłócałem okazjonalnymi grywaniami w Killzone Shadow Fall, Call Of Duty Ghosts, Warframe czy latając samolotami w War Thunder. Ot, takie zachłyśnięcie się nową generacją.

Do czasu...
W maju, wiedziony pragnieniem nowości, rzuciłem się na rpg "nowej generacji" Bound By Flames, które niespodziewanie dla siebie skończyłem. Zakończenie było niespodziewane, i niestety obnażyło masę słabości gry - niewykorzystany potencjał to główny grzech. Zniechęcony, pozbyłem się gry czym prędzej. W między czasie trafił do mnie Infamous Second Son oraz Watch Dogs. Dwie fajne gry na raz, to sytuacja, której unikać należy za wszelką cenę! Nie pomagał fakt, że gdzieś tam przeszkadzało mi EvE Online...

Na szczęście dzięki temu, że przeszedłem swoistą rewolucję i skierowałem się w przeżywanie przygód przygotowanych w single player'ach, nie tylko skończyłem praktycznie wszystko co się dało w singlu Watch Dogs, to jeszcze wymaksowałem do platyny genialną, trzecią odsłonę Infamousa i wróciłem na szerokie wody AC4, gdzie pod czarną banderą dotarłem nie tylko do końca kampanii, ale znajdując praktycznie wszystko co było do znalezienia, i odblokowując wszystko co było do odblokowania w trybie dla pojedynczego gracza. Dodatek Aveline pograłem trochę z rozpędu, a multiplayer stał się dla mnie nie do przyjęcia w serii AC od czasów Brotherhooda. Radosną żeglugę ku ostatnim zadaniom singleplayera przerwało nadejście Destiny.

Gry początkowo zachwycającej, a potem srodze rozczarowującej.

To ostatnie doświadczenie zmieniło moje graczo-życie. Przestałem wierzyć temu co piszą i pokazują. I zacząłem sprawdzać. Demo za demem, beta za betą, stopniowo odkrywając, co teraz, tak naprawdę kręci mnie w grach. Anty-multi nastawienie zaskutkowało zamknięciem konta w EvE Online, oraz pluciem sobie w brodę, że "znów" straciłem kasę kupując Premium w BF4, w którego dodatki pograłem początkowo, a potem, kolejne, zignorowałem. Okazyjne grania w multi BF4, KZS, CoDa.. tylko mnie utwierdziły, że przestałem lubić ten model gry. Model, w którym multiplayer skupia się na rozwijaniu postaci poprzez uczestnictwo w meczach, raz po jednej, raz po drugiej stronie konfliktu, zupełnie w oderwaniu od linii fabularnej. Zatęskniłem za M.A.G, gdzie z dumą grałem po stronie najemników VALOR przez bardzo długi czas, ucząc się ich broni, ich taktyk, ich terenów...

Niestety, remedium w postaci Planetside 2 nie nadchodziło.

Zapowiedziany wcześniej smakowity kąsek w postaci No Man's Sky - gra sci-fi, w nieskończonym wszechświecie, która rozgrzała moją wyobraźnię - nie nadchodziła również.

Za to Civilization Beyond Earth pochłonęło mnie bez reszty. Przerwy w rozgrywce w tę "najlepszą dla mnie odmianę gier cywilizacyjnych" urozmaiciłem sobie jazdą (Drive Club), eksploracją post-apokaliptycznej Ameryki (The Last Of Us Remastered) oraz odkryciem naprawdę ciekawego, ładnego i dającego się grać rpga Dragon's Age Inquisition. I to był powód milczenia. A o w/w grach napiszę, wkrótce!

Szczęśliwego Nowego Roku 2015! Oby nam graczom, przyniósł gier dobrych (i bez bugów)!
:)

PS: 13 lub 21 stycznia ma się pojawić (wreszcie!) beta Planetside 2! Czekam z niecierpliwością!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Civilization 5 - Zwycięstwo poprzez dominację