Jak być dobrym dowódcą (na przykładzie BF4)
Od czasu reaktywacji DADS uskuteczniamy dużo meczy razem i często gęsto dowódcą drużyny jestem ja. W zasadzie chłopaki mi to wpychali na początku, a ja stwierdziłem - mogę ponieść taką wielką odpowiedzialność!
Po wielu godzinach grania razem, mogę już pokusić się o to by opisać jak grać dobrze. I jako dowódca i jako drużyna. Oczywiście jest jeszcze dowódca w trybie Battlefield Commander ale to inksza inszość. On dowodzić całym plutonem, z widoku taktycznego. Może kiedyś ktoś bardziej zorientowany w tym trybie - bo ja tam coś wiem, ale ile ja w to grałem? A może Maciek coś opiszesz?
Wracając do drużyny, pola walki i to jak grać, aby zwyciężyć. Wpierw... referencje.
Każda niebieska kropka została osiągnięta dzięki genialnej taktyce i zgraniu drużyny DADS! ^_^
(czerwone kropki to albo próby w dominacji, albo wejście na serwer i wyjście z niego - z różnych przyczyn... No, mniej więcej ;)).
W przypadku gdy zajmiemy 2-3 punkty będące w miarę bliskich lokalizacjach, dla wroga będzie się to jawić jako wielka czerwona wyspa. I wróg będzie za wszelką cenę chciał je odbić. Dysponując 3-4 osobową drużyną nie jesteśmy w stanie zbawić całego świata, ale zadanie przejęcia i co najważniejsze - obrony - wyjdzie znakomicie. O ile podwładni nie mają własnego widzimisię.
Wszelkie jawne łamanie rozkazów, musi być ukrócone w zarodku (Ascheron!! ^_^). Wtedy, gdy jest porządek - da się zapanować nad chaosem pola walki. Oczywiście ja rozumiem, że gdzieś tam są cele do zdobycia, ale za chwilę, wróg dokona inwazji na już zdobyte pozycje, i gdy nasza drużyna będzie ich aktywnie bronić - epickość walki która nadejdzie wynagrodzi te chwile nudnego oczekiwania.
Innymi słowy - PTFO!
Dla przykładu, dwie mapy, które ostatnio bardzo lubimy grać. W pierwszej - Operacja Kryptonim Młot - koncentrujemy się na celach Alfa-Echo lub Foxtrot-Delta. Czasem dodajemy do tego, któryś z celów pod górą - ma to związek ze zbytnią inwazją wroga, którą chcemy przeczekać.
W operacji Giganci z Karelii bardzo fajnymi celami jest tandem Alfa-Beta oraz trio Charlie-Foxtrot-Gold. Dodatkowo - skok w bok w postaci Delta lub Echo. Rzeka płynąca przez środek mapy jest w kanionie, co pięknie dzieli mapę na dwie strefy.
Miło jest też, jak drużyna potwierdza :) Wtedy jest imersja z gry na maksa!
Osobną kategorią jest intel. Widać ludków wroga na mapie - o ile ich ktoś zaspotuje. Czasem jednak nie jest to możliwe, gdy widzimy inwazję na naszą pozycję - już zza światów. Zamiast rozpaczać nad swym zejściem, trzeba jak najszybciej podać jak najwięcej szczegółów: kto, gdzie, z jaką bronią.
I póki co - trzymanie się powyższych zasad odpłaca się grą, którą przeżywa się następnego dnia!
See you on the battlefield!
Po wielu godzinach grania razem, mogę już pokusić się o to by opisać jak grać dobrze. I jako dowódca i jako drużyna. Oczywiście jest jeszcze dowódca w trybie Battlefield Commander ale to inksza inszość. On dowodzić całym plutonem, z widoku taktycznego. Może kiedyś ktoś bardziej zorientowany w tym trybie - bo ja tam coś wiem, ale ile ja w to grałem? A może Maciek coś opiszesz?
Wracając do drużyny, pola walki i to jak grać, aby zwyciężyć. Wpierw... referencje.
Każda niebieska kropka została osiągnięta dzięki genialnej taktyce i zgraniu drużyny DADS! ^_^
(czerwone kropki to albo próby w dominacji, albo wejście na serwer i wyjście z niego - z różnych przyczyn... No, mniej więcej ;)).
Taktyka 2+1
Wspomniana już we wcześniejszych postach taktyka dwóch punków (lub opcjonalnie trzech) działa! Oczywiście zawsze pojawia się pokusa, by lecieć na przód - co może mieć skutki dobre, ale z reguły ma negatywne.W przypadku gdy zajmiemy 2-3 punkty będące w miarę bliskich lokalizacjach, dla wroga będzie się to jawić jako wielka czerwona wyspa. I wróg będzie za wszelką cenę chciał je odbić. Dysponując 3-4 osobową drużyną nie jesteśmy w stanie zbawić całego świata, ale zadanie przejęcia i co najważniejsze - obrony - wyjdzie znakomicie. O ile podwładni nie mają własnego widzimisię.
Wszelkie jawne łamanie rozkazów, musi być ukrócone w zarodku (Ascheron!! ^_^). Wtedy, gdy jest porządek - da się zapanować nad chaosem pola walki. Oczywiście ja rozumiem, że gdzieś tam są cele do zdobycia, ale za chwilę, wróg dokona inwazji na już zdobyte pozycje, i gdy nasza drużyna będzie ich aktywnie bronić - epickość walki która nadejdzie wynagrodzi te chwile nudnego oczekiwania.
Innymi słowy - PTFO!
Dla przykładu, dwie mapy, które ostatnio bardzo lubimy grać. W pierwszej - Operacja Kryptonim Młot - koncentrujemy się na celach Alfa-Echo lub Foxtrot-Delta. Czasem dodajemy do tego, któryś z celów pod górą - ma to związek ze zbytnią inwazją wroga, którą chcemy przeczekać.
Podbój na Kryptonim Młot |
W operacji Giganci z Karelii bardzo fajnymi celami jest tandem Alfa-Beta oraz trio Charlie-Foxtrot-Gold. Dodatkowo - skok w bok w postaci Delta lub Echo. Rzeka płynąca przez środek mapy jest w kanionie, co pięknie dzieli mapę na dwie strefy.
Podbój na Giganci z Karelii |
Komunikacja
Czego się nauczyłem w setkach godzin walko w EvE - to odpowiednia komunikacja. W BF4 też trzeba ją uskuteczniać. I nawet nie chodzi o komunikację głosową, ona jest jakby oczywista. Automatyczne requesty też dają radę (choć ja ich nie ogarniam - włączam nie te co potrzeba). W głosowej natomiast - ważne jest kilkukrotnie powtarzanie celów.Miło jest też, jak drużyna potwierdza :) Wtedy jest imersja z gry na maksa!
Osobną kategorią jest intel. Widać ludków wroga na mapie - o ile ich ktoś zaspotuje. Czasem jednak nie jest to możliwe, gdy widzimy inwazję na naszą pozycję - już zza światów. Zamiast rozpaczać nad swym zejściem, trzeba jak najszybciej podać jak najwięcej szczegółów: kto, gdzie, z jaką bronią.
Duży commander
Wiszący na tablecie (czyt. satelicie) dowódca plutonu często gęsto ma lepsze pojęcie o tym co się dzieje niż dowódca pojedynczej drużyny. Ja zwykłem się go słuchać. Wtedy się to opłaca - i bitwa idzie znacznie lepiej.
Mapa
Niestety, nie mam komfortu odpalenia mapy na tablecie (mój galaxy tab 3 nie działa z tą opcją :( ) Za to stosuję przytrzymanie przycisku "options" i podgląd mapy taktycznej. Drużyna wtedy się niecierpliwi, rzuca tekstami "Jakie są rozkazy?!?" a ja mówię - "spokojnie, patrzę", rzucam od razu cel który na pierwszy rzut oka jest odpowiedni. A potem albo koryguję rozkaz (bo przyszły nowe dane - w postaci chmary zaspottowanych wrogów w innym miejscu) albo go potwierdzam - ustawiając formalny rozkaz na cel.
Na mapie taktycznej pojawiają się też cele innych drużyn. Aczkolwiek - tylko wtedy, gdy plutonem dowodzi commander z tabletu.
Cele poboczne
Mam na myśli przede wszystkim taktyczne zagrywki na wyjątkowo upierdliwych wrogów. Typu - czołg czy śmigłowiec w powietrzu, który kosi naszych jak zboże. Wtedy, rzucam rozkaz o branie wyrzutni takiej a takiej i o ile to możliwe - atak. Ostatnio sztuczka ta udała nam się parę razy znakomicie. M.in. w tej bitwie - graliśmy po stronie chińskiej i upierdliwe czołgi i śmigła spadały aż miło. Zaznaczam, że nie była to nasza najlepsza bitwa tego wieczora - ot, zapamiętałem ją najbardziej.
I póki co - trzymanie się powyższych zasad odpłaca się grą, którą przeżywa się następnego dnia!
See you on the battlefield!
Jeszcze jedna uwaga do tematu: warto ustawiać cele w grze - jak ktoś nie skupia (albo słabo słyszy voice-chat) to jest jedyna słuszna informacja co robi (gdzie zmierza) team.
OdpowiedzUsuńzgadza się - ustawianie to podstawa (przy okazji gra nagradza i XP-em i punktami skill'a).
Usuń