Fallout 4 - pierwsze wrażenia

Fallout i jego post-apokaliptyczna retro-przyszłość jest ze mną od samego początku, czyli od pierwszej odsłony gry "od graczy dla graczy", jak dumnie głosił napis na pudełku Fallout RPG wydanej w 1997 roku. Po pierwszej godzinie z Fallout 4 miałem chęć lecieć i pisać pełen zachwytów post, jak to wszyscy kłamią w recenzjach, bo przez nich i przez hejterów wylewających hektolitry nienawiści na grę, Bethezdę i tych graczy, którzy ośmielili się pisnąć, że gra jest fajna - to moje zainteresowanie grą spadło tak bardzo, że prawie sobie ją odpuściłem.

Dzięki dobrej cioci mojego syna, wiem, że byłem w mylnym błędzie.

Retro-przyszłość

Po raz pierwszy w historii tej gry, dopiero w czwartej odsłonie w intro dowiadujemy się jak potoczyła się linia czasu w świecie Fallouta. Wiadomo już czemu ludzkość poszła w kierunku atomu i czemu w 2077 mamy przyszłość rodem z serialu Jetsonowie. Genialne wprowadzenie w grę, szczególnie dla wszystkim, którzy jakoś ominęli F1, F2, FT:BOS, F3 i FNV.

Pamiątka z przeszłości - małe rodzinne autko o napędzie atomowym

Graficznie...?

Graficznie jest... ekhm... rzeczywiście miejscami gra wygląda jak z PS3, szczególnie da się to odczuć w pomieszczeniach. Nie wyglądają za dobrze, początkowo jest zbyt sterylnie-plastikowo, ale potem przestaję na to zwracać uwagę. Pochłania mnie fabuła. Nie wiem jak innym, ale mi początek, pełen dramatyzmu się podoba. (to jak później będę grał, niestety jest wynikowym podejściem pełnej wolności w grze oraz mojej niechęci do robienia głównych misji ;))

Za to gdy wychodzę na powierzchnię, pochodzę to tu, to tam, to muszę przyznać, że gra nie jest tak beznadziejnie pusta i uboga graficznie jak dwie poprzednie części. Ba, nawet powiem więcej! Jest naprawdę ładnie. Jest na czym oko zawiesić. A biorąc pod uwagę, że to duży i skomplikowany otwarty świat - zachwyciłem się.

Pierwsze chwile poza Vault 111. Ładnie tu!

Może przy wyjściu z krypty nie było WOW! jak w F3, za to widok miasteczka wynagrodził mi to.

Potrafi też być brzydko i ponuro, szczególnie jak zacznie padać.

A jak się gra?

To zależy w co ;) A na serio, nie widzę tego zubożenia systemu SPECIAL o którym wszyscy wokół trajkoczą (pewnie nakręceni jeden od drugiego powtarzali te same wytarte kłamstwa). Cechy są - są, zdolności są - są. Da się je wybierać i rozwiajać - da się! Mają wpływ na to co robimy? Po paru godzinach gry jestem w stanie powiedzieć, że tak - mają.

A fabuła, bo to wszak rpg fabułą stoi? Nie rozpiszę się zbytnio, bo póki co, moja niepohamowana chęć grania w grę, a nie w fabułę powoduje, że nie mam zdania. Czy zabolało mnie to, że opcji dialogowych jest zawsze 4, a kiedyś było więcej? Nie zabolało. Powiem nawet, że nic mnie bardziej nie wkurzało niż przegadane opcje dialogowe, które na samym końcu i tak prowadziły do tego samego (FNV). Więc po co płakać, jak jest lepiej?

Shooter

Walczę głównie strzelając w realtime, bo wreszcie ten aspekt gry jest zrobiony tak jak w każdej innej grze, gdzie występuje strzelanie. Czyli dobrze! (One Man Army mode=on) Wychylanie zza węgła, chowanie się za przeszkodami, korzystam z całego repertuaru sztuczek wyuczonych w Battlefieldach, Killzonach i Call of Duty... a i tak największy problem mam z komarami, które bezlitości spowodowały, że reloadingów było kilka (gram na Przetrwaniu). Wtedy też, odkryłem, że jednak VATS czasem się przydaje. W F3, FNV grałem nagminnie na VATS, bo sterowanie było do dupy. Tu jest lepiej, bardziej dynamicznie, ale jak nam się krew leje, to spoooowoooolnieeeenieee czasu ratuje tyłek. Choć... po raz pierwszy w tych grach chyba zacznę być nałogowym użytkownikiem Jeta (Odlotu), Psycho i innych używek. W realtime dostajemy zajebiste spowolnienie czasu i o to chyba chodzi! 

Strzelanie więc jest bardzo dobre.

Z innych aspektów grania, o najmocniejszej stronie gry jaką jest eksploracja ledwie wspomnę, bo jest tak ogromna - że tego nie ogarniam! Wleźć można wszędzie, zgubić się jeszcze łatwo, percepcję mam niską, więc często wpadam na kogoś złego, albo coś złego wylezie na mnie. Gram więc zachowawczo, ale krety ryjące pod ziemią zawsze mnie przestraszą. One dosłownie wychodzą spod ziemi! Miód!

Dramat z przeszłości. Takie smaczki są wizytówka serii.

Incepcja. Gra w grze. Często Falloutowe wersje starych invaders, donkey konga i innych.

Małpki, przypadkiem nie były w Call of Duty?

Zwierzaki. Pies, kot, czekam na kozę. (byle by nie było efektu kozy ;))

Crafting! czyli pimp my ride

...lub gun. Otóż takiego systemu produkcji i modyfikacji broni dawno nie widziałem. Nagle śmieci, które spotykamy na swojej drodze mają zastosowanie! Są nieprzebranym źródłem zasobów by móc tworzyć bronie, pancerze, części do nich, rozszerzenia, dziesiątki rozszerzeń i modyfikacji! Nasza postać była w hibernacji, od czasów jej współczesnych minęło 200 lat, więc ludzkość przeszła pewne zmiany. Jedną z nich jest masowa produkcja chałupniczej i zardzewiałej broni ;) A na serio - każdy praktycznie przedmiot można przerobić lub zmodyfikować. Dzięki temu, samoróbkę pistolet przerobiłem na potwora strzelającego amunicją snajperską i zadaje on 4x więcej obrażeń niż wersja pierwotna. Grzebanie przy sprzęcie... wciąga!

Są też rzeczy niezrozumiałe - dlaczego ubrań i zbroi nie mogę przerobić na tkaniny i inne elementy? Jakiś błąd?

Zbroja w wersji Piekielny Ogień
 Wytwórstwo to taka gra w grze. Złapałem się na tym, że spędzam na tu bardzo dużo czasu, a wątek i misje...leżą. Otwarty świat, morze możliwości!

The post-apo Sims?

Kolejną grą w grze w F4 są... Simy. Ktoś w jakiejś recenzji tego użył, bo jak inaczej nazwać dekorowanie, budowanie i wreszcie zarządzanie osadami? Tu również złapałem się na tym, że zamiast łazić, robić misje czy zwiedzać, to siedzę w osadzie Sanktuarium i sprzątam, buduję budynki, przedmioty, sadzę rośliny w ogródku, rozmawiam z ludźmi i daję im zadania. A jak już wyszedłem na misję, to zmyślą o tym, by znaleźć kilka bardzo potrzebnych rzeczy do rozwoju mojej osady.

Koszmarna gra ;)

Podsumujmy

Dla falloutowego maniaka - gra jest obowiązkowa. Dla kogoś, kto ceni sobie nieskrępowaną wolność w otwartym świecie, lubi wszystko zrobić sam i po swojemu - gra jest obowiązkowa. Dla kogoś, kto zawsze chciał grać w simy, ale cukierkowa grafika i słodkie amerykańskie przedmieścia go odrzucały... hmm tu nie wiem, ale przynajmniej nie są słodkie, tylko raczej jest stan wojenny ;) Jak lubisz zbierać złom i robić z tego coś użytecznego dla lokalnej społeczności - voila, bierz! 

Osobiście jestem zadowolony z tej gry, bo widzę w jaki sposób ona mnie wciąga. Współczynnik falloutowości jest bardzo wysoki i o to chodzi. Liczę, że jak zwykle w produkty Bethesdy będę grał... latami (hello, Skyrim) powoli poznając fabułę i świat.

I pamiętajcie - recenzje kłamią!
Ufajcie instynktowi :)


Komentarze

  1. Skończyłem niedawno Fallouta, też na ps4, chyba największy zawód roku, może trochę przez to że chwyciłem za niego świeżo po skończeniu Wiedźmina i oczekiwania były za wysokie, jednak nadal fabuła, rozbudowanie questów.. beznadzieja, aczkolwiek możliwości rozwoju postaci, crafting - robi wrażenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wiedźmin to ciężki zawodnik i suchej nitki nie zostawia na żadnym z rpgów, po prostu - the best. Co do F4 to ma wyjść "hardcore survival" na wzór tego z FNV czyli głodny, chory, przeciążony... To może być niezły gamechanger dla spragnionych "normalnego" fallouta (ja osobiście czekam, bo jak ostatnio grałem to raczej był to fallout "zbieractwo & post-apo Sims" niż pchanie fabuły ;)

      Usuń
  2. Dla mnie w Fallouta grało się całkiem przyjemnie. Fakt, fabuła do poprawy ale nie ma co porównywać tej gry do Wiedźmina.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Martwa przestrzeń...

Umarła Vita, niech żyje Vita!

Fallout - jak to się zaczęło